in

Ewa Soczewka: Polka, która uczy rodaków niemieckiego na Sycylii

Ewa Soczewka: tłumacz języka niemieckiego, włoskiego i rosyjskiego. Nauczycielka języka niemieckiego, filolog języka rosyjskiego. Z zamiłowania podróżniczka, żyjąca od 10 lat w Trapani, gdzie organizuje wakacje dla Polaków z językiem niemieckim i prowadzi blog o Sycylii, w której zakochała się na zabój.  

Przyjechałaś do Włoch 10 lat temu, choć nigdy nie brałaś pod uwagę zamieszkania tu na stałe. Opowiedz, jak to się stało, że osiadłaś tu na stałe?

Na Sycylię przyjechałam po raz pierwszy w maju 2007 roku. Miały to być moje pierwsze wakacje we Włoszech. Nigdy wcześniej tu nie byłam. Włochy nigdy nie były moim marzeniem. Muszę przyznać, że kiedy mieszkałam w Niemczech, miałam w akademiku sąsiadów z Włoch i z Hiszpanii. Byli oni studentami Erasmusa. Nie przepadałam za nimi, gdyż byli oni zawsze strasznie głośni i nie zwracali uwagi na innych studentów, którzy potrzebowali właśnie ciszy, bo musieli się uczyć do egzaminów. Nic ich to nie obchodziło. Wtedy myślałam, że skoro oni tacy są, to ja chyba nigdy nie pojadę do Włoch! Był to ostatni kraj, który chciałam wtedy odwiedzić. Marzyłam jedynie o Toskanii, którą znałam z filmu „Pod słońcem Toskanii”.

W życiu mówi się jednak „nigdy nie mów nigdy!”. I traf chciał, że zakochałam się właśnie we… Włochu! Życie płata nam czasem takie figle 😊

 

Męża poznałaś jeszcze w Niemczech?

Z mężem poznaliśmy się w 2005 roku w Instytucie Goethego w Düsseldorfie. Giancarlo przyjechał tam na kurs niemieckiego, a ja tam właśnie uczyłam. Jak co miesiąc, w listopadzie rozpoczynały się nowe kursy, na które przyjeżdżają studenci z przeróżnych zakątków świata. Ja zajmowałam się w tym dniu przeprowadzaniem testów klasyfikacyjnych do grup. Poznałam wtedy setki nowych ludzi, w tym Giancarlo. Muszę przyznać, że od razu bardzo mi się on spodobał.

Po kilku dniach, podczas popołudniowej pracy w bibliotece, przyszedł on do mnie wraz z kolegą Jankiem z Warszawy i przeczytał z kartki:

– „Chcesz pójść ze mną na spacer?”.

– „Oooo, to Ty mówisz po polsku”, odpowiedziałam. – „Dobrze Ci idzie!”

On na mnie popatrzył zdziwiony i powtórzył pytanie. Wtedy dotarło do mnie, że było ono skierowane do mnie. No i się zgodziłam. I tak zaczęliśmy chodzić na nasze spacery po Düsseldorfie codziennie.

Na początku byłam trochę ostrożna, bo wiadomo Włoch. 😉 Giancarlo jednak nie odpuszczał. Początkowo to on przylatywał do mnie. Ja zdecydowałam się polecieć do niego na Sycylię dopiero po dwóch latach.

Zarezerwowałam bilet na maj. Mój pobyt w Trapani miał trwać dziesięć dni. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam to miasto, od razu się w nim zakochałam! Zawsze marzyłam o miejscu, gdzie morze styka się z górami. I wtedy pomyślałam, że tu chciałabym zamieszkać na stałe.

Podczas mojego dziesięciodniowego pobytu na Sycylii postanowiłam, że wrócę tu tak szybko, jak się tylko da. Na początek na próbę. Dałam sobie rok czasu, aby móc się przekonać, czy jest to naprawdę moje miejsce na ziemi. Skończyłam wtedy akurat studia, kursy, praktyki, więc stwierdziłam, że to dobry moment. Albo teraz, albo nigdy! I tak, wróciłam do Niemiec, pozałatwiałam wszystko, co musiałam, kupiłam nowy bilet na Sycylię – tym razem tylko w jedną stronę – i już tu zostałam.

W 2008 roku odbył się nasz ślub. Pobraliśmy się w Polsce, w pięknym drewnianym kościółku w Domachowie, niedaleko mojego rodzinnego miasta Gostynia.

 

Czy początki we Włoszech były trudne?

Były bardzo trudne. Pierwszą, chyba największą trudnością był język włoski. Nie znałam go w ogóle i nie mogłam z nikim rozmawiać, oprócz Giancarlo, z którym komunikowaliśmy po niemiecku. Kiedy on był jednak w pracy, ja zostawałam sama z jego mamą. Chcąc nie chcąc, musiałam zacząć się uczyć języka Dantego. Pamiętam, jak kiedyś mój mąż wrócił z pracy i oświadczył, że od teraz będzie rozmawiał ze mną tylko po włosku. I to było bardzo dobre, bo inaczej nie nauczyłabym się go tak szybko. Moim najlepszym przyjacielem w tych czasach był mój włosko-niemiecki słownik kieszonkowy. Wieczorami bolała mnie już od tego włoskiego głowa. Nie dość, że był to dla mnie nowy język, to jeszcze wszyscy mówili strasznie szybko i głośno! Włosi nie potrafią mówić cicho!

W nauce pomogła mi także moja teściowa. To ona nauczyła mnie wielu rzeczy. Opisywała powoli każdą napotkaną na drodze rzecz. Jak nie rozumiałam, sprawdzałam w słowniku i tak się uczyłam. Mam to szczęście, że uczę się języków ze słuchu. Po dwóch, trzech miesiącach potrafiłam się już dogadać. Od października do maja uczęszczałam na kurs włoskiego, gdyż jako filolog chciałam zrozumieć, jak jest on zbudowany i poznać jego gramatykę.

Trudne było też dla mnie przestawienie się z uporządkowanych Niemiec, gdzie mieszkałam wcześniej, na chaotyczną Sycylię. Tam wszystko miało swoje miejsce, swój czas. Tu każdy robi co chce, kiedy chce.

 

Powiedz proszę co Cię na Sycylii najbardziej zaskoczyło, co Ci tu przeszkadzało, a co spodobało? Czy przydarzały Ci się na początku jakieś śmieszne sytuacje?

Najbardziej zszokował mnie sposób prowadzenia samochodu! Brak reguł, a raczej ich nieprzestrzeganie, sprawiły, że bałam się tu jeździć autem. Odważyłam się na to dopiero po dwóch latach! Może dlatego, że zaczęło mnie denerwować wieczne czekanie na autobusy, które bez rozkładu jazdy na przystanku przyjeżdżały, kiedy chciały, albo i nie. Teraz mój mąż śmieje się, że na drodze jestem gorsza niż sami Trapanesi.

Na początku wiele rzeczy było tu dla mnie nie do zrozumienia. Nie potrafiłam np. zrozumieć, dlaczego ludzie się spóźniają. Byliśmy umówieni na 21.00? Mój mąż o tej godzinie zaczynał się szykować. Ja czekałam gotowa od pół godziny i się denerwowałam. On tłumaczył mi, że nie ma sensu być punktualnym, bo i tak wszyscy przyjdą po czasie. Z czasem się wyluzowałam, bo moje nerwy i tak nic nie dawały.

Przydarzyło mi się też wiele śmiesznych sytuacji. Dziesięć lat temu w Trapani nie było tylu turystów. Do wielu rzeczy ludzie nie byli tu przyzwyczajeni. Kiedy pewnego dnia, ok. godziny 18.00 poszliśmy z Giancarlo na kawę ze znajomymi, ja zamówiłam cappuccino. Panu przy barze oczy niemalże wyskoczyły z orbity! „Cappuccino o 18.00? Przecież cappuccino pije się tylko do śniadania!!!” Ubłagany przez mojego męża „barista” zlitował się nade mną. Dostałam moje cappuccino. Nie zaczęłam go jednak jeszcze pić, kiedy wszyscy stwierdzili:

– To co? Idziemy?

– Jak to idziemy? – pomyślałam. Przecież ja jeszcze nawet nie zaczęłam pić!

Oni wypili wszyscy już dawno ich caffé al volo i byli gotowi do drogi. Wtedy zrozumiałam, że włoskie spotkanie na kawie trwa zaledwie kilka minut!

 

Inną śmieszną rzeczą było picie herbaty. Ja jestem z zamiłowania herbaciarą. Uwielbiam herbatę pod każdą postacią! Przywożę ją z całego świata. Kiedy tu chciałam pić herbatę i zamawiałam ją w barze lub u znajomych, wszyscy pytali mnie, czy jestem chora. Okazuje się, że Sycylijczykom herbata kojarzy się tylko z chorobą. 😊

Czy życie Polki na Sycylii jest łatwe?

Trudne pytanie. Myślę, że życie w każdym nowym miejscu na początku nie jest łatwe. Szczególnie, jeśli przeprowadzamy się do kraju, którego kultura tak bardzo różni się od naszej. Dla mnie był to podwójny szok. Najpierw przestawiałam się na życie w Niemczech. Nie było to jednak zbyt trudne. Jestem perfekcjonistką, więc niemiecki styl bycia bardzo mi odpowiadał. Wszystko miało ręce i nogi, wszystko tykało jak w szwajcarskim zegarku.

Tu na początku było mi ciężko. Sycylijska filozofia życia, którą ja nazywam „poi si vede”, czyli „później się zobaczy” bardzo mi na początku przeszkadzała. Teraz już się do niej trochę przyzwyczaiłam. Tu wszystko odkłada się na później. Ja byłam nauczona do filozofii „co masz zrobić jutro, zrób dziś”.

Przeszkadzał mi też bardzo stadny styl bycia Sycylijczyków. Oni uwielbiają towarzystwo, wszystko robią w grupie. Ja czasem lubię być sama. Pogodziłam się już jednak z faktem, że nagle może się u mnie zjawić dziesięciu znajomych i muszę dla nich przygotować obiad lub kolację. Na szczęście włoska kuchnia jest bardzo szybka!

W Niemczech nawet z koleżanką umawiałam się miesiąc wcześniej i zapisywałam to w kalendarzu. Na Sycylii nauczyłam się żyć chwilą. Mam ochotę na kawę z koleżanką, po prostu do niej dzwonię i za pięć minut już się widzimy. Pokochałam wolniejszy styl życia. „La dolce vita” jest czymś wspaniałym! Życie to nie tylko praca. Życie to po prostu życie. Należy z niego korzystać. I chyba nikt inny nie potrafi tego tak dobrze, jak Włosi!!!!

W pierwszych latach pobytu na Sycylii brakowało mi też wielu produktów spożywczych. W Niemczech polskie produkty mogłam kupić w polskich sklepach. No i sama kuchnia niemiecka bardzo przypomina kuchnię polską. Łatwo więc było znaleźć potrzebne składniki.

Tu było inaczej. Dziesięć lat temu w tutejszych sklepach był naprawdę mały wybór zagranicznych produktów. Od czasu, kiedy jest tu Lidl, moje życie jest łatwiejsze. 😊 Brakowało mi np. moich ukochanych malin, ogórków zarówno tych świeżych, jak i kiszonych, smalcu ze skwarkami, twarogu, egzotycznych owoców i przypraw. Teraz jest dużo łatwiej. Wiele sklepów ma zagraniczne produkty.

Najśmieszniejsze jest jednak to, że teraz, kiedy są one dostępne, ja już tak bardzo za nimi nie tęsknię. Przyzwyczaiłam się już do tutejszej kuchni i nauczyłam używania lokalnych produktów. Ciężkie północnoeuropejskie jedzenie nudzi mi się dość szybko. Teraz po dłuższym pobycie w Polsce lub w Niemczech tęsknię za lekką kuchnią śródziemnomorską.

Brakuje mi też oczywiście rodziny i przyjaciół! Ich nigdy nic nie będzie mogło zastąpić!!!

 

O ile początki Twojego życia we Włoszech były trudne, na szczęście pod względem zawodowym można powiedzieć, że Ci się poszczęściło?

Tak. Pracuję jako nauczycielka niemieckiego i tłumacz. Miałam szczęście, że mogę tu pracować w moim zawodzie. Zaraz po przyjeździe do Trapani na stałe, zgłosiłam się do oddziału Instytutu Goethego w Trapani – Instytutu Języka Niemieckiego ICIT. Przedstawiłam się i zostawiłam życiorys. Po sześciu miesiącach okazało się, że potrzebowali nauczyciela i się do mnie zgłosili. Bardzo im odpowiadał fakt, że pracowałam już w Instytucie Goethego i znałam wszystkie egzaminy, metody nauczania.

Od tego czasu współpracujemy razem. Nasz instytut zajmuje się nie tylko nauczaniem języka niemieckiego. Wraz z innymi organizacjami, jak np. Amici della Musica czy Luglio Musicale Trapanese organizujemy w Trapani mnóstwo przedsięwzięć kulturalnych: koncerty, przedstawienia teatralne, pokazy niemieckich filmów, targi języka niemieckiego itp.

Mam dzięki temu okazję poznać doskonałych artystów z całego świata, ciekawych ludzi o wszechstronnych zainteresowaniach. Oprowadzam ich często po Trapani i opowiadam im o moim ukochanym miejscu na ziemi. Często dziwią się, że wiem o tym miejscu tyle ciekawych rzeczy.

Moja praca bardzo mnie satysfakcjonuje. Kocham to, co robię. Mam stały kontakt z językiem niemieckim, biorę udział w szkoleniach i stypendiach dla nauczycieli języka niemieckiego organizowanych przez Instytut Goethego. Jestem też licencjonowanym egzaminatorem Instytutu Goethego.

 

Od niedawna organizujesz wyjazdy urlopowe dla Polaków wraz z nauką niemieckiego na Sycylii?

Zimą tego roku zrodził się pomysł organizowania kursów języka niemieckiego w Trapani dla Polaków. Nosiłam go w sobie już od dłuższego czasu, jednak zawsze brakowało mi czasu i trochę odwagi na jego realizację. Tym razem postanowiłam zacząć. Raz kozie śmierć, jak to się mówi. Albo się uda, albo się uda 😊

Zrobiłam nową stronę internetową naszego Instytutu, którą przetłumaczyłam również na język polski: www.icittrapani.com. Kolejnym krokiem było założenie strony Facebook Niemiecki na Sycylii. Zaczęłam tam opisywać moje doświadczenia z życia na Sycylii. Po jakimś czasie pojawił się pomysł umieszczenia wszystkich artykułów na blogu www.niemieckinasycylii.com. Dzielę się na nim nie tylko moimi spostrzeżeniami o Sycylii i Sycylijczykach, ale i też opisuję miejsca, które należy zobaczyć w Trapani i na Sycylii. Blog jest jak na razie nowy, mam jednak sporo pomysłów na nowe wpisy. Niedawno założyłam też grupę na Facebooku Trapani po polsku – Niemiecki na Sycylii. Chciałabym stworzyć miejsce dla ludzi, którzy marzą o podróży na Sycylię i pomóc im spełnić swoje marzenia.

Czasem ludzie pytają mnie skąd pomysł kursów niemieckiego na Sycylii. Jest to oferta skierowana dla osób otwartych na nowe pomysły, znudzonych tradycyjnymi kursami. Dla ludzi, którzy muszą się latem uczyć i marzą jednocześnie o wakacjach, nie potrafią wybrać między nauką a urlopem. W Niemiecki na Sycylii można połączyć przyjemne z pożytecznym!

Ofertę kieruję też do firm, które chciałyby zaoferować swoim pracownikom coś nowego. Wysłać ich na kurs niemieckiego i kurs motywacyjny zarazem.

 

Jak wyglądają te wakacje z niemieckim na Sycylii? Czy zajmujesz się także np. zakwaterowaniem, organizowaniem wycieczek, itp.?

Jest wiele możliwości. Kursy grupowe standardowe odbywają się latem. Poziomy A1 i A2 to 60 godzin kursu, poziomy B1-C2 80 godzin. Kursy mogą też być stworzone indywidualnie, w zależności od potrzeb odbiorcy. Po ukończonym kursie istnieje możliwość zdania egzaminu językowego certyfikacyjnego Goethe-Institut.

Niemiecki na Sycylii ma być przyjemny. Chcemy zatem zaoferować naszym studentom przyjemną naukę nie tylko w klasie, ale i też poza nią.

Uczestnikom kursów oferujemy też usługi dodatkowe, jak pomoc przy znalezieniu zakwaterowania, zorganizowania wycieczek po okolicy.

Firmom proponujemy wyjazdy motywacyjne, które są połączeniem nauki i rozrywki. Kursy mogą odbywać się w godzinach porannych w klasie lub w wybranym przez klienta hotelu. Po południu możemy zorganizować najprzeróżniejsze atrakcje. Wszystko zależy od potrzeb.

 

Jak już wspomniałaś od kilku miesięcy prowadzisz bloga o Sycylii. Jakie tematy zamierzasz na nim poruszać?

Mój blog www.niemieckinasycylii.com powstał po moim dziesięcioletnim pobycie na Sycylii. W tym czasie nazbierało się wiele rzeczy, o których chciałabym napisać. Zebrałam wiele doświadczeń, nauczyłam się sporo o Sycylii i Sycylijczykach.

Chciałabym się też podzielić z czytelnikami moją wiedzą o Trapani i okolicach, o Sycylii, w której zakochałam się na zabój.

Moje zamiłowanie do historii i obcych kultur pozwoliły mi zagłębić się w tutejszy styl bycia, tutejsze zwyczaje. Często sami Trapanesi dziwią się skąd ja wiem tyle o Trapani! A ja czytam, pytam, słucham i się uczę. Uwielbiam opowiadać moim gościom lub gościom naszego instytutu o tym przepięknym mieście między dwoma morzami.

Teraz chciałabym o tym opowiedzieć jak największej liczbie odbiorców. Chciałabym się z nimi podzielić moją miłością do Trapani i Sycylii i sprawić, aby i oni mogli się zakochać w tym skrawku ziemi.

 

Dlaczego myślisz, że wakacje z niemieckim na Sycylii to dobry pomysł?

Jak już wspomniałam, jest to oferta skierowana dla osób otwartych na nowe pomysły, znudzonych tradycyjnymi kursami.

Niemiecki na Sycylii to dobre rozwiązanie dla studentów, którzy muszą się przygotować do egzaminów na sesję, ale nie chcą rezygnować z wakacji w ciepłych krajach.

Idealne dla osób, które podczas wakacji nie chcą rezygnować z niemieckiego.

Niemiecki na Sycylii może być też wspaniałym pomysłem dla Polaków mieszkających w Niemczech, którzy nie mają normalnie czasu na kurs językowy. Tu mogą oni połączyć wypoczynek z nauką języka niemieckiego, który jest im potrzebny na co dzień.

W Niemiecki na Sycylii można bowiem połączyć przyjemne z pożytecznym. Jest to alternatywny pomysł na urlop.

Oferta kierowana jest też do firm, które chciałyby zaoferować swoim pracownikom coś nowego, wysłać ich na kurs niemieckiego i zmotywować do nauki dodatkowymi atrakcjami w czasie wolnym.

Dzięki Niemiecki na Sycylii można połączyć ze sobą trzy kultury i trzy języki, rozpocząć naukę niemieckiego lub podszkolić się w nim, a do tego poznać nie tylko kulturę niemiecką, ale i tą sycylijską. Myślę, że jest to bardzo dobre połączenie.

 

Czy masz zamiar zatrzymać się na stałe w Trapani?

Tak. Zakochałam się w tym miejscu tak bardzo, że chciałabym w nim zostać na stałe. Od zawsze marzyłam o miejscu, gdzie są i góry, i morze. W dzieciństwie zawsze musiałam wybierać między wakacjami w górach lub nad morzem. Marzyłam o miejscu, gdzie są obie rzeczy. Tu znalazłam góry, które wyrastają z morza. Wreszcie moje wymarzone połączenie! Skradło to od razu moje serce.

Uwielbiam też tutejszy klimat, upały, słońce przez cały rok! Dodaje mi to energii, sprawia, że mi się chce.

Nie ukrywam faktu, że w każdym innym miejscu brakowało by mi też tutejszej przyrody. Możliwość wyjrzenia z okna tuż po przebudzeniu i skierowania wzroku na dwa morza jest po prostu bezcenne!!!

Tu też jest moja nowa rodzina. Mój mąż jest moim domem. Jeśli się kiedykolwiek przeprowadzimy, będę go mogła zabrać ze sobą 😊

 

Dziękuję Ci bardzo za rozmowę i życzę powodzenia w realizacji Twojego niecodziennego przecież pomysłu połączenia wakacji na Sycylii z nauką języka niemieckiego.

Dziękuję bardzo i zapraszam wszystkich do Trapani.

rozmawiała Anna Malczewska

zdjęcia: archiwum prywatne Ewy Soczewki

 

Nowe motto MSZ – fragment z przysięgi żołnierzy Armii Krajowej,

Silny stres, a potem wypadają włosy