Emilio Contini (rocznik 1930) jest ostatnim jeszcze żyjącym uczniem Giorgio Morandiego, najsłynniejszego malarza i grafika wśród włoskich malarzy XX wieku. Mistrza Continiego spotykam w jego bolońskim atelier, przy sztalugach.
Anna Pankowska: Profesorze, czy mógłby Pan udzielić wywiadu dla Czytelników “Naszego Świata”?
Emilio Contini: Oczywiście. Z wielką przyjemnością.
A.P.: W 2016 gościł Pan w Krakowie, w Instytucie Kultury Włoskiej. Jaki był pański debiut na Polskiej Ziemi?
E.C.: To było piękne doświadczenie. Pragnę podziękować dr Ugo Rufino za gościnę i za urządzenie wystawy. Jestem w pełni usatysfakcjonowany.
A.P.: Czy przedstawienie dzieł polskiej publiczności było pańskim marzeniem czy zbiegiem okoliczności?
E.C.: I jedno i drugie.
A.P.: Wystawa w Krakowie odniosła sukces. Czy Pan się tego spodziewał? Co przykuło szczególną uwagę zwiedzających?
E.C.: Artysta tworzy i realizuje idee i nie myśli o sukcesach. Prawdziwy artysta jest skromny i nie oczekuje na aplauzy. Jeśli mu się uda przekazać ważne przesłanie to, to jest jego sukces.
A.P.: Obraz z Rasputinem przyciągał uwagę zwiedzających. Jaka jest geneza tego dzieła?
E.C.: Od dawna byłem zafascynowany tajemniczymi osobnikami, związanymi z proroctwami,
z przyszłością, które w jakiś sposób przekazują energię życiodajną…
A.P.: Na przykład?
E.C.: Caliostro i Nostradamus.
A.P.: A Rasputin?
E.C.: Zafascynował mnie jak zacząłem studiować historię Rosji. Od zawsze pasją moją była historia i geografia. Rasputin nie był doceniony przez cara, uważany za czarny charakter i przeznaczony do szybkiego wyeliminowania. A on przewidział upadek dynastii Romanowów, ich smutny los, zmiany w Rosji i na świecie. Dzisiaj w Rosji Rasputin uważany jest za proroka, który zrozumiał, że przebaczenie to klucz życia chrześcijańskiego. Chciałbym zaznaczyć, że Rasputin poprosił o przebaczenie Matkę Boską Wileńską z Ostrej Bramy. Teologowie nazywają Ją Matką Miłosierdzia. Oddawał Jej cześć polski poeta Adam Mickiewicz oraz Marszałek Piłsudski.
A.P.: Mistrzu, niektórzy krytycy sztuki uważają, że Pan posiada zdolność introspekcji psychologicznej portretowanych osób. Czy to dar natury czy to doświadczenie życiowe?
E.C.: Niełatwo dać jednoznaczną odpowiedź. Myślę, że i jedno i drugie.
A.P.: Pański talent to nie tylko zdolność posługiwania się pędzlem, ale także i piórem.
Mam na myśli dzienniczek, który pisał Pan podczas okupacji niemieckiej i teraz go opublikował.
E.C.: A to dawne dzieje. Dotyczy roku 1944 gdy byłem uczniem gimnazjum. Była wojna. Codziennie zdarzały się straszne rzeczy. Brakowało światła, świece kupowano na kartki, przychodzili Niemcy na rewizje. A do tego bombardowania…Po skończonej wojnie dzienniczek wylądował w biurku. Dopiero niedawno go wydałem, aby zapoznać Polaków z prawdziwą historią i dlatego przywozłem książeczki “Bologna Sperrzone“ do Polski.
A.P.: To miły gest z Pana strony.
E.C.: Do Polaków mam szczególny sentyment. To oni byli naszymi wyzwolicielami. Do tej pory mam z tego okresu szczególne wspomnienie.
A.P.: Czy mógłby Pan go opowiedzieć naszym Czytelnikom?
E.C.: Bardzo chętnie.Otóż o 6 rano 21 kwietnia 1945 roku wojsko polskie weszło do Bolonii, z entuzjazmem i wzruszeniem witane przez mieszkańców. Na ulicy Rizzoli spotkałem polskiego żołnierza rozklejającego afisze. Zaraz zwróciłem mu uwagę, że miasta polskie Wilno i Lwów zostały przyłączone do Związku Radzieckiego. Zamurowało go. Chciał podarować mi paczkę papierosów. Odmówiłem. Jeszcze nie paliłem. Miałem 15 lat. Nie przyjąłem pieniędzy ale…poprosiłem o afisz. Otrzymałem go natychmiast. Oto on, tu w ramce na ścianie. Jest dla mnie jak relikwia. To dar od wyzwoliciela. Polacy i Polki są w moim sercu.
A.P.: A Anglicy i Amerykanie?
E.C.: Oni?! Anglicy zawsze zawsze zadzierali nosa a Amerykanie to rasiści: Biali stali na dystans
od Czarnych. Nie było między nimi integracji.
A.P.: A Polacy?
E.C.: Zawsze szczodrzy, gotowi się dzielić ze wszystkimi.
A.P.: Wojna w Europie zakończyła się 75 lat temu. Niestety w świecie nadal toczą się zbrojne
konflikty. Co Pan sądzi Profesorze, czy według Pana sztuka mogłaby się stać narzędziem
dialogu między narodami w drodze do długotrwałego pokoju?
E.C.: Myślę, że tak.Według mnie sztuka mogłaby się stać narzędziem uniesienia duchowego
jednostki.
A.P.: Słuszne spostrzeżenie. Gratuluję! Powróćmy do dnia dzisiejszego. Czy ma Pan
w planach nową wystawę w Polsce?
E.C.: Oczywiście. W Klubie Muzyki i Literatury we Wrocławiu.
A.P.: Na zakończenie tej rozmowy, co chciałby Pan przekazać Czytelnikom?
E.C.: Drodzy Czytelnicy jest tyle jeszcze ciekawych rzeczy do odkrycia z waszej przeszłości.
Czytajcie i zdobywajcie jak najwięcej rzetelnych informacji.
A.P.: Dziękuję za rozmowę i w imieniu własnym oraz Czytelników życzę
realizacji marzeń. By spełniły się jak najszybciej. A wystawa we Wrocławiu, by
cieszyła się dużą frekwencją.
Wywiad przeprowadziła: Anna Pankowska, Stowarzyszenie “VIA dell’AMBRA”, Włochy
Czytaj także: Ostatni uczeń Morandiego czyli wystawa Emilio Continiego