Sto lat temu, latem 1920 roku, po raz kolejny w swojej historii, Polska znalazła się w sytuacji katastrofalnej. Trwała wojna polsko-bolszewicka. Środowiska rewolucyjne w zachodniej Europie prowadziły kampanię „Ręce precz od Rosji” (ang. „Hands off Russia!”), której skutkiem było wstrzymanie dostaw broni kierowanych do Polski, spowodowane strajkami kolejarzy i dokerów. Popularnym wśród robotników hasłem było „Ani jednego naboju dla pańskiej Polski”. Do kraju nie docierały dostawy żywności. Wzrastało zagrożenie głodem.
W dniu 2 lipca 1920 r. M. Tuchaczewski wydał swoim żołnierzom rozkaz następującej treści: „Bohaterscy żołnierze Armii Czerwonej! Nadszedł czas rozrachunku. Armia Czerwonego Sztandaru oraz armia drapieżnego Białego Orła stanęły naprzeciw siebie przed bojem na śmierć i życie. Przez trupa Białej Polski prowadzi droga ku ogólnoświatowej pożodze. Na naszych bagnetach przyniesiemy szczęście i pokój masom pracującym. Na zachód!” (cyt. Za: N. Davis „Wojna polsko- bolszewicka 1919-1920”).
Wielka ofensywa sowiecka ruszyła 4 lipca. Hordy czerwonoarmistów w zawrotnym tempie posuwały się w głąb odrodzonego niedawno kraju, siejąc po drodze spustoszenie, mordując, torturując, zakopując żywcem zarówno wziętych do niewoli żołnierzy, jak i ludność cywilną. Permanentne wycofywanie się wojsk polskich, bez nadziei na zmianę sytuacji, wywoływało atmosferę przygnębienia. Obok przykładów heroizmu, były przypadki haniebnej ucieczki przed zbliżającymi się bolszewikami. Ukazujące się w prasie informacje o dezercjach i wyrokach śmierci wykonanych na dezerterach na pewno nie podnosiły Polaków na duchu. Dowództwo Armii Czerwonej miało absolutną pewność, że klęska osaczonej i wyizolowanej Warszawy, a z nią Polski, jest kwestią dni.
W obliczu śmiertelnego zagrożenia, pomimo głębokich podziałów naród polski zjednoczył się i stanął do nierównej walki. Z wysiłkami rządu oraz władz wojskowych i cywilnych, dla ocalenia bytu państwowego szła równolegle wytężona akcja Kościoła katolickiego. „Nie mogąc liczyć na ludzką pomoc, biskupi polscy zdecydowali się przypuścić szturm do Nieba.” – piszą autorzy książki pt. „Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą.” – ks. dr Józef Maria Bartnik SJ i Ewa J.P. Storożyńska (s. 179, wyd. pierwsze). O „szturm do Boga” prosili biskupi polscy biskupów świata w apelu, którego fragment przytoczę w dalszej części artykułu. Jako rodowita warszawianka (więcej – prażanka!), a od ponad dwudziestu lat rzymianka z wyboru, pragnę przedstawić niektóre działania Kościoła katolickiego podjęte w archidiecezji warszawskiej oraz w Rzymie – w odpowiedzi na apel biskupów polskich skierowany do Ojca Świętego Benedykta XV oraz do biskupów całego świata. Nie mogę również nie wspomnieć o „odpowiedzi” Nieba na „modlitewny szturm”, a mianowicie dwóch publicznych objawieniach Bogurodzicy, które miały miejsce w dniach 14 i 15 sierpnia w czasie walk o Ossów i Wólkę Radzymińską, utrwalonych m.in. na obrazie Jerzego Kossaka „Cud nad Wisłą”, szczegółowo opisanych w książce „Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą.”. Nieznane szerszemu ogółowi zdarzenia, zmieniają dotychczasowe rozumienie przebiegu bitwy warszawskiej (13-25 sierpnia 1920 r.). Czytaj dalej w pdf>> A.ROLA-BRUNI_O_SZTURMIE_DO_NIEBA_1920
Agata Rola-Bruni
Czytaj także:
Sprawa polska w okresie I wojny światowej. Kolekta Benedykta XV dla Polski