in

Domek Doktora – Batalionowy Punkt Opatrunkowy w bitwie o Monte Cassino

Historia kamiennego domku należącego do Klasztoru Montecassino, odbudowanego przez żołnierzy Dywizji Karpackiej w 1945 roku.

Pośród wszystkich domów włoskich Domek Doktora na  Monte Cassino jest budowlą, o której słyszał każdy Rodak. Dom ten związał się już na zawsze z historią Polski. W nim, podczas bitwy o Monte Cassino mieścił się Batalionowy Punkt Opatrunkowy (BPO) 3. Dywizji Strzelców Karpackich wysunięty na pierwszą linię stanowisk u podnóża Góry Ofiarnej (wzgórze 593). Znajdował się on na grzbiecie tzw. Głowy Węża w bliskiej styczności wzgórza 593, mającego kluczowe znaczenia dla powiązanego systemu obrony niemieckiej w masywie górskim Monte Cassino – Monte Cairo.

Nazwa tego miejsca, jako Domku Doktora przyjęła się w opisach żołnierskich i taką pozostała od przebywających w tym miejscu lekarzy wojskowych poszczególnych batalionów Dywizji Karpackiej biorących udział w natarciu. W domku tym dokonywano pośpiesznego zaopatrzenia zabiegowego i sanitarnego ranionych w walce żołnierzy na rozpoczynającej się dla nich drodze sztafety do szpitali wojskowych umieszczonych na zapleczu frontu. Na domek i jego okolicę bezpośredni wgląd ze stanowisk nieprzyjaciela rozpościerał się z Klasztoru Montecassino i górującego o kilkaset metrów szczytu Góry Ofiarnej (593). Zaś przy murach tego domu przebiegał pomiędzy głównym wzniesieniem na Głowie Węża (603) a Bramką u stóp wzg. 593 (na dawnej ścieżce mulej zwanej via San Comeo), główny szlak wprowadzanych do natarcia Karpatczyków.

Domek ten spoglądał na każdego polskiego żołnierza, który szedł do walki na Górę Ofiarną i na wszystkich znoszonych z niej rannych i poległych. W 1945 roku żołnierze Dywizji Karpackiej odbudowali zniszczony wielomiesięczną bitwą dom pozostawiając nad drzwiami wejściowymi kamienną tablicę o tym informującą. Ten dom i opowieści o nim na zawsze już do Polski należeć będą.

Krótkie wspomnienie o miejscu

Kamienny dom przy via San Comeo został wzniesiony w połowie XIX wieku i stanowił pierwotnie samotnię mnicha z pobliskiego Klasztoru Montecassino. Po jego śmierci pochowano go w małej krypcie pod domostwem i ustanowiono tu miejsce osamotnienia dla innych benedyktynów z opactwa. Kolejno w tym miejscu osiedlono, podobnie jak w Mass Albanecie, rodzinę Pittiglio wywodząca się w linii prostej od mnicha hiszpańskiego, który przybył do Włoch przed trzema wiekami i odstąpił od ślubów zakonnych. Tuż przed wojną w domku zamieszkał ogrodnik klasztorny Giuseppe Pittiglio (syn Antonio Pittiglio), od którego żyjącej po dziś dzień córki Concetty udało się zebrać wiele cennych wspomnień dotyczących czasu bitwy i najbliższych lat w jej następstwie. Concetta Pittiglio w 1944 roku miała zaledwie 7 lat jednak obraz okolicy Domku Doktora zapisał się w jej pamięci wyjątkowo dokładnie. Mówiła o wszechobecnych w okolicy szczątkach ludzkich i unoszącym się w powietrzu odorze poległych przypominających się o pochówek. Mówiła też, iż wszędzie wokół zalegało mnóstwo pozostałości pobitewnych stanowiących ciągłe zagrożenie i wywołujących wypadki śmiertelne i kalectwa pośród bliskich. Wspominała też wszechobecnych żołnierzy polskich wznoszących niedaleko monumentalny cmentarz wojenny dla poległych Kolegów oraz obelisk na Monte Calvario. Żołnierze polscy często dzielili się żywnością i lekarstwami z rodziną Concetty oraz płacili za pranie bielizny, co było dla pobliskich mieszkańców głównym źródłem utrzymania w tak ciężkich czasach, które dla nich nastały. Od tych pamiętnych chwil minęły kolejne dziesięciolecia. Obecnie Domek Doktora zamieszkują od blisko czterdziestu lat Giovanna i Francesco Pittiglio pielęgnując historię tego wyjątkowego domu.

Rodzina Pittiglio: Giovanna – pierwsza od lewej, Franco – pierwszy od prawej.

Polacy na Głowie Węża
Odcinek wysuniętych stanowisk na Głowie Węża w okolicy Domku Doktora oraz na San Comeo przejęli polscy żołnierze z 1. Brygady Strzelców Karpackich nocą 27 kwietnia 1944 roku od Irlandczyków z  1. Brygady słynnej brytyjskiej 78. Dywizji Piechoty „Battleaxe”. Pierwotnie rejon Domku Doktora obsadzono 1. kompanią  z  1. Batalionu, którą następnie na czas zbliżającego się natarcia zmieniono 4. kompanią  z 3. Batalionu. Pierwszy i drugi batalion 1. Brygady Strzelców Karpackich wyznaczony został tymczasem do uderzenia w pierwszym rzucie na wzgórze 593 (2. Batalion Strz. Karp.) oraz na Mass Albanetę poprzez Gardziel  (1. Batalion Strz. Karp.). Tym samym, tuż przed zbliżającym się polskim natarciem, nocami pomiędzy 30 kwietnia a 5 maja wykonano zadanie ostatecznego przygotowania stanowisk zaczepno – obronnych 3. Dywizji Strzelców Karpackich na wysuniętych stanowiskach pomiędzy Colle d’Onofrio u stóp Klasztoru Montecassino a Głową Węża na północnym odcinku przydzielonym Dywizji. Bezpośrednie wsparcie ogniowe dla wymienionych oddziałów powierzono 1. Pułkowi Artylerii Lekkiej, którego stanowiska rozlokowano w rejonie miasteczka San Michele. Z kolei bliskie zaplecze wysuniętych oddziałów Dywizji Karpackiej oparte było na kierunku wschodnim o rejon obszernej niecki terenowej zwanej Wielką Miską, gdzie zgromadzono liczne składy materiałów bitewnych oraz przez którą przebiegał wysunięty w masywie górskim główny szlak wprowadzania na odcinek poszczególnych pododdziałów piechoty. Przez Wielką Miskę przechodziło też całe zaopatrzenie oraz ewakuacja rannych.

Dom pośród ognia
Najbliższe otoczenie Domku Doktora oraz umieszczonego w nim po poprzednikach BPO wzmocniono obronnie na czas polskiego natarcia wspomnianą  4. kompanią z 3. Batalionu kpt. Tadeusza Radwańskiego, która obejmowała ten odcinek od 2 do 18 maja 1944 roku, czyli aż do ostatecznego zdobycia wzg. 593 i następnie zajęcia Klasztoru Montecassino. Kapitan Radwański przejął punkt dowodzenia umieszczony w krypcie grobowej pod Domkiem Doktora od por. Józefa Kwita dowodzącego 1. kompanią w  1. Batalionie Strz. Karp.
Grzbiet Głowy Węża i zlokalizowany na nim punkt opatrunkowy w jedynym tutaj kamiennym domostwie znajdowały się na terenie o wyjątkowo niekorzystnym położeniu, gdyż pozostawały pod stałą obserwacją i ostrzałem prowadzonym z kierunku południowego, zachodniego i północnego.

Rejon ten oparty był o skaliste wapienne podłoże utrudniające wkopanie się i utworzenie odpowiednich stanowisk ogniowych dla nacierającej piechoty. Właściwie, jedyną możliwością pozostawało skryte wznoszenie nocami pojedynczych płytkich stanowisk kamiennych zwanych składakami. Wszystkie zmiany pododdziałów, zaopatrzenie i jakikolwiek ruch możliwy był jedynie nocami, gdyż najmniejsze poruszenie za dnia pozostawało pod bezpośrednią i bliską obserwacją z Góry Klasztornej oraz wzgórza 593, sprowadzając natychmiast śmiertelny ogień. O grozie tego miejsca zawiadamiały polskich żołnierzy zalegające wszędzie dziesiątki poległych żołnierzy z poprzednich natarć i w różnym stopniu rozkładu. Wywoływało to wszechobecny nieprzyjemny zapach, źle wpływając na ogólne samopoczucie pośród obsady tego terenu zalegającej pod ciągłym ogniem artylerii i broni małokalibrowej.

Na stoku poniżej Domku Doktora w kierunku południowym, tj. od strony Klasztoru rozmieszczone były stanowiska 4. kompanii 2. Batalionu Strzelców Karpackich oraz szwadrony przesłonowe (2 i 3) z 12 Pułku Ułanów Podolskich. Teren wszędzie był gęsto zaminowany nieregularnie rozmieszczonymi minami – pułapkami, zwanymi przez żołnierzy potykaczami.

Domek Doktora był częściowo zniszczony od strony zachodniej, jednak pozostawały w nim dwie całe izby na parterze oraz obszerne pomieszczenie na piętrze oddane jedynie do dyspozycji zamaskowanego obserwatora wpatrzonego stale w ruiny klasztoru. Grube kamienne mury domku dawały doskonałe schronienie i osłonę przed ogniem małokalibrowym, więc na parterze umieszczono w izbie od strony zachodniej punkt opatrunkowy oraz zgodnie z prowadzonymi uderzeniami kompanii poszczególnych batalionów Dywizji Karpackiej, punkt dowodzenia dla nacierających na wzg. 593.

Odpowiednio do przyjętego harmonogramu w Domku Doktora stacjonowali kolejno oficerowie lekarze –  dr Bolesław Jurczewski (z 1. Batalionu), dr Adam Majewski (z 3. Batalionu), następnie na czas natarcia dr Edward Gaweł ( z 2. Batalionu), dr Olech Szczepski  i dr Marian Nadkański, kolejno dr Puszkiewicz (z 4. Batalionu) i dr Blutreich (z 6. Batalionu). Doktor Szczepski  i dr Szczepanek odpowiedzialni byli za organizację sztafety transportu noszowych i przenoszenia rannych pomiędzy Batalionowym Punktem Opatrunkowym a Wysuniętym Punktam Opatrunkowym (WPO)  w rejonie miasteczka Caira. Na wysuniętych stanowiskach Ułanów Podolskich zlokalizowano dodatkowo punkt opatrunkowy dla tego pułku na wschód od San Comeo zawiadywany przez por. dr. Józefa Szpunara, któremu przydzielono do wsparcia dr. Stanisława Szczepanka.

Na ocalałej facjacie Domku Doktora wywieszono flagę Czerwonego Krzyża i przy każdorazowym wyprowadzaniu ewakuacji rannych dodatkowo zawiadamiano przeciwnika machaniem kolejnej flagi z oznaczeniem sanitarnym. Obie walczące strony starały się, aby przestrzegano przyjętej konwencji i nie ostrzeliwano ogniem artylerii punktów opatrunkowych i szpitalnych.

W Domku Doktora i w jego najbliższej okolicy dokonywano nocnego rozdziału prowiantu i zaopatrzenia materiałowego. Tutaj znajdował się też mały skład zapasów oraz wkopany pod ścianą północną punkt łączności radiowej. Kilkadziesiąt metrów od domku znajdowały się dwie studnie, z których korzystanie było jednak znacząco ograniczone i praktycznie całość zapasów wody pitnej trzeba było donosić transportem mułów i noszowych zwielokilometrowych odległości.

Studnie w pobliżu Domku Doktora

Kolejno w Domku Doktora zlokalizowano punkty dowodzenia dla poszczególnych batalionów 1. Brygady Karpackiej. Początkowo stacjonował tutaj ppłk. Bolesław Raczkowski dowodzący 1. Batalionem. Później dowodzący 2. Batalionem w czasie natarcia na wzg. 593 ppłk. Tytus Brzósko. Kolejno ppłk. Józef Sokol  (dowodzący 3. Batalionem) w czasie krytycznego natarcia wspierającego 4. kompanii kpt. Radwańskiego 12 maja oraz krótko dowódca  4. Batalionu ppłk Karol Fanslau, który poległ w walce na Górze Ofiarnej.

Pamiętnego 11 maja 1944 roku, kiedy rozpoczynano polskie natarcie w bitwie o Monte Cassino, przed Domkiem Doktora zajął stanowisko dowódca 2. Batalionu idącego do walki na wzg. 593 ppłk. T. Brzósko wraz z kpt. Radwańskim. Kontrolowali oni rozkład zmierzających do walki wzgórze kompanii batalionu, zgrywając to z przesuwającym się ogniem ostrzału artyleryjskiego…

Walka o zdobycie Góry Ofiarnej trwała kolejnych siedem dni, podczas których w Domku Doktora zaopatrzono setki rannych Karpatczyków. Wówczas przez ten dom przetoczyło się wiele bitewnego cierpienia polskich żołnierzy. W nocy z 16 na 17 maja, celem rozpoznania i inicjacji drugiego natarcia poprowadzono obok BPO pluton ppor. Romualda Jędrzejewskiego wraz z radiotą Gustawem Herlingiem – Grudzińskim z 4. kompanii  4. Batalionu dowodzonego przez ppłk. Fanslau’a. Pułkownik Fanslau  wraz ze swoim zastępcą mjr. Józefem Stojewskim – Rybczyńskim zatrzymali się jedynie na krótko w domku, gdzie mieli mieć swój punkt dowodzenia na czas kolejnego szturmu. Poszli jednak za swoimi żołnierzami na wzg. 593, gdzie polegli obaj w walce 17 maja. Pułkownik Fanslau skonał na Górze Ofiarnej z ostatnimi  wyszeptanymi do por. Stefana Leśniaka słowami – „Prowadź naprzód, do Polski!”. Dzień później porucznikowi Leśniakowi poddał ruiny Klasztoru Montecassino jego ostatni komendant kpt. Hubert Beyer.

Przez dwa tygodnie boju Dywizji Karpackiej, kamienne mury domku klasztornego widziały wiele. Zapisał się w nich ból rannych i walczących polskich żołnierzy. Tam właśnie, w Domku Doktora podczas bitwy o Monte Cassino znajdował się Batalionowy Punkt Opatrunkowy 3. Dywizji Strzelców Karpackich. Zmieniali się tutaj w akcji dowódcy poszczególnych batalionów wprowadzanych do walki na Górze Ofiarnej, a wraz z nimi zastępowano wyczerpanych lekarzy kolejnych batalionów. Wszyscy Oni spełnili swój żołnierski obowiązek wobec Polski. Ich poświęcenie i ofiara wpisały się na zawsze do historii naszej i tego miejsca. Domek ten został odbudowany w rok po bitwie przez polskich żołnierzy, choć nie oni dokonali jego zniszczenia. Wchodząc do niego po raz pierwszy zastali tutaj wojnę. Odchodząc, zostawili dla następców pokój i wspomnienie. Domek Doktora zrodzony w bitwie o Monte Cassino jest najbardziej polskim domem w całych Włoszech i takim już pozostanie.

Krzysztof Piotrowski

Wszystkie opublikowane zdjęcia są własnością Krzysztofa Piotrowskiego. Kopiowanie i rozpowszechnianie ich  bez zgody autora jest ZABRONIONE!.


Zobacz także:

Rzym: Spektakularna polska parada odbyła się na dwa dni przed obchodzonym we Włoszech Świętem Wyzwolenia

 

 

Co to znaczy, że ktoś ma ucho do języka?

Oto gdzie uzyskać więcej informacji z ZUS na temat emerytur i rent dla osób, które pracowały we Włoszech