Liczba zachorowań na grypę sezonową we Włoszech jest na minimalnym poziomie; stwierdzono ponad pięć razy mniej przypadków niż w zeszłym roku – podała służba zdrowia. To efekt stosowania środków ochrony z powodu pandemii i “rywalizacji” między wirusami.
Jest to jedyny pozytywny efekt uboczny obecnej sytuacji pandemicznej – podkreślają lekarze.
Zauważa się, że nie sprawdził się najbardziej pesymistyczny scenariusz, zgodnie z którym masowe zachorowania na grypę nałożą się na drugą falę pandemii, co jeszcze bardziej utrudniłoby walkę z koronawirusem.
W najnowszym raporcie z monitoringu przebiegu tegorocznej grypy, opracowanym przez krajowy Instytut Służby Zdrowia podkreślono, że wskaźnik zachorowań wynosi 1,5 przypadku na tysiąc osób, czyli znacznie poniżej średniej i to we wszystkich regionach. W tym samym okresie przed rokiem było to 8,5 na tysiąc.
Kilkukrotny spadek zachorowań na grypę odnotowano również w tych częściach kraju, gdzie co roku przypadków było najwięcej, w tym w Apulii na południu.
Doktor Giancarlo Icardi z departamentu higieny w Poliklinice San Martino w Genui powiedział, że wiele ze zbiorowych zachowań, wprowadzonych w związku z pandemią, powinno pozostać także po jej zakończeniu. To, jak wskazał, przede wszystkim użycie maseczek, kichanie w łokieć oraz masowe szczepienia przeciwko grypie. Podkreślił, że dzięki temu można będzie też lepiej opanować jej epidemię.
“Jeśli chodzi o stałe upowszechnienie maseczek, jestem bardziej sceptyczny. Przypomnijmy sobie, że na każdego, kto przed pandemią chodził w maseczce, patrzono niemal z zaciekawieniem” – stwierdził Icardi, cytowany przez Ansę.
Poza tym, jak zauważył, doszło do swoistego zjawiska “rywalizacji wirusowej”.
Wyjaśnił, że Sars-CoV-2 dotarł do populacji szeroko podatnej na to zakażenie i w ten sposób stał się “rywalem” wirusa grypy. Jeśli, zdaniem doktora Icardiego, za rok koronawirus będzie już osłabiony czy poważnie zredukowany, powrócą prawdopodobnie inne wirusy.
Z Rzymu Sylwia Wysocka