W maju 1987 roku zarówno Katarzyna Mirosława, jak i Witold Kiełbasiński (32 lata) zostają uniewinnieni.
Zapraszamy do przeczytania kolejnej części historii zabójstwa Carlo Mazzy – włoskiego biznesmena, za którego śmierć odpowiedziała przed sądem m.in. polska tancerka – Katarzyna Mirosława. Pomimo spędzenia w więzieniu wielu lat, Polka do dnia dzisiejszego nie przyznaje się do popełnionego czynu. Pierwszą część historii można przeczytać TUTAJ.
Podczas procesu apelacyjnego, detektywi zatrudnieni przez firmę ubezpieczeniową odkryli, że dzień przed zabójstwem Carlo Mazzy, w Monachium brat Katarzyny – Zbigniewa Droździka oraz jego przyjaciel Greka – Dimosthenes Dimopoulos wynajęli samochód marki Ford. Ford został wynajęty na dwa dni, od 7 do 9 lutego 1986 roku. Obliczając przebieg kilometrów pojazdu odkryto, że samochód przejechał 2234 km, czyli odległość z Monachium do Parmy i z powrotem. W 1990 roku oboje zostają skazani na 24 lata więzienia.
Brakujące ogniwo
Podczas trzeciego procesu, oba poprzednie zostają połączone, a wynajem samochodu w Niemczech, według Sądu Apelacyjnego w Bolonii, staje się tzw. brakującym ogniwem.
Według sędziów Witold Kiełbasiński, w towarzystwie brata Katarzyny Mirosławy oraz Dimosthenesa Dimopoulosa, przyjechał do Parmy w celu zabicia Mazzy.
27 maja 1991 roku sąd w Bolonii skazuje Katarzynę Mirosławę, brata Zbigniewa oraz Dimosthenesa Dimopoulosa na 21 lat i 6 miesięcy więzienia. Witold Kiełbasiński dostaje 24 lata.
Kolejne procesy
17 grudnia 1991 roku Sąd Kasacyjny anuluje poprzedni wyrok. Według sędziów wina czterech osądzonych osób została uzasadniona na podstawie prostych wskazówek, które nie były „jednoznaczne, poważne i spójne”.
30 lipca 1992 roku Sąd Apelacyjny w Bolonii pod przewodnictwem Pellegrino Iannacone, potwierdził wszystkie wyroki z poprzedniego procesu z 27 maja 1991 roku. Uniewinniony zostaje jedynie Dimopoulos. 24 lutego 1993 Sąd Najwyższy potwierdza wyroki.
Dzień przed ostatecznym wyrokiem Katarzyna Mirosława oraz Witold znikają. Kiełbasiński zostaje aresztowany po czterech miesiącach w Niemczech. Polskiej tancerki policja będzie szukać jeszcze przez wiele lat.
CDN.
Anna Malczewska