in

Wanda Romer: Widziałam naszego Papieża dwa razy, a raz go osobiście spotkałam

Kiedy Jan Paweł II przyjechał po raz pierwszy do Turynu, grupa Polaków z Ogniska Polskiego ustawiła się na skrzyżowaniu ulic, którędy, według programu, miał on przejechać. Wśròd nich byłam i ja. Zatrzymał się na chwilę i nas pobłogosławił, chwilę podczas której udało mi się spojrzeć mu w oczy. Poczułam się szczęśliwa.

Wanda Romer podczas audiencji rozmawia z Janem Pawłem IIJeszcze przed wydarzeniami z lat 80-tych, udało mi się dostać zaproszenie na środową audiencję u papieża w Watykanie, i to w pierwszym rzędzie, gdzie przechodząc miał zwyczaj zagadnąć dwa słowa do każdego. Miałam przy sobie biało-czerwoną wstążeczkę, na której napisałam moje nazwisko. A tu nagle Jan Paweł II stoi przede mną i pyta się, patrząc na nazwisko:
– Z Inwałdu?
– Tak – odpowiedziałam prawie bełkocząc i wbrew regułom protokołu dodałam: – czy Ojciec Święty nas pamięta? (Inwałd, gdzie był nasz majątek, znajduje się 3 km od Wadowic).
– Oczywiście – odpowiedział ściskając mi dłonie i odszedł do stojącej obok mnie osoby.
Drżałam z wrażenia wychodząc z Sali, a nogi miałam jak z waty.

Po raz trzeci widziałam papieża Polaka z balkonu u przyjaciół. Minęły lata odkąd widziałam Jana Pawła II po raz ostatni i kiedy przejeżdżał przez plac, widać było jego zmęczenie. Ale stał wyprostowany w otwartym samochodzie i machnął ręką, błogosławiąc zgromadzonych, tuż pod naszym balkonem.

Wanda Romer

foto: archiwum prywatne

Jan Paweł II: No, z carem to jeszcze nie rozmawiałem!

Szczęśliwa siódemka czyli siedmiokroć Jan Paweł II