in

“Praca tłumacza to nie tylko wykonanie zlecenia, to także doświadczenie, pamięć, cierpliwość i intuicja”

Ewa Zielińska przyjechała do Włoch na wakacje. Od tego czasu minęło już prawie 20 lat, choć powrót do Polski jest nadal w jej planach. Swoją przygodę na emigracji zaczynała od pracy jako niania, a obecnie jest właścicielką biura tłumaczeń Lantlus traduzioni w Lucera (FG). W rozmowie z redakcją, Ewa opowiada o swoich początkach na emigracji i pracy tłumacza przysięgłego we Włoszech.

Ewa Zielińska / fot. arch. prywatne

Przyjechała Pani do Włoch na wakacje pod koniec lat. 90., od tego momentu minęło prawie 20 lat. Co sprawiło, że nie wróciła Pani do Polski?
Przyjechałam do Włoch w roku 1998 . Studiowałam w tamtym czasie Politologię z zamiarem specjalizacji na stosunkach międzynarodowych oraz późniejszą praktykę i pracę w dyplomacji, pomyślałam, że dodatkowy język, oprócz angielskiego i francuskiego może mi się bardzo przydać. Miałam zatrzymać się tutaj tylko na wakacje, a w tym roku mija 19 lat jak tu zamieszkałam, ale ciągle myślę o Polsce. W dalszym ciągu powrót jest w moich planach. Nawet mój mąż, który jest Włochem uwielbia nasz kraj, zwyczaje, sposób bycia. Wiele osób pyta się mnie, dlaczego nie posiadam obywatelstwa włoskiego. Odpowiadam, że nie urodziłam się we Włoszech i nigdy nie będę Włoszką. Jestem Polką i jestem z tego bardzo dumna.

Swoją ścieżkę zawodową we Włoszech zaczęła Pani od pracy jako niania, teraz jest właścicielką biura tłumaczeń. Jest to dowodem, że będąc emigrantem, również za granicą można odnieść sukces.
Tak, to prawda. Po przyjeździe do Włoch zaczęłam pracować najpierw jako niania, później jako sekretarka w biurze zajmującym się sprzętem medycznym, później, również jako sekretarka, w dwóch kancelariach adwokackich, następnie zaproponowano mi pracę na stanowisku kierowniczym w agencji reklamowej. W międzyczasie szkoliłam się na kursach, a następnie zdałam egzamin państwowy z języka włoskiego na Uniwersytecie w Perugii.

Tłumaczeniami zajmuję się już od 12 lat, dzięki przypadkowi. Podczas pracy w jednej z kancelarii adwokackich zadzwoniono do mnie z sądu i poproszono o pomoc jako tłumacz w postępowaniu karnym. Pomyślałam, dlaczego nie. I tak rozpoczęłam współpracę z Sądem oraz Prokuraturą, Policją, Karabinierami oraz Interpolem. Następnie doszła również współpraca z DDA Direzione Distrettuale Antimafia. Jest to jednostka terytorialna DIA (Direzione Investigativa Antimafia).
Obecnie figuruję na liście tłumaczy przysięgłych i biegłych sądowych Ministerstwa Sprawiedliwości, na liście tłumaczy włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej oraz na liście tłumaczy akredytowanych Ambasady RP w Rzymie.

Jakiego rodzaju tłumaczeniami Pani wykonuje?
W moim biurze tłumaczeń Lantlus traduzioni zajmuję się nie tylko przekładami polsko-włoskimi, ale również w innych językach, nie powiem wszystkich, bo języków na świecie jest 7.000, ale w tych, które są najbardziej popularne. Biuro wykonuje tłumaczenia we wszystkich dziedzinach: prawnicze, medyczne, techniczne.

Obsługujecie zarówno klientów prywatnych, jak i firmy?
Wykonujemy tłumaczenia zarówno dla klientów prywatnych jak i firm. Dla firm posiadamy dodatkową usługę opracowania graficznego i przygotowania przetłumaczonych dokumentów do druku. Jest to użyteczne w przypadku tłumaczeń katalogów, ulotek, broszur, czy kalendarzy.

Czy wykonuje Pani tłumaczenia na odległość, czy tylko bezpośrednio?
Wykonujemy tłumaczenia również na odległość, jest to nawet bardziej wygodne dla klienta, ponieważ otrzymuje tłumaczenie bezpośrednio na wskazany adres i bez dodatkowych kosztów.

Jak wygląda praca tłumacza? Czy jest to łatwe zajęcie?
Nie jest to z pewnością łatwa praca. W tłumaczeniach trzeba najpierw przemyśleć każde słowo, napisać, wydrukować. W przypadku tłumaczeń przysięgłych wystać w sądzie czasami nawet 2 godziny w kolejce, żeby złożyć podpis pod tłumaczeniem, a w przypadku Apostille jeszcze dłużej, ponieważ najpierw trzeba je złożyć, a dopiero dzień później odebrać. Bardzo często klientom wydaje się, że to nic takiego, ot dwa zdania do przetłumaczenia, ale później dochodzą pieczątki, podpisy, no i oczywiście czas, jakiego na wszystko potrzeba. Przeliczając na godziny poświęcone na tłumaczenie nie powiedziałabym, że jest to intratna praca. Oprócz czasu, w tej pracy potrzebne jest także, a może przede wszystkim doświadczenie, dobra pamięć – szczególnie przy tłumaczeniach konsekutywnych, cierpliwość oraz intuicja.

W mojej pracy staram się być ludzka i przede wszystkim uczciwa. Często bywa tak, że klienci nie znają prawa obowiązującego we Włoszech, jakie są potrzebne dokumenty, gdzie pójść i do kogo się zwrócić. Czasami trzeba komuś pomóc, pokierować. Zwykła porada nic mnie nie kosztuje. Uważam, że wszyscy jesteśmy tutaj we Włoszech obcokrajowcami, dlatego nie sprawia mi trudności pomoc rodakom. Należy pamiętać, że tutaj nie ma tych lepszych i tych gorszych.

W jaki sposób można się z Panią skontaktować?
Zapraszam do odwiedzenia stron internetowych www.traduttorepolaccoitaliano.com oraz www.lantlus.it, jak również strony na facebooku Lantlus agenzia di traduzioni, gdzie można znaleźć numery kontaktowe.
rozmawiała Anna Malczewska

5 minusów życia we Włoszech

Polskie blogerki z Włoch podbijają polską telewizję