in ,

Antoni Madeyski – artysta, który łączył rzymską Polonię. Wspomnienie w 80. rocznicę śmierci

Antoni Madeyski (†1939) – artysta, który łączył rzymską Polonię.
Wspomnienie w 80. rocznicę śmierci.

„Bez jego serdecznego zainteresowania nie byłoby żadnej łączności między tymi ludźmi z różnych dzielnic Polski…” – pisał o Antonim Madeyskim Alfred Wysocki – ambasador Polski we Włoszech w latach 1933-1938. „Zbierał swoich rodaków (…) w pracowni przy via Flaminia, gdzie wśród pasów słuckich i kilimów mówiło się tylko o Polsce…”. Przez wiele lat był jedną z najpopularniejszych postaci kolonii polskiej w Rzymie, obecny zawsze, gdy wymagała tego sprawa polska, a przy tym „spokojny, zrównoważony, powściągliwy, jak wszystko, co wychodziło z jego rąk.”. Śmierć, która zaskoczyła go 2 lutego 1939 roku, dla wielu okazała się niepowetowaną stratą.

Informacja o śmierci A. Madeyskiego – “Światowid” nr 7 z dnia 12 lutego 1939 r.

Antoni Madeyski był artystą znanym i cenionym już za życia. Wiadomość o jego śmierci natychmiast dotarła do Polski. Opublikowana została w wielu gazetach i czasopismach.

Informację dla Polskiej Agencji Telegraficznej przygotował znany już Czytelnikom „Naszego Świata” Aleksander Kołtoński – działacz kulturalny polsko-włoski, publicysta, znawca sztuki, miłośnik szopkarstwa, w okresie II wojny światowej nauczyciel w tajnej polskiej szkole Rzymie oraz członek rzymskiego Odziału Polskiego Czerwonego Krzyża. Jego pośmiertne wspomnienie o Antonim Madeyskim pragnę przypomnieć w całości. Jest ono niezwykle cenne, gdyż napisane zostało przez człowieka, który kilkadziesiąt lat swego życia spędził w Rzymie, utrzymywał ścisłe kontakty z kolonią polską, znał osobiście zmarłego artystę. Pod tekstem A. Kołtońskiego zamieszczam zdjęcia prac artysty lub miejsc związanych z jego życiem, o których jest mowa w tekście.

Agata Rola-Bruni

 

Aleksander Kołtoński z Rzymu dla Polskiej Agencji Telegraficznej

(Ze zbiorów Papieskiego Instytutu Studiów Kościelnych w Rzymie)

ZASŁUŻONA DZIAŁALNOŚĆ ZNAKOMITEGO ARTYSTY POLSKIEGO NA GRUNCIE WŁOSKIM*

Dnia 3 lutego licznie zebrana kolonia polska w Rzymie odprowadziła na miejsce wiecznego spoczynku jednego z najwybitniejszych swych członków, znakomitego rzeźbiarza Antoniego Madejskiego.

Po uroczystym nabożeństwie, odprawionym przez trzech księży polskich w kościele św. Stanisława, kondukt żałobny, w którym oprócz przedstawicieli kolonii, licznego zastępu kleru oraz włoskich przyjaciół Zmarłego, wzięli również udział Ambasador R.P. przy Kwirynale, generał Wieniawa Długoszowski, ksiądz-biskup Dubowski i radca Janikowski, zastępujący Ambasadora R.P. przy Stolicy Apostolskiej, wyruszył na sławne Camposanto di Verano. Tutaj ciało ś.p. Antoniego Madejskiego pochowane zostało w ufundowanym przez niego i dla artystów polskich przeznaczonym, wspólnym grobie, w którym od szeregu lat spoczywają już szczątki jednego z najbliższych przyjaciół Zmarłego, znakomitego malarza Aleksandra Gierymskiego.

Poważne znaczenie twórczości artystycznej Antoniego Madejskiego dla historii rzeźby polskiej znane jest powszechnie. Jego przepiękne sarkofagi królowej Jadwigi i króla Władysława Warneńczyka na Wawelu uważane być muszą za najdoskonalsze w ogóle próby wskrzeszenia świętych tradycji tej tak bardzo w okresie niewoli zaniedbanej u nas sztuki. Jako zaś twórca licznego szeregu doskonałych medalionów, plakiet i kilku bitych przez Mennicę państwową monet, uchodzi on dziś słusznie za najlepszego w Polsce plakiecistę.

Wieloletnia działalność twórcza Madejskiego koncentrowała się jednak w Rzymie, po odbytych studiach w Petersburgu, Wiedniu i Monachium, przybył po raz pierwszy i osiadł na stałe już w 1894 roku. Wśród plastyków polskich, oprócz sławnego już bardzo Siemiradzkiego i wymienionego wyżej Gierymskiego, pracowali tam wtedy Wiktor Brodzki, Rygier oraz mieszkający wciąż jeszcze nad Tybrem, tak niesłusznie dzisiaj zapomniany Bakałowicz.

Rozmiłowany w niedoścignionych wzorach rzeźby klasycznej, których Rzym jest przecież istną kopalnią, Madejski uległ odrazu czarownemu ich wpływowi, opanowawszy zaś szybko jego tajemnice, stał się z czasem jednym z najszlachetniejszych rozsadników nieśmiertelnego ich piękna.

Stała się jednak rzecz, wśród artystów zwłaszcza, zaiste niezwykła. Bo oto Rzeźbiarz nasz, zdobywszy sobie imię pierwszorzędne na licznych wystawach i pokazach italskich, czując się zawsze tylko gościem umiłowanej tej ziemi, chociaż postanowił dokonać na niej pracowitego swego żywota, unikał stale klientów włoskich. Uważał bowiem współzawodnictwo materialne z artystami krajowymi za rzecz nielojalną.

Dlatego też ilość znajdujących się we Włoszech jego prac jest dość nikła. Dwa popiersia kanclerza Jana Zamojskiego w Padwie: jeden w kaplicy polskiej bazyliki św. Antoniego, drugi, ufundowany w roku 1937 przez Ambasadę R.P. przy Kwirynale, w głównej auli tamtejszego Uniwersytetu, którego Zamojski był ongi rektorem. Jego dziełem jest również piękna płaskorzeźba, wyobrażająca popiersie Aleksandra Gierymskiego, umieszczona na pomniku wspólnego grobu na rzymskim cmentarzu Verano oraz, również w płaskorzeźbie oddane, dwa portrety – księdza prałata Skirmunta i b. Ambasadora R.P. przy Kwirynale, hrabiego Stefana Przeździeckiego – w kościele polskim św. Stanisława przy via Botteghe Oscure, który zawdzięcza też projektom Madejskiego boczne swoje ołtarze. Pozostał jeszcze odznaczony na jednej z weneckich „Biennale” bronz, wyobrażający charta, zakupiony w swoim czasie przez panującego obecnie króla włoskiego oraz kilka medalionów i odlewów pomniejszych w zbiorach kolekcjonistów prywatnych.

Ostatnim, niestety tylko w gipsie odlanym dziełem Mistrza był świetny portret księżnej Radziwiłłowej z Ołyki. Artysta marzył o wykonaniu go w kamieniu. Byłoby więc może wskazane, aby zrealizowaniem tego życzenia zajął się któryś z bliskich mu, a z cennych jego wskazówek stale korzystających, młodszych naszych, pracujących w Rzymie rzeźbiarzy.

Madejski nie miał uczni w zwykłym słowa tego znaczeniu. Otaczał jednak gorącą opieką wszystkich przybywających do Rzymu artystów polskich, dzieląc się z nimi nie tylko bogatą swą wiedzą fachową, ale wszczepiając w nich również zamiłowanie do Sztuki oraz rozwijania w sobie cnot obywatelskich, których sam święcił przykładem. Spośród najbliższych mu wymienić tu warto trzech najbardziej utalentowanych: Kułaka, Krystynę Dąbrowską i Gosławskiego.

Sztuka nie wyczerpywała w ogóle szlachetnego żywota Antoniego Madejskiego. Głęboki i szczery patriota oraz człowiek o nieskazitelnej czystości charakteru, był on swego rodzaju żywym symbolem polskości dla niezbyt dla niej, zwłaszcza zaraz po wojnie, podatnym gruncie rzymskim. Stając zawsze w pierwszym szeregu tych, których największymi ideałami społecznymi była ojczyzna i wiara, porywał również tych, których nie stać było na samoistne wznoszenie się ku wyżynom. Nie rozporządzając sam zbytnimi środkami materialnymi, dzielił się zawsze z tymi, którzy tego potrzebowali, bez względu na różnice zapatrywań i bez jakiegokolwiek dla siebie ubocznego celu.

W roku 1912, a więc jeszcze w okresie naszej niewoli, powstało w Rzymie, za sprawą Antoniego Madejskiego, tak zwane Koło Włosko-Polskie imienia Fryderyka Chopina, którego pierwszym prezesem był wpływowy wielce duka Caetani di Serramoneta i które rozwinęło owocną bardzo propagandę kultury naszej wśród najszerszych sfer społecznych stolicy nadtybrzańskiej. Wojna przerwała tę jego działalność. Po szeregu lat odżyła ona jednak ponownie w nowopowstałym Towarzystwie Kulturalnym imienia Adama Mickiewicza, którego Madejski był jednym z założycieli oraz czynnym bardzo członkiem Zarządu. Nie było, zresztą, ani jednego ze sprawą Polski związanego wydarzenia, w którym zasłużony tak bardzo dla niej Artysta najżywszego nie brał udziału. To też zgon jego stanowić będzie dla wszystkich tych spraw stratę niepowetowaną.

Doskonały znawca i rozmiłowany wielbiciel rzeczy prawdziwie pięknych, Madejski, skromnymi swymi środkami, zgromadzić zdołał w rzymskim swym mieszkaniu cenną bardzo kolekcję rzadkich objektów artystycznych, które pragnął był zobaczyć w jednym z muzeum polskich. Obowiązkiem odnośnych naszych władz byłoby dopilnowanie, aby zbiory te nie dostały się w ręce niepowołane i nie przepadły dla naszego kraju na zawsze.

Rzym, 4 lutego 1939 r.

*Powyżej opublikowany tekst został przepisany z maszynopisu przygotowanego dla PAT i znajdującego się w zbiorach Papieskiego Instytutu Studiów Kościelnych w Rzymie. W wersji oryginalnej artykuł nie posiada polskich znaków diakrytycznych. 

Rzym – A. Madeyski w swojej pracowni i po uroczystości poświęcenia rzymskiej siedziby Ilustrowanego Kuriera Codziennego (drugi od prawej). Źródło: NAC
Cmentarz Campo Verano – grób polskich artystów przed renowacją w 2013 r. bez skradzionego popiersia A. Gierymskiego oraz płyta z napisem upamiętniającym A. Madeyskiego. Fot. A. Rola-Bruni.
Katedra na Wawelu – fragmenty sakofagów królewskich: Władysława Warneńczyka i Jadwigi Andegaweńskiej (Źródło: Wikipedia)
„Polonia” – obiegowa moneta wg projektu A. Madeyskiego. (Źródło: Wikipedia)
Pamiątki po A. Madeyskim w Kościele św. Stanisława B.M. w Rzymie – od lewej: epitafium Stefana Przeździeckiego, płyta (dolna) z napisem: „OŁTARZE PROJEKTOWAŁ I KIEROWAŁ ICH WYKONANIEM ANTONI MADEYSKI W LATACH 1934 I 1935. ROBOTA KAMIENIARSKA GIUSTINA GUAZZARONI” oraz epitafium ks. Kazimierza Skirmunta. Fot. A. Rola-Bruni

Rzym: Spotkanie pt. Korzyści z prowadzenia biznesu w Polsce

Bezpłatny kurs internetowy na temat superżywności