O Capri napisano już chyba wszystko. Dość powiedzieć, że na jej temat powstało ponad 2 tys. książek, które próbują odgadnąć sekret tej wyspy. Ta bowiem niczym mityczna Kirke „kusi” do siebie kolejne pokolenia. Cesarze budowali tutaj pałace (August, Tyberiusz), mnisi klasztory (kartuzi), rozbójnicy zamki (Barbarossa), a artyści, naukowcy i słynni lekarze swoje wille. Na czym polega magia tej wyspy? Na zapierającym dech mariażu morza i skał? Na symbiozie natury z tym, co stworzył tutaj człowiek? A może, po prostu, na tym, że każdy znajduje na Capri, to czego właśnie szuka. Wymienienie wszystkich znanych osób, które to „coś” tutaj odnalazły byłoby rzeczą niezwykle trudną, więc może tylko kilka nazwisk: Winston Churchil, Benedetto Croce, Pablo Neruda, Curzio Malaparte, Richard Wagner, Graham Greene, Oskar Wilde, Reiner Maria Rilke… Ten ostatni miał o tym niezwykłym miejscu powiedzieć krótko: “Venni per un week end e mi fermai una vita”.
Od XIX wieku, szczególnie od drugiej jego połowy, na Capri per un week end przybywało wielu sławnych Polaków, m. in: Maria Konopnicka, Kazimierz Przerwa Tetmajer, Leopold Staff, Antoni Słonimski, Roman Brandstaetter, i wielu innych. Wszyscy oni byli wyspo zauroczeni.
Wspomniany Leopold Staff, który na Capri był kilkakrotnie, tak w listach do przyjaciół sławił urok tego miejsca: „Jest tu w ogóle tak cudownie, że posyłanie kartek z widokami jest świętokradztwem i krzywdą wyrządzoną boskiej Tyberiuszowej wyspie. Postaw nasze polskie Tatry w cudownie szafirowym morzu, zawieś w górze jedwabne, modre, kryształowo-źródlane niebo, dużo słońca i czegoś nieokreślenie boskiego – a wyobrazisz sobie, jak tu jest (7.04.1905); Odbywam tu wczasy arkadyjskie (14.04.1905); Wakacji we Lwowie spędzać nie będę, a na Poronin, gdzie żyje się drożej niż na Capri, a gorzej i nudniej, i puściej, nie mam bardzo ochoty. Zbrzydła mi trochę już kompania, która się tam zbiera, żyje i pije (4.06.1910)”. Dodajmy jeszcze że wiersze naszych poetów poświęcone Capri wydane zostały w antologii “Człowiek potrzebuje wyspy”(Poznań 2002).
Byli jednak i tacy, którzy zatrzymywali się tutaj na dłużej.
Jan Styka
Były też polskie siostry elżbietanki, które do 1996 r. prowadziły na wyspie hospicjum dla ludzi starszych i pensjonat dla gości („Villa Helios”), będąc wspaniałym „ambasadorem” polskiej religijności, kultury i gościnności. Naszą uwagę chcemy jednak skupić na wspomnianym wcześniej muzeum Jana Styki (1858-1925), malarza, współautora „Panoramy Racławickiej” i członka królewskiej Akademii św. Łukasza w Rzymie.
Artysta ten był od roku 1919 właścicielem na Capri willi „Certosella”, w której stworzył Muzeum „Quo vadis” (1920-1931), jeden z ważniejszych ośrodków kultury polskiej na ziemi włoskiej w pierwszej połowie XX wieku. Znajdowały się w nim rysunki ołówkiem i węglem, oraz obrazy olejne inspirowane powieścią Sienkiewicza. Ile dokładnie było wszystkich prac, trudno dzisiaj powiedzieć: jedne źródła mówią o dwudziestu, inne o sześćdziesięciu obrazach olejnych i około stu rysunkach. Znacznie bardziej jednak niepokojący od naszej niepełnej wiedzy o muzeum, był jego los po śmierci malarza (1925 r.). Józef Dużyk w opublikowanym na łamach „Kroniki Rzymskiej” cyklu artykułów poświęconych muzeum, podaje, że w bardzo krótkim czasie zgromadzone tam obrazy uległy rozproszeniu, a sama willa została sprzedana. Szczególnie boleśnie brzmi konkluzja autora: „Protesty i drwiny historyków sztuki [w Polsce – przyp. A. N.] przyczyniły się do wytworzenia nieprzychylnej aury wokół muzeum i obrazów Styki, uniemożliwiając ich sprowadzenie do Polski.
Wydaje się, że niezależnie od wartości i znaczenia zbioru, źle się chyba stało, że nikt w tym zgiełku dyskusyjnym i polemicznym nie pomyślał o zabezpieczeniu go na Capri, tak jak to Szwedzi zrobili z domem Axela Munthe, do którego dziś ciągną tłumy z całego świata. Kto wie, czy istniejące dotychczas Muzeum Styki nie byłoby obiektem podobnym do willi szwedzkiego lekarza i pisarza” („Kronika Rzymska” 94(1993), s. 25). Kto wie?
Szkoda także, że mimo upływu lat i kolejnych rocznic związanych z postacią Jana Styki (w roku 2008 przypadała np. 150° rocznica urodzin Artysty), nie udało się do tej pory ufundować chociażby tablicy upamiętniającej tego znanego polskiego malarza i patrioty, piewcy starożytności rzymskiej i dobroczyńcy Capri(!).
Tak, dobroczyńcy Capri: autor tych słów miał okazję rozmawiać przed laty z osobami, które pamiętały jeszcze pobyt Jana Styki na wyspie i wypowiadały się o nim z największym szacunkiem, nie tylko jako o artyście, ale także jako o człowieku, który nie umiał przejść obojętnie obok ludzkiej biedy.
Dzisiaj, po śmierci tych ostatnich świadków, o pobycie Polaka na Capri wiedzą niewiele nawet obecni właściciele Hotelu „La Certosella” w którym swego czasu mieszkał Styka i w którym mieściło się muzeum „Quo vadis”. Szkoda, powtarzam, że w tym miejscu tak związanym z Polską zabrakło chociaż skromnej tablicy, takiej jaką inne narody tak chętnie dedykują swoim rodakom, którzy przebywali na Capri, a których zarówno pobyt jak wkład w historię tej wyspy jest daleko mniejszy.
Dzisiaj właściwie jedynym polskim śladem na Capri jest wzmianka na Monte Tiberio o poświęceniu w Rzymie (1.08.1979 r.), przez Ojca św. Jana Pawła II, stojącej tam figury Matki Bożej Wspomożycielki.
Pozostaje ufać, że taka sytuacja jednak wkrótce się zmieni…
Arkadiusz Nocoń