Kinga Kura mieszka we Włoszech od ponad 15 lat. Dwa lata temu została leśnikiem. Dziś mieszka wraz z mężem w Pordenone i obecnie jest na drugim roku studiów magisterskich uzupełniających na Uniwersytecie padewskim, na wydziale Scuola di Agraria e Medicina veterinaria. Od początku marca prowadzi codzienne transmisje na żywo dotyczące sytuacji pandemicznej we Włoszech. O tym, dlaczego zdecydowała się na lajwy o koronawirusie w Italii i co robi w wolnych chwilach, oprócz wyszukiwania rzetelnych informacji na temat COVID-19, opowiada w rozmowie z Anną Malczewską.
Jak to się stało, że zaczęłaś prowadzić codzienne transmisje na żywo na temat pandemii koronawirusa we Włoszech?
Przygoda z lajwami zaczęła się zupełnie przypadkowo. Na początku marca w polskich mediach krążyło wiele filmików Polaków żyjących we Włoszech, którzy w dość dziwny i często nieprawdziwy sposób przedstawiali sytucję rozwoju koronawirusa we Włoszech. Po wysłuchaniu kolejnej „napompowanej” relacji z Włoch, postanowiłam nagrać krótki film, ale bardziej na luzie i wbrew moim oczekiwaniom, spotkał się on z pozytywnym odzewem. Wtedy też wpadłam na pomysł prowadzenia codziennych transmisji na żywo, podczas których relacjonuję do dzisiaj faktyczną sytuację w Italii.
To niesamowite. Robisz lajwy od 11 marca. Do kiedy zamierzasz relacjonować sytuację we Włoszech?
Do tej pory, transmisje na żywo robiłam codziennie, oprócz niedzieli wielkanocnej i będę to robić dopóki nie zostanie ogłoszone zakończenie pandemii w Italii lub do kiedy będę miała je dla kogo robić (śmiech). Podczas jednego z pierwszych lajwów, powiedziałam jasno, że będę robić transmisje na żywo o pandemii koronawirusa dopóki będzie mnie oglądać choć jedna osoba.
Jak przygotowujesz się do codziennych transmisji? Na jakich wiadomościach się bazujesz, bo przecież w sieci można trafić na wiele fake newsów?
Do każdego lajwu przygotowuję się kilka godzin dziennie. Podstawowym źródłem informacji, które przekazuję, jest włoska agencja prasowa oraz największe dzienniki włoskie. Śledzę także strony internetowe włoskiej Obrony Cywilnej, czy Ministerstwa Zdrowia. Jeśli chodzi o fake newsy, to jest to naprawdę bardzo mozolna praca, ponieważ jest ich mnóstwo. Staram się sprawdzać wiarygodność każdej informacji i osób, które wypowiadają się w internecie. Wielokrotnie odkryłam, że na temat koronawirusa wypowiadali się ludzie, którzy z tym tematem nie mają nic do czynienia, a w świecie wirtualnym stają się autorytetami. Kilkakrotnie zostałam poproszona, by podczas moich transmisji ustosunkować się do wypowiedzi takich “ekspertów”. To bardzo trudne zadanie, ale zdarzyło mi się dojść do prawdy i zdementować takie informacje.
4 maja weszliśmy w Fazę nr 2. Wiele ograniczeń zostało złagodzonych i jak możemy zobaczyć, coraz więcej Włochów wychodzi z domów, niektórzy wrócili do pracy. Wiele osób nie przestrzega niestety wytycznych, a od 18 maja wprowadzone zostaną kolejne obluźnienia. Zostaną otwarte sklepy, restauracje, bary, będziemy mogli odwiedzać już znajomych i przyjaciół, jeździć nad morze, czy w góry, oczywiście pod pewnymi warunkami. Czy według Ciebie to najwyższy czas, aby dać ludziom odetchnąć? Czy może to jeszcze za wcześnie?
4 maja wyszliśmy w końcu z domu po 2 miesiącach ograniczeń. Nareszcie poczuliśmy zew wolności, ale czy na pewno? Założę się, że dużo osób tego dnia miało problem z tą tak zwaną odzyskaną wolnością i na pewno zadało sobie pytanie: Wyjdę z domu i co dalej?
Minęły kolejne 2 tygodnie i będziemy wchodzić do kolejnej fazy, czy nastał czas by odetchnąć? Myślę, że po tym okresie przejściowym już najwyższy czas zacząć wracać do normalności. Sama chętnie przy pierwszej nadarzającej się okazji wyskoczę do restauracji, spotkam się z przyjaciółmi. Przedłużanie obecnej sytuacji nie ma sensu, nie dlatego że koronowirus nagle stwierdził, że ma dość. Dość mają ludzie po prawie 3 miesiącach zamknięcia, zakazów i nakazów. Myślę, że Włosi zdają sobie świetnie sprawę, że tak naprawdę ta odzyskana wolność wiele nas kosztowała psychicznie i gospodarczo, dlatego należy z rozsądkiem i odpowiedzialnością się nią cieszyć, by za kilka tygodni nie znaleźć się w punkcie wyjścia.
Jeśli chodzi o przestrzeganie zasad, no cóż zawsze znajdzie się czarna owca. Patrząc na mieszkańców mojego miasta, powiem Ci szczerze, że nie zauważyłam lekceważenia wytycznych. Jasne, zdarza się widzieć grupki młodzieży, które po kilku tygodniach w końcu mogły się spotkać na wspólnym spacerze po deptaku, ale jestem mile zaskoczona ich zachowaniem – utrzymują dość spory odstęp jeden od drugiego, a grupki nie przekraczają 4 osób.
Niestety nie we wszystkich miastach ludzie są tak zdyscyplinowani. U mnie na przykład młodzież spotyka się w większych grupkach i nikt nie ma masek na twarzy. Ale powiedzmy sobie szczerze, czy my na ich miejscu przestrzegalibyśmy wszystkich zasad? Młodość rządzi sie swoimi prawami… Powracając do tematu, ciekawi mnie bardzo, czy Twoje życie uległo zmianie? Myślisz, że powrócimy do normalności, czyli do momentu sprzed koronawirusa? Pytam o to, ponieważ dla mnie praktycznie nic się nie zmieniło. Już od kilku lat pracuję z domu, zaczęłam jednak dużo spacerować, czego wcześniej praktycznie nie robiłam. Doceniłam wreszcie mój mały, a jak przydatny ogródek.
Szczerze Ci powiem, że podobnie jak Ty nie zauważyłam większych zmian czy niedogodności w moim życiu, oprócz oczywiście wyjazdu do Polski. Do całej sytuacji podeszłam ze spokojem i dużą rezerwą. Nie panikowałam, dostosowałam sie do wytycznych. Myślę, że nam imigrantom, przyszło to łatwiej, ponieważ każdy z nas przeprowadzając się do innego kraju, niezależnie od powodu emigracji, czuł się na początku wyobcowany, bezbronny. Taki stan trwał dopóki nie nauczyliśmy się języka i kultury kraju osiedlenia, nie znaleźliśmy nowych znajomych.
Jeżeli chodzi o powrót do normalności, myślę, że pod względem fizycznym stanie się to dość szybko, gorzej będzie z odnalezieniem się nowej sytuacji „po pandemii” pod względem psychicznym. Osobiście uważam, że pod tym względem każdy z nas będzie potrzebować kilku lat na poradzenie sobie z myślami o możliwym zarażaniu się, jeśli na przykład podamy komuś rękę, czy ucałujemy się na przywitanie.
Miejmy nadzieję, że nie dojdzie w tym roku do drugiej fali koronawirusa, chociaż naukowcy twierdzą, że musimy być na nią przygotowani. Ale nie myślmy w tym momencie o najgorszym. Powiedz mi proszę, co zamierzasz robić po zakończeniu pandemii we Włoszech?
Myślę, że po zakończeniu pandemii we Włoszech, będę prowadzić transmisje na żywo, ale już bardziej sporadycznie, będą to raczej pogadanki na różne tematy. Chciałabym promować małe włoskie miasteczka, które dla mnie mają o wiele więcej uroku niż wielkie metropolie, a często przez turystów są pomijane. Oprócz tego, powrócę też na dobre do szydełkowania i tworzenia koronek klockowych. Poza tym, od kilku lat zajmuję się ekologicznym ogrodnictwem balkonowym, tarasowym i podwórkowym. Jest to super sprawa dla osób, które nie posiadają ogrodów. Do wykonania skrzynek używam materiałów z recyklingu. Jak widzisz, nie mam czasu na nudę (śmiech).
Dziękuję Ci bardzo za rozmowę. Powiedz jeszcze gdzie nasi Czytelnicy mogą Cię znaleźć w sieci?
Ja również dziękuję za miłą rozmowę. Transmisję na żywo prowadzę na moim prywatnym profilu Kinga Kura. Można mnie znaleźć także na YouTubie, gdzie prowadzę mój kanał kiniapolonia1.