Joanna Longawa dziennikarka Trendy.Art of Living i JL Interviews rozmawia z Gosią Andrzejewicz (piosenkarką, kompozytorką, autorką tekstów), Kają Lipińską (reprezentantką firmy olejkowej DōTERRA), Maciejem Januszkiem (dietetykiem klinicznym oraz sportowym i trenerem personalnym), Katarzyną Daniek (trenerem personalnym i acqua fitness oraz instruktorem slow jogging i nordic walking), Bożeną Wilczyńską Ruda (makijażystką i reprezentantką firmy kosmetycznej Jeunesse Global) oraz z Piotrem Szabatem (masażystą).
Praktykując codziennie ćwiczenia oddechowe przy użyciu olejków eterycznych, byłam w stanie kontrolować metabolizm, zmienne nastroje oraz stan niepokoju”. Kaja Lipińska @ „Trzeba się rozkoszować każdą chwilą w życiu. Polecam wam wyłączenie negatywnych informacji świata zewnętrznego i skupienie się na swoich pasjach, na pozytywnych aspektach życia”. Gosia Andrzejewicz @ „Ten czas pozwolił nam na refleksje, na przewartościowanie relacji, na zauważenie i zatęsknienie za naturą i jej harmonią. Nie straćmy tej nauki”. Katarzyna Daniek @ „Nigdy nie powinniśmy się załamywać, nie ma przeszkody, której nie można ominąć, jeśli szczerze tego pragniemy”. Maciej Januszek @ „Najważniejsze w życiu jest kochać siebie, być skromnym i wdzięcznym za to życie oraz podążać za marzeniami. To moja recepta na szczęście”. Bożena Wilczyńska Ruda @ „Myślę, że każda miłość jest pozytywna i bardzo potrzebna. Bez miłości nie ma życia. Tylko miłość wszystko zwycięży”. Piotr Szabat
***
Któż z nas nie chce być zdrowy, piękny i kochany? Wszyscy. Przyszło nam żyć w czasach trudnych, w których te trzy wartości: zdrowie, piękno i miłość, odczuły mocny kryzys. Spędzając miesiące w kwarantannie, nie zawsze dbając o swój wygląd, dużo jedząc, nie uprawiając często sportu lub po prostu mając mało ruchu, nasze ciało i umysł zaczęły się modyfikować. Wielu z nas czuje się dziś, po kwarantannie – w fazie, gdy sklepy, restauracje, kosmetyczki i fryzjerzy otwierają i można wychodzić – nieatrakcyjnymi, otyłymi, narzeka na problemy trawienne, zdrowotne oraz psychiczne. Dookoła mówi się o depresjach, załamaniach nerwowych, problemach ze snem. Nie każdy z nas umie pozbierać się po tym długim okresie stagnacji lub odnaleźć nowy pomysł na siebie, nowy zawód, nowy wizerunek, czy nową miłość. Razem z moimi niezwykle pozytywnymi gośćmi, ekspertami w dziedzinie Art, Beauty, Wellness i Fitness, staramy się przeanalizować ten skomplikowany temat i zrozumieć, co jest w życiu najważniejsze, na co powinniśmy zwrócić teraz większą uwagę, na czym się skoncentrować, by powrócić do stanu równowagi fizycznej i duchowej sprzed pandemii, czyli osiągnąć na nowo stan samoakceptacji, tak ważnej do dalszego funkcjonowania.
Gosia Andrzejewicz to wokalistka popowa, kompozytorka i autorka tekstów. Ma na swoim koncie 5 albumów, liczne prestiżowe nagrody muzyczne i wyróżnienia: Złote Dzioby Radia Wawa, Dwie SuperJedynki w kategorii debiut roku i wokalistka roku, finalistka Sopot Hit Festiwal, nominacja do Fryderyków, Eska Music Awards, Radiowy Debiut Roku, Viva Comet, Mikrofon Popcornu, pierwsze miejsca list przebojów (RMF FM, Radio Zet, MTV, VIVA) oraz złote płyty i dużą rzeszę fanów. Współpracowała również z artystami zagranicznymi, Dr Albanem w utworze „Loverboy” wyprodukowanym przez Andersa Nyman’a (twórcę przeboju „Infinity” projektu Guru Josh Project) oraz z wokalistą Douzi’m w utworze „2Gether”. Kaja Lipińska żyje na stałe we Włoszech, już od 20 lat, w Mediolanie z trzynastoletnim synkiem Jacopo. Jest reprezentantką tzw. wellness advocate firmy DōTERRA oraz posiada certyfikat masażu techniką Aromatouch Technique. Jej główną pasją jest świat olejków eterycznych. Udało jej się też zbudować zespół osób dążących do tego samego celu związanego z dzieleniem się właśnie wiedzą o olejkach eterycznych. Jej wyzwaniem jest pomagać, szczególnie kobietom, w osiągnięciu niezależności finansowej. Bożena Wilczyńska Ruda jest profesjonalną makijażystką, swój talent odkryła ponad 20 lat temu w Rzymie, gdzie mieszka na stałe z rodziną. Dziś pracuje dla włoskiego kanału tv Mediaset oraz uczy w szkole makijażu Ida Montanari. Malowanie to jej pasja. Jej klientkami były m. in Giusi Ferrero, Elena Guarnieri, Al Bano, Francesca Chilemi Miss Italia, uczestnicy programu Amici, Mahmood (zwycięzca Festiwalu San Remo), czy Elettra Lamborghini. Była też wieloletnią osobistą Make Up Artist Loredany Lecciso, żony Al Bano. Dziś można śledzić ją na kanale YouTube Bozena –makeup, otwartym podczas pandemii.
Katarzyna Daniek jest przedsiębiorcą, który zmienił fotel dyrektora w korporacji na przestrzeń leśną we własnej firmie. Założyła firmę Euforja, która zajmuje się zdrowym ruchem. Jej misją jest wprowadzać kobiety w świat ruchu, tak aby zostały tam na długo. Ma fioła na punkcie zdrowego kręgosłupa, właściwie napiętej miednicy i jędrnych mięśni stabilizacyjnych i wokół nich buduje zajęcia. Stworzyła program wsparcia kobiet w zdobywaniu sprawności i odzyskiwaniu pewności siebie: „Silna stabilna” oraz „Uważna i stabilna”. Prowadzi fundację zajmującą się ruchem dla osób z autyzmem i chorobą Aspergera oraz jest wiceprezesem ds. szkoleń w Stowarzyszeniu Slow Jogging Polska. Piotr Szabat z wykształcenia jest inżynierem Elektrotechniki, a z pasji – masażystą. Jest zadowolony z tego, że zdobył doświadczenie w obu kierunkach. Wierzy, iż wszystko, co robi się z serca, kiedyś zaowocuje. W życiu spotkały go zarówno sukcesy jak i porażki. Był przez chwilę milionerem. Od 10 lat zajmuje się zawodowo giełdą. Ryzyko leży w jego naturze. Interesuje się malarstwem, aktywnie spędza czas (bieganie, tenis, siłownia, obecnie w domowych warunkach). Jego mottem jest zdanie: „Każdy upadek nas wzmacnia”, a jego receptą na szczęście jest „elastyczność”, czyli nauka życia zarówno w biedzie jak i bogactwie. Maciej Januszek jest dietetykiem klinicznym i sportowym oraz trenerem personalnym. Na co dzień pomaga ludziom spełniać swoje ukryte marzenia, wyznacza im cele dotyczące estetycznej i zdrowej sylwetki. Podejmują z nim współpracę osoby w rożnym wieku. Właściwie efekty są widoczne najczęściej po 2 tygodniach: zmiana nawyków żywieniowych, czy uszczuplenie rezerw glikogenu, w przypadku diety redukcyjnej. Jako trener personalny sportowców lub zwykłych osób pomaga zrozumieć istotę różnego rodzaju treningów. Chwile z podopiecznymi, gdy zdają sobie sprawę z lepszego stanu zdrowia i wyrażają zadowolenie ze swoich przemian, są dla niego najcenniejsze. Jego życiowym mottem jest stwierdzenie: „Lepiej jest działać każdego dnia po cichu niż głośno o tym krzyczeć”.
Z jakich stron Polski pochodzicie, gdzie obecnie mieszkacie, czym się zajmujecie i w jakim stopniu jesteście związani z Włochami? W jaki sposób czytelnicy Naszego Świata mogą się z wami skontaktować?
GA: Całe moje życie jest związane ze Śląskiem. Pochodzę z Bytomia, gdzie mieszkałam prawie19 lat. Obecnie przebywam głównie w Bielsku Białej oraz w Warszawie. Na co dzień śpiewam, piszę teksty do swoich piosenek i dużo komponuję. Z Włochami jestem związana bardzo mocno już od ponad 17 lat. Jako nastolatka wyjechałam na wakacje do jednej z włoskich miejscowości i zakochałam się wtedy w artystycznej atmosferze, która tam panowała, w kulturze, w podejściu do życia Włochów oraz języku włoskim, którego nauczyłam się sama w wieku 18 lat. W kolejnych latach zamieszkałam we Florencji, gdzie pracowałam z najlepszymi włoskimi kompozytorami nad jedną z płyt. To, co mnie spotykało na włoskiej ziemi, to zawsze niekończące się pasmo szczęśliwych zbiegów okoliczności. Zapraszam do kontaktu ze mną poprzez mój Instagram.
PS: Pochodzę z małej miejscowości o nazwie Golczewo, a urodziłem się w Kamieniu Pomorskim. Spędziłem piękne i beztroskie lata w rodzinnym mieście przepełnionym naturą. Technikum oraz szkołę wyższa ukończyłem w Szczecinie. Obecnie mieszkam w bliskich okolicach Szczecina. Z Włochami jestem związany kulinarnie (śmiech). Uwielbiam makarony i pizzę. Co prawda Włochy nie są na pierwszym miejscu państw, do których chciałbym się wybrać, ale na liście się znajdują. Można kontaktować się z moją osobą najlepiej poprzez FB.
KL: Pochodzę z Poznania, pięknego miasta; tam ukończyłam studia na Wydziale Etnologii i Antropologii Kulturowej na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza. Po studiach przeprowadziłam się do Mediolanu, gdzie mieszkam obecnie. Pracowałam w wielu różnych branżach, lecz obecnie jestem konsulentem firmy DōTERRA, która jest największą firmą zajmującą się propagowaniem olejków eterycznych na świecie. Uwielbiam kulturę śródziemnomorską oraz włoski, zdrowy styl życia, dlatego bardzo chętnie organizuję spotkania, aby poznać osoby, które chciałyby korzystać z mocy natury w codziennym życiu przy wykorzystaniu olejków.
Jeśli chcesz się ze mną skontaktować polecam moją stronę: www.mydoterra.com/kaja lub profil na Instagramie @Kajainmilan. Bardzo chętnie odpowiem na każde pytanie i podzielę się swoim doświadczeniem.
KD: Pochodzę z Warszawy, ale już od ponad 15 lat mieszkam w naszych polskich górach Beskidach, w Bielsku-Białej. Prowadzę swoją firmę, w której zarażam wirusem zdrowego ruchu kobiety, które zbyt długo siedziały w pracy lub w domu. W dzisiejszej dobie nawiązanie kontaktu nie sprawia żadnego problemu. Maile, czy nawet FB dają nam taką możliwość bez zbędnego wysiłku, dlatego część swoich zajęć oferuję również w wersji online. Tam serdecznie zapraszam każdą kobietę, która chce żyć bez bólu kręgosłupa, ustrzec się przed nietrzymaniem moczu i poruszać się jak gazela. Zapraszam na mojego FB www.facebook.com/katarzyna.daniek.3 oraz do kontaktu mailowego: katarzyna.daniek@gmail.com. Włochy, a dokładnie Rzym oraz Toskania, to kolejne miłości mojego życia i często do nich wracam, a kto wie, może w przyszłości zagoszczę tam na stałe (śmiech).
BWR: Ja pochodzę z województwa podkarpackiego, z Dębicy. Obecnie mieszkam w Rzymie i pracuję jako makijażystka we włoskiej telewizji. Maluję również prywatnie oraz uczę w szkole, która przygotowuje makijażystki do pracy w telewizji i nie tylko. Zaczęłam również rozbudowywać moją sieć marketingową. Jestem związana z Włochami w dużym stopniu, tutaj żyję. Poza tym kocham słońce, ono bardzo dobrze wpływa na moje dobre samopoczucie, wywołuje pozytywne nastawienie do świata. Uwielbiam też włoskie morze, zwłaszcza plaże Sardynii oraz góry. Uwielbiam modę, włoską towarzyskość oraz sympatię. Czytelnicy mogą się ze mną skontaktować drogą mailową: wilbozena@gmail.com. Jestem też na Facebooku i Instagramie oraz mam swój kanał na Youtubie: Bozena –makeup.
MJ: Ja z kolei pochodzę z Radomia, a od wielu lat mieszkam w Trójmieście. Moja praca jest moją pasją i cały czas staram się w niej rozwijać. Cóż, z Włochami myślę, iż jedyny stopień korelacji to wykwintne jedzenie (śmiech), niestety nic innego mnie z tym krajem nie łączy. Drodzy czytelnicy Naszego Świata zapraszam was do kontaktu ze mną na Facebooku (Dietetyk Maciej Januszek), ponadto możliwy jest ze mną kontakt mailowy: maciej.januszek@o2.pl i telefoniczny (aczkolwiek wątpię, aby ktoś w taki sposób kontaktował się z osobami z innego kraju). Co więcej, zapraszam wszystkich na stronę FB, znajdziecie tam – oprócz przemian moich podopiecznych, które swoją drogą mogą świetnie was zmotywować – wiele wyśmienitych i prostych przepisów, które warto znać, jeśli zależy wam na zdrowym trybie życia i odżywiania.
Jesteście wszyscy w wyśmienitej formie fizycznej: piękni i uśmiechnięci. Jak udało wam się ją utrzymać, mimo tak długiej kwarantanny? Uprawialiście jakiś sport? Trenowaliście w domu? Jak ważna jest dla was aktywność fizyczna?
KL: Ostatnie miesiące w kwarantannie, w tzw. lockdown, nie były łatwe dla nas wszystkich. Nasz świat przeniósł nie na płaszczyzny wirtualne, a nagła zmiana naszego życia, zarówno profesjonalnego jaki i towarzyskiego, mogła silnie zaburzyć harmonogram dnia. Joga i medytacja oraz praca nad koncentracją bardzo mi pomogły w tym czasie zamknięcia. Praktykując codziennie ćwiczenia oddechowe przy użyciu olejków eterycznych, które wspomagają organizm zarówno na poziomie psychofizycznym jak i emocjonalnym, byłam w stanie kontrolować metabolizm, zmienne nastroje oraz stan niepokoju, związany z napływem codziennych wiadomości.
KD: Moi drodzy, ja nawet jakbym chciała przestać się ruszać, nie dam rady ze względu na moich klientów. Cieszy mnie, że oni chcą się ruszać i chcą to robić ze mną. Aby w tych najgorszych chwilach również mieli możliwość ruchu, większość zajęć przeniosłam do Internetu. Poza tym mój nawyk ruchu nie dałby mi spokojnie zasnąć, gdybym nie poświęciła przynajmniej 30 minut dziennie na trening.
GA: Jeśli chodzi o uśmiech, tak, uśmiechnięta faktycznie jestem bardzo często, bo mam pozytywne nastawienie do życia. Natomiast nie czuję absolutnie, że jestem w dobrej formie fizycznej, bo przez okres kwarantanny brakowało mi treningów na siłowni. Bardziej pracowałam nad moim wnętrzem niż ciałem (śmiech). Już nie mogę się doczekać, aż wrócę do swojej poprzedniej kondycji. Sport jest dla mnie bardzo ważny i zauważyłam, że najlepiej ćwiczy mi się pod okiem trenera.
BWR: Tak, okres kwarantanny był trudny dla wszystkich. Nie uprawiałam sportu w domu, nie znoszę gimnastyki (może kiedyś zmienię zdanie), ale udało mi się zdrowo odżywiać co 3 godziny, 5 małych posiłków na dzień. Nie piekłam ciast, gdyż jestem łasuchem, na pewno później bym tego żałowała. Sport dla zdrowia jest oczywiście bardzo ważny, jest źródłem energii, a ta źródłem zdrowia. Uprawiam sport, ale tylko na świeżym powietrzu: siatkówkę plażową, tenis i padel.
MJ: Dla mnie natomiast sport jest już odruchem, jak oddychanie, zaspokajanie potrzeb fizjologicznych. Trenuję nieprzerwanie od wielu lat, jestem zawodnikiem Trójboju Siłowego i chyba nie wyobrażam sobie dalej życia bez tej „przygody”, która całkowicie mnie odmieniła. Podczas kwarantanny trenowałem w domu z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała i gum oporowych. Bardzo gorąco ten trening polecam, można na tym zrobić pełną jednostkę treningową. Aczkolwiek wiadomo, nic nie zastąpi martwego ciągu, przysiadu z dużym ciężarem, tj. 180kg +, i w pełni wyposażonej siłowni. Udało mi się nawet zrobić delikatny krok do przodu, co jest po prostu czymś niesamowitym dla mnie w tym ciężkim okresie. Jeśli chodzi o istotę treningu, wszelkiej aktywności fizycznej, jak wcześniej wspomniałem, już nawet nie myślę, że to robię, to się dzieje bezwarunkowo i nic tego nie zmieni (śmiech).
PS: Zawsze trzeba być pełnym wiary, mieć pozytywne nastawienie. Tylko duch daje życie, cała reszta na nic się przydaje. Oczywiście ruch jest wskazany. Ćwiczenia, spacery, muzyka, taniec, zdrowe odżywianie są naszą tarczą. Teraz w okresie izolacji tak naprawdę wszystko możemy zrobić domowymi sposobami. Mamy mnóstwo wskazówek, jak to robić na FB, czy YouTubie, albo spytajcie o to Macieja (wszyscy śmiech).
Co poradzilibyście czytelnikom, którzy czują się nadal źle z samymi sobą, szczególnie tym, którzy po kwarantannie widzą się otyłymi, nieatrakcyjnymi, zatracili pewność siebie?
MJ: Drodzy czytelnicy, to był i nadal w sumie jest, bardzo ciężki okres. Pamiętajcie, że często macie drugą osobę obok, to dla niej również powinniście być najlepszą wersją samego siebie, czyż nieprawda? Myślę, że mało kto podważy to stwierdzenie. Nie powinniśmy się załamywać, bo wpadło nam 2kg więcej, czy zmienił się skład procentowy ciała. Pamiętajmy, pamięć mięśniowa istnieje i to mogę potwierdzić na swoim przykładzie. Prawdziwego mistrza cechuje skromność, ale i ciężka, a nawet bardzo wyczerpującą praca. Nigdy nie powinniśmy się załamywać, nie ma przeszkody, której nie można ominąć, jeśli szczerze tego pragniemy (tu mała uwaga co do chęci samych w sobie, a do chęci popartych działaniem). Podsumowując, każdy z nas ma prawo mieć chwilę słabości. W takich sytuacjach ja podchodzę do lustra, patrzę na siebie, i już widzę kogoś niesamowitego (śmiech), a jeśli ktoś niesamowity na głos powie sobie „uda mi się”, to nie ma bariery, której by nie pokonał. Tego, drodzy czytelnicy, wam bardzo serdecznie życzę!
KL: Dobrze to ująłeś, Macieju! Każdy z nas na swój sposób przeżył ten czas bardzo osobiście, odzyskaliśmy więcej czasu na refleksje i na autoanalizę nas samych. Psycholodzy i coachowie polecają, aby nie sugerować się innymi osobami i aby pracować nad sobą słuchając w głębi siebie naszych potrzeb. Ten czas kwarantanny, każdy z nas wykorzystał według własnych możliwości – cierpienie, niepewność, odosobnienie lub napięcie – mogło wpłynąć na nasz organizm. Jeśli nie czujecie się dobrze z własnym ciałem i nie akceptujecie siebie, potrzebny jest wam program związany ze zmianą nawyków, zaczynając od odpowiedniego odżywiania się, aktywności ruchowej i wprowadzenia naturalnych suplementów, jakimi mogą właśnie być olejki eteryczne oraz kompleksy odpowiednich witamin.
GA: A ja, kochani, powiem wam tak: koniec z leżeniem na kanapie! Działajcie! Myślę, że najważniejsze jest pozytywne nastawienie i zrozumienie, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Każdy dzień może być doskonałym początkiem budowania świetnej formy fizycznej i co najważniejsze, można ją zrobić niezależnie od wieku. Powoli, systematycznie, można dojść do rewelacyjnych efektów. Nie poddawajcie się i postarajcie się ćwiczyć chociaż 15 minut dziennie. Pamiętajcie także o odpowiedniej diecie pełnej warzyw i owoców.
BWR: Natomiast ja czytelnikom, którzy nadal czują się źle, poradziłabym dużo słońca! Słońce daje nam pozytywną energię, pozwala reagować. Radzę, by wyjść z domu i pospacerować, pójść w miejsca, które lubimy, zacząć na nowo rozmawiać z ludźmi. To nam pomoże powoli wrócić do naszej pewności siebie, poczuć się znów bezpiecznymi, pomoże nam zastanowić się nad życiem. Pamiętajmy, iż jeśli sami sobie nie pomożemy, nikt nam nie pomoże! Zatem, zacznijmy się ruszać, spalać kalorie i przechodzić do zrównoważonej diety.
KD: Kochani, nie warto koncentrować się na tym, co jest złe w nas, co nam się nie podoba. Ja zachęcam do rozejmu ze swoim ciałem i umysłem. Dogadaj się z nim, powiedz sobie: „ok, tak wyglądam teraz, ale mam plan na zmianę i na tyle kocham siebie i szanuję swoje ciało, że ta zmianę przeprowadzimy razem”. Każde działanie wbrew ciału i na siłę jest z góry skazane na porażkę. Nie warto się biczować przed lustrem i umartwiać. To pogłębi problem i stworzymy sobie zamknięte koło. To pierwszy krok. Drugi to systematyczność i wytrwałość. Nie oczekuj że po 3-4 treningach zobaczysz spektakularne efekty. Przypomnij sobie, jak długo i uporczywie pracowałaś na swoją sylwetkę, wiec teraz też musisz popracować nad jej zmianą. Trzeci to radość z ruchu. Jeśli wybierzesz ćwiczenia, czy aktywność, których nie lubisz, to jest mała szansa, że to zadziała. Wybierz mądrze i na miarę twoich aktualnych możliwości fizycznych; wtedy zwiększasz prawdopodobieństwo sukcesu.
PS: Ja tylko dodam słów kilka do wszystkich wypowiedzi. Drodzy czytelnicy, otaczajcie się pozytywnymi ludźmi. Nawet zwykła telefoniczna rozmowa z odpowiednią osobą może na tyle pobudzić ducha do działania, że zmienicie cały swój dzień w jednej chwili.
W ostatnich miesiącach byliśmy świadkami dramatycznych scen, przeżywaliśmy wszyscy trudne chwile, a jednak wam nie brak uśmiechu. Już trochę o tym mówiliśmy, lecz wejdźmy głębiej w temat. Jak walczycie z negatywną energią?
GA: Muzyka, taniec, uśmiech i śpiew to najlepsze lekarstwa na negatywną energię. Staram się jak najczęściej doceniać piękno wokół mnie: słońce, deszcz, kwiaty w ogrodzie, śpiewające ptaki, uśmiech mojego dziecka. Uważam, że trzeba się rozkoszować każdą chwilą w życiu. Polecam wam wyłączenie negatywnych informacji świata zewnętrznego i skupienie się na swoich pasjach, na pozytywnych aspektach życia oraz przebywanie jak najczęściej wśród przyrody i radosnych osób.
KL: Kwarantanna była bardzo trudnym momentem i tak bardzo niespodziewanym. Była dla nas także testem odpowiedzialności, zarówno dla nas jako dorosłych jak i dla nas jako rodziców. Na szczęście udało nam się z moim synkiem przetrwać ten czas zachowując codzienne przyzwyczajenia jak home schooling, czy praca z domu, medytując i ograniczając napływ negatywnych wiadomości z telewizji, czy z gazet. Dzięki olejkom byłam w stanie kontrolować swoje emocje i słuchać siebie, a w konsekwencji wybrać odpowiednie metody związane z radzeniem sobie ze stresem i niepewnością.
BWR: Staram się przetwarzać rzeczy negatywne w pozytywne. Podczas pierwszego tygodnia kwarantanny cierpiałam najbardziej, ale potem powiedziałam sobie: „Stop!”. Nie mogłam mojemu 6-letniemu synkowi przekazać tej złej energii, nie chciałam się tak dłużej czuć. Przestałam słuchać smutnych wiadomości w tv i otworzyłam swój kanał YouTube. Zapraszam was do oglądania. Tam uczę, jak się malować i konfrontuję się z moimi widzami i fanami.
MJ: A ja będę z wami szczery, nie odczuwam w tym wszystkim negatywnej energii (śmiech), ale – tak już omijając bezpieczną sferę, mówiąc „pół żartem, pół serio” – marzenia, praca, pasja, kolejne cele, rodzina, bliskie osoby, trening, u mnie właśnie to pomogło najbardziej. Uwierzcie, każdy z tych poszczególnych punktów nokautuje „negatywną energię” (śmiech).
PS: Ja uważam, iż co nas nie zabije to nas wzmocni.
Piotrze, widzę, że jesteś wyznawcą Nietzschego… (wszyscy śmiech).
Tak, miał rację (śmiech). Z negatywną energią jest jak z wirusem, z czasem stajemy się na niego odporni. Próbuje nas zaatakować różnymi zmutowanymi formami, a my patrzymy mu się w oczy i uśmiechamy, ponieważ nasz duchowy fundament jest już tak silny, że nawet jak budowla upadnie, my szybko ją odbudujemy.
KD: Ja też tak mam, że w każdej sytuacji szukam szansy i dobrych stron. Ten czas pozwolił nam na refleksje, na przewartościowanie relacji, na zauważenie i zatęsknienie za naturą i jej harmonią. Nie straćmy tej nauki. Niech ten trudny czas nie pójdzie na marne.
Starożytni Grecy rozróżniali 8 rodzajów miłości: Agape – miłość duchowa i altruistyczna, Philia – miłość braterska, Eros – miłość erotyczna, Philautia – miłość własna, Storge – miłość rodzinna, Pragme – miłość stała po wielu latach małżeństwa, Ludus – miłość figlarna, Mania – miłość obsesyjna. Jaką rolę w waszym życiu odgrywa miłość? Który z tych rodzajów miłości jest wam najbliższy?
KL: Uwielbiam rozmawiać o miłości, gdyż ma ona wiele form i jest jedną z najcenniejszych ludzkich odczuć, które dają nam nadzieję i motywację do działania wbrew wszelkim przeciwnościom. Forma miłości altruistycznej Agape jest symbolem mojej misji związanej z dzieleniem się własnym doświadczeniem związanym z dążeniem do doskonałości przez pryzmat empatii i szacunku wobec innych. Odkrycie nadzwyczajnych efektów stosowania olejków sprawiło, iż edukując w jaki sposób je można stosować to stało się dla mnie prawdziwą misją.
BWR: Na pewno miłość bardzo wpływa na moje życie. Na pierwszym miejscu stawiam miłość własną, ponieważ ona według mnie sprawia, że jeśli miłujemy siebie, jesteśmy w stanie miłować innych. Dla mnie najbliższe mi rodzaje miłości to również miłość braterska, rodzinna oraz ta stała po wielu latach małżeństwa.
KD: Miłość do siebie i innych jest podstawą uważności na świat i tak postrzegam miłość: jako rozkoszowanie się pięknem świata i wszystkiego, co na nim istnieje, z rozwagą i z pokorą.
PS: Uwielbiam filozofię, szczególnie tą o miłości w greckim wydaniu. Nawet kiedyś ktoś mi powiedział, że mam trochę grecką urodę (śmiech). Myślę, że każda miłość jest pozytywna i bardzo potrzebna. Bez miłości nie ma życia. Tylko miłość wszystko zwycięży. Jednak osobiście bałbym się trochę miłości obsesyjnej, a miłość figlarna czasami może wyrządzić więcej szkód niż korzyści. Dla mnie miłość zawsze musi być szczera.
GA: Ja, kochani, kiedyś przeczytałam bardzo mądre zdanie: „Otwieraj swoje serce na miłość, a cuda staną się twoją codziennością” i tym mottem kieruję się w moim życiu. Moim zdaniem miłość jest najważniejsza. Jest moją siłą, źródłem inspiracji, motywacją do działania. Prawie każda moja piosenka o niej opowiada. Dobrze jest mieć ogromne pokłady miłości w sobie, aby móc się nią dzielić z innymi. Kocham ludzi, którzy mnie otaczają, mojego partnera. Kocham moich przyjaciół, moich fanów i muzykę. Odkąd urodził się mój syn Mateusz to Storge wypełnia moje serce. Nie zapominam jednak o Agape i Erosie (śmiech).
MJ: Tak, miłość, i wszystko z nią związane, to coś, co nadaje skrzydeł każdemu z nas, każda z tych miłości jest nam potrzebna. Nie ma prawdziwej miłości wśród dwojga ludzi bez aspektu erotycznego (Eros). Mam nadzieję, że dzieci nie będą głównym odbiorcą tego wywiadu (śmiech).
Bez obaw, Macieju, a nawet jeśli, nie wchodzimy w szczegóły (wszyscy śmiech).
MJ: Nie potrafię ocenić jasno, który z tych aspektów jest najważniejszy, ponieważ to sama miłość jest czymś szlachetnym, pięknym, czymś, do czego każdy z nas małymi kroczkami powinien dążyć.
Waszym zdaniem, miłość w czasach pandemii nie zmieni się? Jak maseczki, rękawiczki i dystans społeczny odbiją się teraz na relacjach międzyludzkich? Jeszcze przed pandemią ludzie narzekali, że „czasy się zmieniły”, udane związki były rzadkością. A teraz? Coś się zmieni?
KD: Teraz może być różnie i wszystko zależy od nas, od tego, jaka lekcję zechcemy wyciągnąć i na co położymy nacisk. Ten, kto będzie chciał wpaść w czarna dziurę strachu i rozpaczy, w nią wpadnie, a ten kto zechce na nowo zobaczyć świat i smakować jego kolory, może to zrobić. Mamy wybór. Wybierzmy mądrze.
BWR: Według mnie miłość w czasie pandemii nie zmieni się, wręcz przeciwnie. Mieliśmy teraz więcej czasu na poświęcenie się danej miłości. Maseczki, rękawiczki, dystans nie będą raczej powodami do pogorszenia się relacji międzyludzkich. Na obecny moment jeszcze dokładnie nie wiemy, czy możemy się spotykać ze wszystkimi, czy zaprosić do siebie jakiegoś gościa, przynajmniej tak jest tutaj w Rzymie. Ma się tą niepewność, ale na szczęście przy pięknej pogodzie można się spotkać w jakimś parku i pospacerować razem. Myślę, że związki, które opierają się na miłości i wspólnym projekcie, dążą do tego samego celu, pandemia nie zniszczy, a wzmocni. Natomiast związki słabsze, kwarantanna, być może, pokiereszowała.
GA: Zgadzam się. Prawdziwe uczucie przetrwa wszystko, także pandemia nie zaszkodzi absolutnie prawdziwej miłości. Tylko związki oparte na ulotnej atrakcyjności fizycznej z pewnością mogą się czuć zagrożone.
KL: Ten czas był dla nas okazją na to, aby poznać siebie oraz osoby, które są nam najbliższe. Nie powinniśmy się bać uczuć. Nagłe wymogi utrzymywania dystansu oraz fenomen związany z zamknięciem w naszych domach w obawie przed zarażeniem, na pewno wpłynie na nasze relacje – będziemy ostrożniej podchodzić do nowych znajomości. Mam nadzieję, że owa sytuacja wpłynie jednak pozytywnie na wrażliwość wobec innych i rozwinie w nas chęć budowania autentycznych i trwałych relacji nawet na odległość.
MJ: Jak pewnie większość z nas, ja również słyszałem od swojej kochanej mamy, „Ty nie jesteś dziecko ^wszyscy^”. Sądzę, że to bardzo mądre słowa, nie wiem co inni myślą, mają w głowach, choć już od was trochę usłyszałem na tę temat (śmiech). Na swoim przykładzie powiem, że każdy z nas powinien mieć zasady, swój kręgosłup moralny. Często jestem traktowany odgórnie, z racji szczerości, a to jedyna cnota, za którą świat was znienawidzi. Taki jestem, przyjmuję to „na klatę”, ale wiem jedno, ja zasady mam, wiem co robić, jak robić i co jest dla mnie ważne. Szanuję ludzi; jako człowiek jestem, i każdy z nas również, ssakiem stadnym, także bardzo chętnie będę się nadal spotykać z bliskimi mi osobami. U mnie nie zanosi się na żadne zmiany (śmiech).
PS: Ja myślę podobnie. Uważam, że maseczki, rękawiczki i cała propaganda związana z tym wirusem, nic tak naprawdę nie zmienią. Kto jest zrodzony z miłości, zawsze będzie kochał i mało prawdopodobne jest, żeby się zmienił. Ja osobiście – przed pandemią oraz w trakcie pandemii – z osobami, które dobrze znam od lat mam cały czas takie same relacje. Ludzie zawsze narzekali i będą narzekać, a tak naprawdę idą coraz lepsze czasy dla miłości.
Żyjemy w przełomowym momencie, ta epidemia przejdzie do historii. Według was, czego zabrakło przed wybuchem pandemii w naszym życiu oraz jakie wartości nolens volens ta pandemia wywołała lub wywoła?
GA: Wydaje mi się, że wszyscy żyliśmy w zbyt dużym pędzie i nie mieliśmy czasu na wartości, które są naprawdę w życiu ważne. Skupialiśmy uwagę na materialnych dobrach, zamiast rozwijać swoje wnętrza. Pandemia pozwoliła nam się wyciszyć, znaleźć w sobie siłę, docenić prawdziwe życiowe wartości i odkryć nasze ukryte pasje.
KL: Według teorii związanych z mindfulness, “byciem tu i teraz”, zatrzymanie się, nie zawsze jest równoznaczne z bezruchem. Często pozwala nam na refleksję, na którą wcześniej nie mieliśmy czasu. Jestem wdzięczna za ten czas, który pozwolił mi na to, aby więcej czasu spędzić z moim fantastycznym dorastającym synkiem i aby zanalizować dotychczasowe osiągnięcia i wyznaczyć sobie nowe cele. Doceniłam swój wybór związany z tym, iż mogę decydować o tym, w jaki sposób organizować także swój czas pracy.
PS: Epidemie były, są i będą. Rozwojowi człowieka towarzyszy rozwój grzechu, a grzech wiąże się z karą. Każda epidemia jest zapisana w kartach historii. Wartości zawsze są stałe. Kto się ich trzyma, tego nie ogarnia bojaźń przed taka karą.
KD: Ja uważam, iż zabrakło nam pokory i uważności. Zaczęliśmy się uważać za panów świata i okolic. Myśleliśmy, że możemy wszystko. Bezkarnie. Wtargnęliśmy bezrefleksyjnie w naturę i powoli ją niszczyliśmy. Nie chce mówić, że dostaliśmy prztyczka w nos, czy karę. Nazwijmy to lekcją, z której możemy skorzystać lub ją zlekceważyć. Wolałabym, aby ludzkość pokornie przyjęła lekcję i zaczęła traktować nasza planetę jako cud, który został nam użyczony i którym mamy się opiekować.
BWR: Na pewno pandemia dała nam do zrozumienia bardzo dużo, zwłaszcza uzmysłowiła nam wartość czasu: czasu dla dzieci, dla męża, siebie, czasu na pogłębianie swoich pasji, czasu, by nauczyć się czegoś nowego itp. Brakowało go zawsze, wcześniej byliśmy zabiegani, zajęci codziennymi obowiązkami. Ten wolny czas pozwolił nam na zrozumienie, iż powinniśmy pracować, by żyć, a nie żyć dla pracy. Wiele osób, w tym i ja, postanowiły w tym czasie zmienić swoje życie, podjęło decyzje ważne, wręcz rewolucyjne dla siebie. Ja postanowiłam wrócić do Polski, do mojego ukochanego Krakowa. Na pewno epidemia nauczyła nas też docenić wolność. Bycie zamkniętym przez 3 miesiące dla wielu było traumatycznym przeżyciem.
MJ: Jak wyżej wspomniałem ktoś, dla kogo szczerość jest cnotą – i to wyjątkowo szlachetną – nie sądzę, aby mógł powiedzieć „czegoś mi brakowało” (odnoszę się do siebie, oczywiście). Życiową prawdą jest to, że widzimy, co tracimy w chwili, gdy już to straciliśmy. Ja mogę się wręcz pochwalić, przed pandemią w moim życiu nie brakowało specjalnie jakiejś wartości, o tym decydujemy my sami jako gatunek myślący i znający się na sztuce logicznego przewidywania. Co wywoła, ciężko powiedzieć. Myślę, że najlepiej będzie całą tą sytuację obserwować i wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł bycia wilkiem dla innych ludzi. Pandemia powinna nas łączyć, nie dzielić. Powinniśmy sobie pomagać, dawać wzór – to jest postawa godna naśladowania w tych czasach.
Jak to jest z waszą samoakceptacją? Zmieniła was ta kwarantanna? W jakim sensie czujecie się inni? A może nic się w waszym życiu nie zmieniło?
GA: Kwarantanna pozwoliła mi odpocząć i skupić się na twórczości, czego bardzo mi brakowało wcześniej, gdyż byłam non stop w podróży lub na planie programu telewizyjnego. Czuję, że bardzo rozwinęłam swoje wnętrze i nauczyłam się wielu rzeczy. Coś, co bardzo mnie zaskoczyło, to fakt, że zaczęłam malować obrazy.
KL: Samoakceptacja jest bardzo trudna i jest częścią pracy nad sobą. Bardzo wiele się o tym mówiło podczas tego okresu, gdyż akceptacja owej sytuacji i dostosowanie się nie do niej było wyzwaniem dla nas. Bardzo ważną rolę odegrały w tym czasie kojące rozmowy telefoniczne z moją mamą i z moimi przyjaciółkami mieszkającymi we Włoszech i za granicą. Kwarantanna uświadomiła mi, jak bardzo powinniśmy praktykować wdzięczność i uważność w codziennym życiu. Ten czas nauczył mnie cierpliwości i gotowości do nagłej zmiany, zarówno pod względem osobistym jak i profesjonalnym.
KD: U mnie nic się nie zmieniło, gdyż moja postawa zawsze była postawą ciekawego i otwartego na wszelkie bodźce i wyzwania dziecka. Tak mi zostało. Wszelkie okoliczności obserwuję i staram się je widzieć w kategoriach szans na nowe doświadczenie.
MJ: U mnie jak u Katarzyny, w żadnym stopniu, zarówno na tle fizycznym, jak i mentalnym nie odczułem zmiany. Jesteśmy na tyle społecznie obyci, że mam nadzieję, iż jedynie nasze celowe chęci zmiany prowadzą do tychże zmian w naszym życiu. To, że zmienimy pracę, samochód – bardzo normalna rzecz lub jesteśmy w kwarantannie nie maja największego znaczenia. My mamy wybór od dnia narodzin po sam koniec naszych dni. Z pewnością nowa sytuacja zmusiła większość z nas do pracy w innym formacie, ale nadal pracowaliśmy i nadal spełnialiśmy obowiązki służbowe. Inaczej wyglądały zakupy. Podsumowując, zmienił się aspekt społeczny wszelkich zgromadzeń na pewien okres czasu, ale mam nadzieję, że każdy z czytelników sobie poradził z nową sytuacją.
BWR: W moim przypadku epidemia wpłynęła pozytywnie na moją samoocenę. Jestem dobrą nauczycielką Make up, wiele osób mi to powiedziało, ale wcześniej nie miałam odwagi stanąć przed kamerą. Zwalczając strach przed wirusem, zajęłam się udzielaniem lekcji malowania online w języku włoskim i polskim. Chociaż przyznam się wam, z polskim zaczynam mieć już problemy, ale nad tym pracuję (śmiech).
Bożenko, nie jest tak źle! Po ponad 20 latach na obczyźnie to najbardziej zrozumiałe.
PS: Jeżeli chodzi o moją osobę, zawsze interesowałem się historią. Jesteśmy na tym świecie jak trawa: dziś jesteś, a jutro już może ciebie nie być, dlatego bardzo ważna jest wdzięczność za każde nasze tchnienie. Każdy z nas posiada inne talenty, dlatego wspólnie się uzupełniamy. Życiowa misja w każdej chwili może się zmienić, a życiowe doświadczenie cały czas nas czegoś uczy.
Pracujecie w różnych sektorach. Łączy was to, iż pomagacie ludziom, czynicie ich piękniejszymi, jedni z was w dosłownym tego słowa znaczeniu, inni w przenośnym. Jest to w pewnym sensie wielka odpowiedzialność. Uważacie wasze zawody za misje? Zdarza wam się czasem wątpić w to, co robicie?
PS: Staram się nie wątpić w to, co robię aktualnie. Jeżeli coś robimy z sercem, pełni wiary, to zawsze się uda.
MJ: Za misję – to dla mnie dość dziwnie brzmi, mało przyjemnie; za pasję życiową – owszem, od początku, każdego dnia. Nie mam również powodów, aby myśleć, iż to się zmieni. Jeśli poruszamy aspekt odpowiedzialności – jest ogromny, nawet bardzo. Otóż ja w swojej pracy jestem odpowiedzialny za motywowanie, ale również prowadzenie każdego dnia swoich podopiecznych. Wiem, że dzięki temu wiele osób po pewnym czasie staje się zupełnie inna; są szczęśliwi, pełni energii pozytywnej i maja świadomość, iż udało im się. Nigdy nie zwątpiłem i tego nie uczynię. Gdybym chciał zostać szewcem, byłbym szewcem, jeśli chciałbym być wybitnym lekarzem, to bym nim był. Chcę pomagać ludziom dokładnie w taki sposób, w jaki to robię i za nic na świecie tego bym nie zmienił.
KL: Olejki są moją pasją i misją w drodze do uważności. Pragnę dzielić się wiedzą o tym jak polepszyć nasze samopoczucie w zgodzie z naturą oraz etyką związaną z filozofią DōTERRA. Obecna potrzeba na zmianę podejścia do nas samych i roli człowieka wobec naszej planety potrzebuje jak najwięcej świadomych wysłanników, aby dać nadzieję nowym generacjom.
GA: Moja twórczość wynika z potrzeby dzielenia się z innymi swoimi uczuciami i przemyśleniami. Gdy po wydaniu mojego pierwszego singla „Pozwól Żyć” zaczęły docierać do mnie komentarze, że ta piosenka dodała komuś siły albo kompletnie odmieniła życie poczułam, że mam wpływ na moich słuchaczy i muszę odpowiedzialnie podchodzić do promowanych przeze mnie wartości. Moim zdaniem misją muzyki jest uzdrawiać i uszczęśliwiać dusze, więc jeśli mogę mieć w tym jakiś udział to jestem bardzo szczęśliwa (śmiech).
BWR: Kocham swoją pracę, nigdy co do tego nie miałam żadnej wątpliwości. W pewnym sensie moja praca jest dla mnie misją. Moje usługi pomagają wyglądać lepiej na telewizyjnym ekranie, pannom młodym w dniu ślubu, czy innym klientkom pozwalają się czuć atrakcyjnymi przy mężu lub ukochanym. Czuję odpowiedzialność, chcę zawsze zadowolić w 100% moje klientki. Nie kończę pracy dopóki nie słyszę, że są zadowolone (śmiech). Wkładam całą siebie w to, co robię. To mnie czyni szczęśliwą. Kocham oglądać moje klientki na ekranie, czy na zdjęciach i patrzeć na ich zadowolone oczy, na ich szczęście w oczach. Miałam wiele klientek, które w ramach urodzinowego prezentu podarowały koleżankom wykonany przeze mnie makijaż.
KD: Tak, ja odkąd założyłam firmę mam misję wspierania kobiet w procesie samoakceptacji. Oczywiście, zdarzały się znaki zapytania, ale raczej w kontekście dobrania odpowiednich środków niż w kontekście misji i jej zasadności. Praca w korporacji nauczyła mnie planowania działań w czasie i świadomości, że potrzebny jest czas, aby coś się zadziało, ale czas bez akcji nic nie zmieni, więc nieodłącznym elementem jest działanie. Jak połączymy te wszystkie elementy, to nie ma szans, aby zejść z wytyczonej drogi. Nigdy.
Na pewno każdy z was spotyka się na co dzień z aktami uwielbienia i wdzięczności. Jakie reakcje waszych fanów, klientów najbardziej was wzruszyły? O jaka usługę, piosenkę, poradę chodziło?
BWR: Oczywiście, wszystkie pozytywne reakcje moich klientek pomogły mi w karierze, dodały mi pewności siebie i wpłynęły na samoakceptację. Jedna z takich reakcji poruszyła mnie szczególnie. Jedna z klientek dzięki mnie poczuła się pierwszy raz w życiu piękna. Byłam dla niej bardzo ważną osobą. Zastałam ją przed malowaniem w depresji, wstydziła się na siebie patrzeć, a po zakończonej pracy, gdy zobaczyła się w lustrze, zmieniła całkowicie wyraz twarzy. Otworzyła się jak ten kwiat przy mnie i poczułam, iż jest szczęśliwa. Prawie płakała. Jej smutne łzy zmieniły się we łzy szczęścia.
Piękne. Co za satysfakcja! A jak to jest u ciebie, Gosiu? Ty masz oficjalny Fan Page!
GA: Och, moi fani wzruszają mnie na każdym kroku, gdy stoją na koncercie w deszczu i śpiewają ze mną moje piosenki, gdy opowiadają mi jak bardzo zmieniło się ich życie, gdy zaczęli słuchać mojej muzyki. Jeden z fanów opowiadał mi, że uniknął samobójstwa dzięki mojej piosence „Siła Marzeń”. Był też fan, który wytatuował sobie na ciele moje imię i nazwisko wraz z tytułem mojego utworu „Pozwól Żyć”. Bardzo miłe są wszystkie prezenty, niespodzianki i spotkania, na które fani przemierzają setki kilometrów. Jednym z największych wyróżnień jakie mnie spotkało było wybranie przez moją fankę mojej autorskiej piosenki „YOU” na jej pierwszy taniec na weselu.
KD: Ja najbardziej jestem dumna, gdy moje klientki powtarzają moje złote myśli i porady swoim koleżankom i mówią to z pełnym przekonaniem, z ogniem w oczach. Wiem wtedy, że zasiałam ziarno, które da obfity plon.
Wspaniałe chwile! Jak to wygląda u was, Kaju, Macieju i Piotrze?
KL: W obecnym czasie to ważne, aby emocje nie wpływały negatywnie na nasze samopoczucie oraz na nasz system odpornościowy. Z tego powodu uświadomienie sobie podstawowych zdrowych nawyków w czasie dnia przy wykorzystaniu aromaterapii mogłoby ustabilizować naszą równowagę emocjonalną. Wiele osób zwróciło się do mnie o pomoc, aby poradzić sobie z nową codziennością w domu. To fantastyczne, iż mogłam się kontaktować z klientkami z Włoch, Polski, Szwajcarii, czy nawet z Australii i z Brazylii, i wspierać te osoby na odległość. Niektóre z nich zaczęły myśleć o niezależności finansowej pracując z domu!
PS: Zdarzyło mi się kilka razy, że pomogłem i poprawiłem stan zdrowia za pomocą masażów leczniczych. To było bardzo piękne uczucie, przyjmować szczere podziękowanie od drugiej osoby i widzieć poprawę stanu zdrowia, wiedzieć, że ja jako jednostka się do tego przyczyniłem. Czuję też satysfakcję patrząc na obrazy, które sam namalowałem, a teraz wiszą na ścianie i cieszą oko innych ludzi. Istnieją pomoce małej i dużej wagi, lecz każda mała pomoc, nawet jednym dobrym słowem, jest ważna.
MJ: Cóż, najwięcej satysfakcji dają mi porady na tle hormonalnym. Oprócz bardzo bogatej wiedzy na płaszczyźnie układania planów treningowych, czy żywieniowych, posiadam bogatą wiedzę dotycząca suplementacji, jak i działania układu hormonalnego. To jest bardzo istotne w moim zawodzie. Raz zdarzyło mi się pomóc kobiecie, której lekarz domowy nie wiedział nawet, jaki zastosować lek do obniżania prolaktyny. Tacy „fachowcy” również są wśród nas. Myślę, że dla lekarza brak podstawowej wręcz wiedzy powinien być sygnałem alarmowym, ale to właśnie odróżnia ludzi kariery od ludzi pasji. Jeśli po lekarzu jego pracę poprawia dietetyk, pasjonat, trener personalny, to obawiam się, że coś jednak „poszło nie tak” (śmiech). Sama pacjentka nie mogła uwierzyć, gdy po konsultacji ze mną weszła do gabinetu lekarza i otwarcie mówiła, co jest jej potrzebne, lekarz jedyne co zrobił – to wielkie oczy (śmiech).
Niektórzy z was pracowali podczas kwarantanny w swoim zawodzie, inni nie lub wymyślali sobie inne zajęcia online. Jak to było w waszym przypadku?
MJ: Cały czas wykonywałem swoje obowiązki, jedynie treningi z podopiecznymi były wyłączone, ale cała opieka online, jak zawsze, na najwyższym poziomie.
KL: W moim zawodzie, oczywiście, konieczna była zmiana całych planów związanych z przygotowaniami do wyjazdu do Rzymu na ważną konferencję i wszystkie spotkania zostały przeniesione na płaszczyznę wirtualną. Pomimo, że trudno jest poznać olejki na odległość, spotkania wirtualnie przyciągają coraz więcej osób zainteresowanych świadomym podejściem do zdrowia. Media społecznościowe odgrywają duża rolę w zachęcaniu nowych osób do poznania właściwości jakie kryją w sobie aromaty olejków eterycznych. Pracując z domu zyskałam dużo czasu, który poświęcam na przygotowania do spotkań tematycznych i na tłumaczenia na język polski tekstów z języka włoskiego i angielskiego.
KD: Ja miałam w miarę prosto. Przeniosłam zajęcia, te które się dało, w przestrzeń internetową, a tego, co się nie dało, a było możliwe w wersji indywidualnej i w lesie, kontynuowałam w tym zakresie. Jedynie grupowe zajęcia w terenie i na basenie musiały zostać zawieszone, ale dzięki temu uwolnił mi się czas, który spożytkowałam na założenie Vital Academy i stworzenie 4 miesięcznego kursu dla Mentorów Witalnych, który właśnie wystartował w wersji online (śmiech).
GA: W czasie kwarantanny pracowałam twórczo, wymyślałam nowe piosenki, pisałam teksty. Wzięłam udział w #hot16challenge2. Zorganizowałam nawet koncert online dla moich fanów oraz udzielałam wielu wywiadów.
BWR: Jak już mówiłam, okres kwarantanny zablokował moją pracę na żywo, ale udało mi się stworzyć mój zawód na nowo w sieci zakładając swój kanał YouTube.
PS: Ta kwarantanna przyczyniła się do kolejnej zmiany w życiu i jak na razie czekam na rozwój wydarzeń. U mnie teraz jest trochę jak na szachownicy, czekam na odpowiedni ruch.
Mówiliśmy już o miłości i wartościach. Podsumujmy. Wymieńcie trzy rzeczy, które są dla was najważniejsze w życiu?
GA: Zdrowie, miłość i muzyka.
KD: Zgoda z samym sobą. Kreatywność. Euforia niezależnie od okoliczności.
KL: Jednymi z najistotniejszych w moim życiu stały się wartości takie jak szacunek wobec innych i wobec natury, a przede wszystkim wobec siebie samej. W ostatnich miesiącach widzieliśmy, jak bardzo jesteśmy zależni od natury i jak bardzo ważna jest świadomość oraz etyka związana z bardzo istotną wartością, jaką stanowi wspólnota i poczucie misji jednoczącej cały świat. Życzę wszystkim, aby rozpoczęli pracę nad osiągnięciem owej wewnętrznej harmonii i zapraszam do rozpoczęcia przygody z aromatycznymi przewodnikami jakimi są olejki eteryczne.
PS: Wiara, nadzieja, miłość, a z tych trzech najważniejsza jest miłość.
MJ: Pasja (czyli inaczej praca), rodzina oraz zdrowie. Bardzo łatwo poszło mi z tym wyliczaniem (śmiech). Chciałbym ślicznie podziękować, tobie Joanno i redakcji, za możliwość pokrzepienia serc czytelników „Naszego Świata”. Mam nadzieję, że niejedna osoba coś z tego wywiadu wyniesie, bądź przestała się obawiać, albo będzie chciała dokonać w swoim życiu jakiś zmian, o których już dawno marzyła, ale zostawiała gdzieś daleko w tyle. Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
BWR: Dla mnie najważniejsze w życiu jest kochać siebie, być skromnym i wdzięcznym za to życie oraz podążać za marzeniami. To moja recepta na szczęście. W związku z tym, iż to już ostatnie pytanie, dziękuję, Joasiu, za ten cudowny wywiad i pozdrawiam wszystkich czytelników „Naszego Świata”!