in

Barbara Kamińska opowiada jak została przewodniczką po Rzymie i co zrobiła, żeby ta praca miała same plusy

Barbara Kamińska opowiada jak została przewodniczką po Rzymie i co zrobiła, żeby ta praca miała same plusy.

Brabara Kamińska. For, archiwum prywatne

Anglistka z zawodu i zamiłowania. Do Włoch przyjechała 11 lat temu. Swoje plany zawodowe łączyła z nauczaniem języka angielskiego, była wszakże doświadczonym i cenionym pedagogiem. Życie przygotowało dla niej jednak inny scenariusz – została przewodnikiem turystycznym po Rzymie i regionie Lacjum. Nie kryje, że jest z tego bardzo zadowolona. „Dzisiaj trudno mi sobie wyobrazić pracę, która dawałaby mi więcej frajdy i satysfakcji” – mówi. Jak zostać przewodnikiem turystycznym w Rzymie i co zrobić, aby praca ta miała tylko plusy wyjaśnia w rozmowie z Danutą Wojtaszczyk.

Czym dokładanie zajmowałaś się w Polsce zawodowo przed przyjazdem do Włoch?
Uczyłam angielskiego. Prowadziłam kursy i szkolenia dla nauczycieli, potrzebne im do osiągnięcia awansu zawodowego. Oprócz tego uczyłam angielskiego młodzież i dorosłych w prywatnych szkołach językowych i na projektach unijnych.

Dlaczego nie kontynuowałaś nauczania języka angielskiego po przeprowadzce do Italii?
Ależ ja bardzo chciałam uczyć angielskiego! Bardzo lubiłam to robić. Po przyjeździe do Rzymu natychmiast zaczęłam szukać zatrudnienia jako nauczyciel języka angielskiego. Nota bene był to najrozsądniejszy kierunek poszukiwań, biorąc pod uwagę, że po włosku znałam tylko trzy słowa: uno, due tre … (śmiech). I wiesz, udało mi się znaleźć tę pracę. Szybko jednak okazała się, że tu we Włoszech jest ona dla mnie jednym wielkim źródłem frustracji. Na szczęście nie było to jedyne zajęcie, którego się podjęłam.

Opowiedz coś więcej o tych zawodowych perypetiach.
Wiadomo, początki zawsze są trudne, ale bycie anglistą niewątpliwe ułatwia start na zagranicznym rynku pracy. Zaraz po przeprowadzce do Rzymu dostałam dwa zajęcia: jedno polegało obsłudze klientów anglojęzycznych dużego operatora turystycznego. Drugie na prowadzeniu lekcji angielskiego dla pracowników firm. I to drugie spowodowało, że uczenie angielskiego całkiem mi obrzydło.

Jak już wspomniałam w Polsce uczyłam angielskiego między innymi nauczycieli. Dziedzina, w której się specjalizuję to fonetyka i fonologia, czyli poprawna wymowa. Ludzie, których uczyłam to były przeważnie osoby, które już dobrze mówiły po angielsku, a chciały mówić jeszcze lepiej. Praca z nimi dawała mi mnóstwo satysfakcji, zmuszała mnie też do tego, abym się cały czas rozwijała i dokształcała. W Rzymie natomiast miałam za zadanie nauczyć języka pracowników firmy. Problem w tym, że oni nie chcieli się uczyć. Zajęcia z nimi to była męczarnia. Później uświadomiono mi, że Włosi nie są zbyt wielkimi miłośnikami nauki języków obcych.

To dlatego postanowiłaś się przekwalifikować na przewodnika po Rzymie?
Zdobycie licencji na oprowadzanie turystów po Rzymie było tak naprawdę naturalną konsekwencją współpracy z biurem podróży. Początkowo zajmowałam się odbieraniem gości z lotniska, lokowaniem ich w hotelach i oprowadzaniem po Muzeach Watykańskich. Lubię ludzi, podobała mi się ta praca, a operator zbierał same pozytywne opinie dotyczące mojej pracy. Po pewnym czasie zaczęto mnie namawiać, abym poznała lepiej Wieczne Miasto i jego zabytki i zrobiła sobie kwalifikacje na przewodnika po mieście i całym regionie Lacjum. I wiesz, im więcej chodziłam po Rzymie, tym bardziej się w nim zakochiwałam! To absolutnie fascynujące miasto. Prawdą jest, że życia może nie starczyć, aby poznać je całe.

Trudno jest z punktu widzenia formalnego zostać przewodnikiem po Rzymie?
Zasadniczo jest tak, że trzeba znać egzamin ze znajomości historii i zabytków. W czasach, kiedy ja starałam się o zdobycie kwalifikacji można było jednak skorzystać z pewnego ułatwienia, jakim była nostryfikacja licencji przewodnika zdobyta w kraju pochodzenia, a ja taką posiadałam. Mnie zostanie przewodnikiem po Wiecznym Mieście i regionie Lacjum zajęło łącznie 4 lata.

Czy bycie przewodnikiem to dochodowe zajęcie?
Są przewodnicy, którzy odpowiedzą Ci, że nie, i zaczną narzekać na wszystkie niedogodności związane z tym, że pracuje się na zlecenie. Ja na brak zleceń nie narzekam i odpowiem szczerze: dla mnie ta praca jest źródłem satysfakcji pod każdym względem, również finansowym.

Jak poszukujesz zleceń?
Współpracuje z biurami turystycznymi w kilku krajach. Obsługuję głównie turystów anglojęzycznych, więc są to ludzie praktycznie z całego świata od Kanady i Stanów Zjednoczonych, przez Wielką Brytanię po Australię i Nową Zelandię. Oprócz tego mam też sieć prywatnych kontaktów, a wśród nich zadowolonych klientów z Polski, którzy polecają mnie kolejnym osobom.

Jakimi trasami najczęściej oprowadzasz Twoich klientów po Rzymie? Co najbardziej ich zaskakuje i zachwyca?
Grupy przyjeżdżające przez biuro podróży przeważnie mają kilka tras do wyboru. Turystom indywidualnym zwykle to ja proponuję kierunek spaceru. Praktycznie wszyscy przybywający do Wiecznego Miasta chcą zobaczyć Koloseum i Watykan. Są w stanie odstać każdą kolejkę, aby te dwa miejsca zobaczyć. Później wiadomo, trasę układa się tak, aby mogli zobaczyć możliwie wiele innych atrakcji w czasie, który mają do dyspozycji. Jeśli tylko mogę, to pokazuję gościom Rzym podziemny. Ogromne wrażenie robią na wszystkich katakumby. Zwykle zabieram ich do tych świętego Kaliksta przy Via Appia Antica. Często właśnie podczas oglądania tych skarbów, jakie kryją się pod ziemią, ludzie są w stanie naprawdę poczuć absolutną niezwykłość tego miasta, miasta, które budowano na przestrzeni wielu wieków, w którym każde nowe przekształcało i dobudowywało coś do tego, co już jest, aby dodać mu splendoru.

Co zaskakuje moich gości? Hmmm… Często mówią mi, że nie mieli pojęcia, że Koloseum jest tak imponującym obiektem, co widać zwłaszcza podczas zwiedzania go od środka.

Ludzi zaskakuje też to, jak wygląda codzienne życie rzymian. Nie mogą się nadziwić z jaką swobodą poruszają się oni po mieście samochodami, wciskając się w nieprawdopodobnie wąskie zaułki i miejsca parkingowe. Nadziwić się nie mogą liczbie przemykających obok nich skuterów. Ludzi zza oceanu często zaskakuje włoska kuchnia. Zwykle mają o niej zniekształcone pojęcie, przez to, że „włoskie” spaghetti czy pizza, które jadali u siebie, niewiele mają wspólnego z daniami w oryginalnym, włoskim wydaniu. Wielu chce za wszelką cenę spróbować lasagne i jakież jest ich zaskoczenie, kiedy nie znajdują ich w kartach menu, a miejscowi tłumaczą im, że to przecież specjalność odległego regionu Emilia-Romania, i ostrzegają, że poza nim serwuje się właściwie dania lasagno-podobne.
Przyznam, że niektórym rzednie mina, kiedy od rodowitego rzymianina dowiadują się, że powinni skosztować jakieś typowej, miejscowej potrawy, czyli przykładowo flaczków, albo krowiego ogona (śmiech).

Opowiedz jakąś anegdotę.
Jednego razu byłam umówiona z parą na piazza del Risorgimento, mieliśmy rozpocząć zwiedzanie od Watykanu. Podjeżdża hotelowy samochód, witam się z wysiadającymi gośćmi, a tu się okazuję, że to nie ta para co trzeba. Uświadamiam sobie, że pod hotelem nastąpiła pomyłka. Moją parę zabrał inny kierowcy i wywiózł na lotnisko. Trzeba się było szukać po mieście, aby pozamieniać gości… Wszystko ostatecznie dobrze się skończyło. Obie pary były sympatyczne, nikt się nie złościł, ani na mnie, ani na kierowców. Uznali, że taka przygoda to bardzo zabawne wspomnienie z rzymskich wakacji. No, ale co ja się nerwów najadłam to moje…

A’ propos nerwów: często zdarzają się w Twojej pracy stresujące sytuacje? Myślę tutaj o kieszonkowcach polujących na turystów i nagłych wypadkach.
Każdy przewodnik jest tak przeszkolony, żeby te nieprzyjemne sytuacje, o których mówisz, zdarzały się możliwie rzadko. Do znudzenia powtarzamy naszym podopiecznym, aby pilnowali portfeli, toreb i plecaków, zachowali ostrożność na ulicy. Owszem, zdarzyło mi się, że ktoś z mojej grupy padł ofiarą kieszonkowców. W upalne bywało też, że ktoś zasłabł. Jednak takie przykre sytuacje na szczęście zdarzają sporadycznie. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, aby powiedzieć, że bycie przewodnikiem to stresująca praca.

A jaka to jest praca?
Absolutnie wyjątkowa! Ile jest ludzi, którzy wstają rano i nie mogą się doczekać, że pójdą do pracy? A ja tak mam. Spaceruję sobie po najwspanialszym mieście świata, poznaję nowych ludzi, ciągle uczę się czegoś nowego, coś odkrywam i jeszcze mi za to płacą.

Ty chyba bardzo lubisz ludzi?
Uwielbiam. Przez to, że oprowadzam grupy anglojęzyczne mam okazję naprawdę poznać spory kawał świata. Wiesz, kiedy tak sobie chodzimy po tym Rzymie, zwłaszcza przy małych grupach, mój monolog często zamienia się w rozmowę. Ludzie chcą wiedzieć jak się żyje na co dzień w tym mieście, pytają mnie też o moje życie prywatne. Chcą wiedzieć jak to się stało, że ja Polka, angielska filolog, postanowiłam osiąść we Włoszech i innym ludziom te Włochy przybliżać. Opowiadają mi też o swoim życiu, często sprawiają, że muszę na dobrze znane miejsca spojrzeć z zupełnie innej perspektywy, na przykład kogoś, kto po raz pierwszy jest w Europie i wiele rzeczy nie jest dla niego oczywistych.

Praca przewodnika to wiadomo różne godziny pracy, konieczność dostosowania się do dyspozycyjności grupy. Czy to bardzo utrudnia życie ludziom, którzy mają dzieci?
Ależ skąd! Często ułatwia wiele spraw. Bierzesz tylko te zlecenia, które nie kolidują Twoimi obowiązkami rodzinnymi. Na przykład wszyscy wiedzą, że ja bardzo niechętnie biorę grupy, które mają w programie wyjazd za miasto, bo mam dziecko w wieku szkolnym i nie chcę za bardzo oddalać się od domu.

Pozwolisz, że zapytam czy syn mamy-poligliotki też jest poliglotą?
Mój August ma 15 lat i mówi swobodnie, bez żadnego obcego akcentu, po polsku, włosku i angielsku. Przyznam się szczerze, że jestem z tego faktu bardzo dumna. Włożyłam dużo wysiłku w to, aby znał w równym stopniu wszystkie te trzy języki. Kiedy był małym dzieckiem, mój nacisk na wychowanie go w duchu wielojęzyczności nie zawsze spotykał się z aprobatą otoczenia. Teraz jednak słyszę najczęściej zdania w stylu: „Ale Ty wspaniale poprowadziłaś jego edukacje! Chłopak ma teraz łatwiej i w szkole, i w życiu”.

Jak się z Tobą mogą skontaktować osoby, które chciałaby skorzystać z Twoich usług jako przewodnika?
Wystarczy napisać do mnie mejla na adres: basiagry@wp.pl. Można mnie też znaleźć na Facebooku.

Dziękuję Ci za rozmowę.
To ja dziękuję.

rozmawiała
Danuta Wojtaszczyk

Serdecznie zachęcamy do wysłuchania audycji radiowej pt.: „Spacer po Rzymie z Barbarą Kamińską” Przewodniczka podpowiada w niej jak najlepiej pobyt w Wiecznym Mieście.

Zobacz także:

Ania Gawlik: “Pracowitość i cierpliwość prowadzą do upragnionego celu”

Włochy wstrząśnięte śmiercią kapitana Fiorentiny

Eurowizja 2018: znamy zwycięzców polskich eliminacji (Video)