in ,

Rzym: Relacja z obchodów 50. rocznicy śmierci Heleny z Woyniewiczów Makowskiej

Z inicjatywy Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Le Rondini w dniach 21-22 sierpnia br. odbyły się w Rzymie obchody 50. rocznicy śmierci Heleny z Woyniewiczów Makowskiej – polskiej aktorki zmarłej i pochowanej w Wiecznym Mieście.

W pierwszym dniu uroczystości odbyło się spotkanie na cmentarzu Campo Verano. Pomimo szczytu urlopowego wzięło w nim udział 11 osób, wśród nich członkowie Stowarzyszenia Le Rondini: Iwona Bigos, Renata Kobendzowska oraz Agata Rola-Bruni; przedstawiciele Polonii rzymskiej: p. Wioletta Kutzner – pracownik Ufficio Turistico Polacco, p. Anita Piłat – polska malarka mieszkająca na stałe w Rzymie  oraz p. Agnieszka Śliwińska;  Polacy z Kraju: panie Wiesława Gajek, Maria Kuchta i Ewa Nędza oraz goście honorowi:   państwo Alina i Johann Bala, którzy przybyli na uroczystości z Niemiec.

Prezentując sylwetkę Heleny Makowskiej, wykorzystaliśmy m.in. fragment książki Jarosława Iwaszkiewicza „Podróże do Włoch”, w której autor wspomina swe chwile spędzone nad Tybrem w towarzystwie dwóch Polek: Reny Jeleńskiej oraz Heleny Makowskiej – zgasłych gwiazd, „jakimi były te damy”. O Helenie Makowskiej pisze w następujący sposób:

„Drugą zgasłą gwiazdą, pełną staroświeckiego uroku, była Helena Makowska. Ta wspaniała kobieta, artystka operetkowa, ale głównie gwiazda filmowa jeszcze niemego filmu sprzed pierwszej wojny, miała inny, specyficzny, teatralny urok. Pamiętam, że pierwszy raz ujrzałem ją w Filharmonii Warszawskiej w towarzystwie Karola Szymanowskiego. (…)

Helena Makowska zachowała związki z wytwórniami filmowymi w Rzymie, miała jakichś włoskich mężów czy włoskiego męża, dość, że była w Rzymie, ze swą posągową figurą Junony, oczami jak niebieskie niezapominajki, Polka w każdym calu, w każdym ruchu.

Ze wszystkich historyjek, które mi opowiadała, utkwiła mi w pamięci jedna.

Kiedy Helena, bardzo jeszcze młoda i wyobrażam sobie, jaka  piękna, ukończyła próbne zdjęcia w atelier i wyszła do hali, spotkała tam Eleonorę Duse. Duse spojrzała na nią z zachwytem (a wielka aktorka nigdy specjalnie ładna nie była), wzięła ją za rękę i powiedziała z ogromnym żalem, ale i uczuciem: ‘chè giovane, chè bellà’ – jakaż młoda, jaka piękna. Ta scena utkwiła mi w pamięci.”

Ostanie chwile życia Heleny Makowskiej przypomnieliśmy słowami Witolda Zahorskiego z artykułu, który ukazał się w 1964 roku:

„Zakochana we Włoszech, związana z Włochami wspomnieniem sukcesów swych najpiękniejszych lat, wróciła do Rzymu, w którym pozostała do swych ostatnich dni. Jeszcze zagrała w filmie „Waliza snów”, reżyserowanym przez Cominciniego, jeszcze różne plany – już ostatnie.

A potem – samotne życie i jeszcze bardziej samotna śmierć. Schorowana, ze złamaną nogą, przerzucana z jednego szpitala do drugiego, nie zawiadamiała znajomych o stanie zdrowia, nie chciała aby widziano ją schorowaną i starą.

Ambasada brytyjska w Rzymie, powiadomiona o chorobie Makowskiej, obywatelki brytyjskiej, odmówiła zainteresowania się nią, przypomniała tylko, że po śmierci trzeba oddać do ambasady paszport brytyjski… (…)

Oczy zamknęła jej włoska zakonnica w podrzymskiej klinice dla nieuleczalnie chorych. Stało się to dnia 22 sierpnia. Pogrzebem zajęła się Włoszka, gospodyni mieszkania, w którym artystka mieszkała jako sublokatorka. Odbył się on z komplikacjami. Ustalony na przedpołudnie 25 sierpnia, został następnie przełożony na popołudnie, gdyż tego samego dnia wieczorem miano grzebać Togliattiego i robotnicy cmentarni byli zajęci. Następnie przez pomyłkę wstawiono trumnę do innego grobu w kwaterze konfraterni, trumnę więc potem przesunięto. W tej ostatniej drodze towarzyszyły Helenie Makowskiej tylko cztery osoby: owa gospodyni z mężem i para Polaków: Zofia Hoffer z polskiej sekcji włoskiego radia i autor tej notatki.

Cieszyła się zapewne, że dziennikarze towarzyszą jej do ostatniej chwili i że za ich sprawą na tablicy nagrobnej rzymskiego Campo Verano pod imieniem i nazwiskiem Heleny Makowskiej zostały dodane słowa: Attrice Polacca.”

Po złożeniu kwiatów i zapaleniu znicza pod grobem Makowskiej, odmówiliśmy wspólnie modlitwę w jej intencji.

Drugi dzień obchodów, przypadający w 50. rocznicę śmierci, rozpoczęliśmy Mszą św., która została odprawiona w intencji aktorki w kościele polskim św. Stanisława B.M. przy via delle Botteghe Oscure 15.

Uczestnicy spotkania wysłuchali zajmującej opowieści o trwających od ponad pięciu lat badanich życia aktorki. Wysłuchali fragmentów książki „Zapomniana gwiazda”, obejrzeli zdjęcia oraz urywki filmów niemych, w których wystąpiła Makowska.

W czasie spotkania zabrał głos również p. Johann Bala, który przyczynił się do odnalezienia materiałów dokumentujących wojenne losy Makowskiej,  potwierdzających jej pobyt w obozach niemieckich przez prawie cały okres trwania wojny. Pierwszą część spotkania zakończyły oklaski wyrażające uznanie zebranych dla talentu i osiągnięć Heleny Makowskiej oraz podziękowania złożone p. Alinie Bali za trud, jaki włożyła w przypomnienie postaci naszej zapomnianej Rodaczki.

Druga część wieczoru upłynęła w miłej, rodzinnej atmosferze. Przy lampce wina i drobnym poczęstunku mieliśmy okazję zastanowić nad przyczynami powszechnego zapomnienia, jakie spotkało polską gwiazdę kina światowego.

Spotkanie umiliły nam pełne uroku piosenki okresu międzywojennego, które Helena Makowska zapewne znała i, być może, czasem sama nuciła. Poprzez udział w spotkaniu poświęconym Helenie Makowskiej spełniliśmy życzenie każdego chyba artysty wyrażone słowami refrenu piosenki Mariana Hemara  pt. „Wspomnij mnie”:

„Wspomnij mnie, jeszcze tylko wspomnij mnie,

Poprzez wszystek czas i dal, i tłum obcych lic.

Wspomnij mnie, może zadrży serce twe,

Może zadrży w sercu żal, więcej nie chcę nic”.

Dziękujemy Ks. prał. Pawłowi Ptasznikowi – Rektorowi kościoła polskiego św. Stanisława B.M. w Rzymie – za możliwość zorganizowania spotkania w Auli Jana Pawła II oraz Ks. Sebastianowi Sosnowskiemu TChr – duszpasterzowi pracującemu w kościele polskim – za pomoc w przygotowaniu i przeprowadzeniu imprezy. Serdeczne Bóg zapłać!

Tekst: Agata Rola-Bruni – Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Le Rondini

Zdjęcia: Maria Kuchta

Fuori immagini di Hitler dal ex cimitero di guerra polacco

Odpowiedź Departamentu Dziedzictwa Kulturowego MKiDN na List Otwarty NŚ w sprawie Muzeum na Monte Cassino