Pół wieku temu ponad pół miliarda ludzi śledziło przed telewizorami i radioodbiornikami pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu. Za kilka lat ludzie powrócą na Srebrny Glob. Ameryka postara się, żeby był to show wszech czasów.
Jeszcze kilka lat temu Amerykanie planowali kolejne załogowe lądowanie na Księżycu na 2028 r. Z perspektywy pędu dzisiejszego cyfrowego świata termin ten wydawał się tak odległy, jak ukończenie budowy gęstej sieci autostrad w Polsce. Administracja prezydenta Donalda Trumpa zarządziła jednak skrócenie terminu: stopy astronautów na Srebrnym Globie mają stanąć już w 2024 r., w ramach programu Artemida.
“Pod moim kierownictwem odbudowujemy wielkość NASA i lecimy na Księżyc, a potem na Marsa. Aktualizuję mój budżet o dodatkowe 1,6 mld dolarów po to, aby wrócić w kosmos w WIELKI SPOSÓB!” – napisał prezydent Donald Trump w połowie maja na Twitterze. Trump zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie w stanie wysłać Amerykanina i Amerykanki na Księżyc jeszcze w czasie obecnej kadencji. Realnym terminem dla jego administracji zdaje się być więc końcówka jego – ewentualnej – drugiej kadencji.
Jeśli wszystko się uda i ułoży według napiętego harmonogramu – czeka nas z pewnością największy kosmiczny show. Trump, który lubi nadużywać słowa “wielkość”, już o to się postara. 50 lat temu transmisja z lotu Apollo 11 była dość słabej jakości, w dodatku czarno-biała. A jednak zdanie, wypowiedziane przez pierwszego człowieka, który postawił nogę na Księżycu – Neila Armstronga – “To jest mały krok człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”, ze względu na zakłócenia na łączach nie dotarło na Ziemię w całości i straciło swój sens.
Nie mogę doczekać się show, które przygotuje dla nas NASA, gorąco zachęcana przez Trumpa. Bezpośrednia transmisja, w kolorze, będzie chyba tylko jednym z wielu jego elementów. Pytanie tylko, jakie dane udostępnią inżynierowie z NASA, nagabywani przez sztab PR-owców amerykańskiego prezydenta. Czy obejrzymy podchodzenie do lądowania z różnych perspektyw i przyjrzymy się amerykańskim astronautom i astronautkom z perspektywy wielu kamer, jak w telewizyjnym Big Brotherze? A może na bieżąco będą reagowali na lajki i reakcje, zamieszczane w mediach społecznościowych?
Nie brakuje sceptyków, którzy sądzą, że pod znakiem zapytania stoi utrzymanie tak krótkiego terminu lądowania na Księżycu – to zaledwie 5 lat! Tymczasem nie do końca znany jest budżet tego przedsięwzięcia. By otrzymać wsparcie finansowe ze strony Kongresu, niezbędne jest wsparcie społeczne. Trump nie ma charyzmy prezydenta Johna F. Kennedy`ego, który swoim płomiennym przemówieniem w 1962 r. zapalił do lotu w kosmos chyba nie tylko swoich rodaków! Publicznie o nowym księżycowym programie wypowiada się zdecydowanie więcej wiceprezydent Mike Pence.
“Historię piszą ci, którzy mają wielkie marzenia i robią rzeczy niemożliwe” – mówił w czasie spotkania National Space Council w marcu tego roku Pence, przedstawiając program Artemida. Może i używał wielkich słów. Ale czy porwał Amerykanów?
W maju NASA przygotowała oficjalne wideo, anonsujące powrót Amerykanów na Księżyc. Jest patetycznie, patriotycznie i wzniośle. Przez kilka tygodni obejrzało je w serwisie YouTube ponad 11 mln osób. Imponujący wynik? Chyba nie w dzisiejszych czasach. Wideo – prank autorstwa Sławomira Wardęgi, w którym olbrzymi pająk mutant grasuje po mieście obejrzano tylko w ciągu tygodnia aż 33 mln razy! (do dziś jest to już ponad 117 mln). Lubimy prostą i nie zawsze ambitną rozrywkę…
Czy zatem czasy fascynacji kosmosem minęły? Czy NASA nie ma co liczyć na wsparcie społeczne w obliczu licznych problemów, które trawią dzisiejszych Amerykanów? “Kosmos nadal kręci i to coraz większe rzesze ludzi” – uspokaja mnie rzeczniczka Centrum Nauki Kopernik Katarzyna Nowicka. CNK bardzo angażuje się w obchody rocznicowe misji Apollo 11 – z tej okazji przygotowało nawet specjalny program dla zwiedzających.
Na przełomie maja i czerwca obok Planetarium CNK pojawiła się nietypowa instalacja artystyczna Luke’a Jerrama “Museum of the Moon” – był to unoszący się nad ziemią, siedmiometrowy Księżyc. Realistycznie wyglądał zwłaszcza wieczorem. Wzbudził zainteresowanie zarówno gości CNK, jak i osób spacerujących po bulwarach wiślanych. Ile osób go obejrzało? “Myślę, że możemy mówić o dziesiątkach tysięcy osób” – szacuje rzeczniczka Kopernika. Widziałem na własne oczy: wiele z nich z zaciekawieniem podchodziło do instalacji, nawet przysłuchiwało się pogadance o Srebrnym Globie. Czyżby moda na tematy kosmiczne, lunarne, nie przeminęła? A w 2024 będziemy świadkami kosmicznego show wszech czasów?
Szymon Zdziebłowski
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl