Kobiety w Unii Europejskiej właśnie przestały zarabiać. 4 listopada przypada Europejski Dzień Równej Płacy. Jest to dzień, w którym kobiety symbolicznie przestają otrzymywać wynagrodzenie, podczas gdy mężczyznom pracodawcy płacą do końca roku.
Jak wynika z danych Komisji Europejskiej, różnica wynagrodzeń za tę samą pracę mężczyzn i kobiet jest najmniejsza w Rumunii (3,5 proc.), a największa w Estonii (25,6 proc.). Polska, ze wskaźnikiem na poziomie 7,2 proc., zajmuje piątą lokatę. Przed nami uplasowały się: Luksemburg i Włochy (po 5,0 proc.) oraz Belgia (6,0 proc.) Za nami natomiast plasują się m.in. Słowenia (8,0 proc.), Chorwacja (11,6 proc.), Malta (12,2 proc.), Grecja (12,5 proc.) i Szwecja (12,6 proc.).
Wielka Brytania z wynikiem 20,8 proc. zajmuje w tym rankingu 25. miejsce, kolejne pozycje – Niemcy (21,0 proc.) i Czechy (21,1), a stawkę zamyka Estonia (25,6 proc.).
Wśród przyczyn różnic w wynagrodzeniu wskazuje się m.in. to, że kobiety częściej pracują w niepełnym wymiarze, borykają się z problemem “szklanego sufitu”, pracują w sektorach gorzej opłacanych i często są głównymi opiekunami rodzin.
Walka z dyskryminacja płacową ma w UE długą historię. Już 60 lat temu zapisano w traktatach europejskich zasadę równości wynagrodzeń, mimo to prawo wciąż nie odzwierciedla codziennej rzeczywistości kobiet w całej Europie. Parlament Europejski, podobnie jak KE i Rada UE, wielokrotnie podejmował ten problem. Ostatnio, w styczniu tego roku, PE przyjął dyrektywę w sprawie poprawy równowagi między życiem zawodowym i prywatnym pracujących rodziców i opiekunów, której wdrożenie powinno stopniowo zmniejszać lukę w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn.
Europosłowie z zadowoleniem przyjęli deklarację nowo wybranej przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen – o przedstawieniu w ciągu pierwszych 100 dni urzędowania instrumentów mających na celu wprowadzenie wiążących środków w zakresie przejrzystości wynagrodzeń. Posłowie są zdania, że im więcej będziemy wiedzieć o podstawowych przyczynach luki płacowej, tym lepiej będziemy mogli ten problem rozwiązać. Podobną opinię – co wynika z raportu Eurobarometru z końca 2017 roku – wyraziło blisko 2/3 Europejczyków, popierając zasadę publikowania średniego wynagrodzenia według rodzaju pracy i płci w ich przedsiębiorstwie.
Przejrzystość płac w połączeniu z innymi rozwiązaniami, takimi jak sprawiedliwy podział obowiązków opiekuńczych między kobiety i mężczyzn – możliwy dzięki nowej unijnej dyrektywie w sprawie urlopu rodzicielskiego i opiekuńczego – pomogłyby wyeliminować podstawowe przyczyny różnicy w wynagrodzeniu.
Według danych KE w ostatnich 5 latach na finansowanie projektów dotyczących zwalczania stereotypów w obszarze wyboru zawodu, projektów dotyczących miejsca kobiet w procesie podejmowania decyzji i równowagi między życiem zawodowym a prywatnym, niwelowania różnic w sytuacji kobiet i mężczyzn w całym okresie ich życia oraz eliminowania różnic w zatrudnieniu, wynagrodzeniach i emeryturach przeznaczono 14,2 mln euro.
Z sondażu Eurobarometru, który objął ponad 28 tys. pracowników, wynika, że dziewięciu na dziesięciu Europejczyków – tak kobiet, jak i mężczyzn – uważa, że nie do przyjęcia jest to, że za tę samą pracę kobietom płaci się mniej niż mężczyznom. Jednak jedynie co czwarta badana osoba uważa, że prawo krajowe gwarantuje równość płac. 45 proc. zatrudnionych próbowało negocjować wysokość wynagrodzenia z przełożonym; nieco częściej czynili to mężczyźni. 62 proc. badanych zadeklarowało, że zna wysokość wynagrodzenia swoich najbliższych kolegów w firmie. Co trzecia ankietowana osoba uważa, że kobiety na tym samym stanowisku zarabiają mniej niż mężczyźni.
źródło: Kurier.pap.pl