Chociaż mleko wydaje się idealnym naturalnym pokarmem, wielu widzi w nim zagrożenie dla zdrowia, przed którym trzeba się bronić białym napojem z soi czy owsa. W sieci mnożą się kolejne teksty dotyczące rzekomo szkodliwego wpływu mleka na zdrowie.
Hipokrates uważał mleko za najdoskonalszy pokarm, jaki stworzyła natura. Także Koran bardzo je ceni – i obiecuje w raju strumienie mleka i miodu. Krowie mleko uchodzi powszechnie za cenne źródło białka i wapnia, niezbędnych w zbilansowanej diecie. Zawiera większość potrzebnych witamin. Instytut Żywności i Żywienia zaleca dorosłym co najmniej dwie szklanki mleka dziennie, a dzieciom i młodzieży nawet więcej.
Przeciwnicy białego napoju twierdzą, że mleko krowie jest pokarmem odpowiednim dla cieląt, a nie dla ludzi, powoduje złamania kości, nowotwory piersi, jajnika i prostaty, zaburzenia hormonalne i niedoczynność wydzielających hormony gruczołów, choroby serca i kamienie nerkowe, alergie i problemy z przewodem pokarmowym, otyłość, zaćmę i zaostrzenie choroby wrzodowej.
Uważają, że propagowanie mleka wynika z lobbingu przemysłu mleczarskiego i jako alternatywę proponują roślinne „mleko” z migdałów, orzechów włoskich, orzeszków ziemnych, ryżu czy owsa (sojowe ostatnio wypadło z łask -za bardzo kojarzy się z GMO). Pojawiają się książki o tytułach w rodzaju „Mleko – cichy morderca” czy „Pij mleko, będziesz chory”.
Większość tych twierdzeń nie znalazła potwierdzenia w wynikach badań.
Problem w tym, że podobne zarzuty dotyczą właściwie każdego istniejącego pokarmu. Zdarzają się internetowi dietetycy przeciwstawiający „niezdrowe” mleko „zdrowym” sardynkom z puszki czy wędzonemu węgorzowi. Jednocześnie kupowane w kartoniku „roślinne mleko” trudno nazwać produktem naturalnym, zwłaszcza gdy zawiera dodatek cukru i innych polepszaczy.
W Polsce do mleka sprzedawanego jako mleko (a nie „mleko smakowe”) niczego się nie dodaje, ale na przykład w USA odtłuszczone mleko zabarwia się białym dwutlenkiem tytanu, żeby miało ładniejszy kolor. W zasadzie jest nieszkodliwy (nie rozpuszcza się w wodzie), jednak w postaci nanocząsteczek może przenikać przez ścianę jelita, obniżając odporność na patogeny i sprzyjając stanom zapalnym – jak niedawno wykazali naukowcy z Binghampton University.
Mleko może zawierać ślady antybiotyków podawanych zwierzętom. Jednak kultury bakteryjne zawarte w niektórych wyrobach mlecznych, zwłaszcza fermentowanych, mogą dobroczynnie wpływać na działanie naszego jelita, a za jego pośrednictwem – całego organizmu.
Inna sprawa to fałszowanie mleka i nie chodzi tylko o w miarę niewinny dodatek czystej wody. W roku 2008 w Chinach wybuchł skandal spowodowany dodawaniem do mleka melaminy. Ten bezbarwny związek zawiera wiele azotu, był więc dodawany, by zawyżyć wyniki badania poziomu białka. Z fałszowanego mleka wyprodukowane zostały odżywki dla dzieci. W rezultacie zachorowało 300 tys. osób, hospitalizowano 50 tys. niemowląt, a sześcioro z nich zmarło. Chińskie władze znalazły winnych – wydano nawet kilka wyroków śmierci. Na szczęście dla Europejczyków, tego typu procedery na naszym kontynencie nie były praktykowane.
Jednak nawet mleko „prosto od krowy” bywa niebezpieczne ze względu na obecność bakterii. Z tego powodu niektóre kraje zakazały sprzedaży mleka surowego i wytwarzanych z niego produktów. Podobnie jak w przypadku „dopalaczy” firmy potrafią radzić sobie z zakazem – na przykład Our Cows z Kolumbii Brytyjskiej sprzedaje mleko jako „enzymatyczny płyn do mycia ciała używany przez Kleopatrę”, zaś surową śmietanę – jako „krem do masażu”.
Do znanych zarzutów wobec mleka należy ten, że miałoby sprzyjać złamaniom – chociaż zawiera witaminę D i wapń. Jakoby dlatego, że spożycie mleka gwałtownie podnosi poziom wapnia we krwi, co zwiększa jego wydalanie. Jednak zarzut wygląda na chybiony: o ile badania naukowców z Harvardu na to wskazywały, to inne zaprzeczały takiemu zjawisku.
Na pewno problemem jest nietolerancja laktozy (objawiająca się wzdęciami, bólami brzucha i biegunką) oraz nietolerancja kazeiny (objawy dotyczą na przykład skóry i układu oddechowego). Kazeina przyczynia się też do powstawania homocysteiny, sprzyjającej chorobom układu krążenia. Warto przy tym wiedzieć, że nietolerancja laktozy dotyka przede wszystkim populacji azjatyckiej, a w społeczeństwach północnej Europy – prawie nie występuje lub występuje rzadko.
Według danych umieszczonych na brytyjskiej stronie Cancer Research nie wykazano jak dotąd związku pomiędzy mlekiem i jego przetworami a zachorowaniami na nowotwory – poza tym, że spożycie produktów mlecznych wydaje się zmniejszać ryzyko zachorowania na raka jelita grubego.
Z kolei w pracy opublikowanej na łamach czasopisma Nutrition and Cancer z 2013 roku czytamy, że Światowy Fundusz Badania Raka oraz Amerykański Instytut Badań nad Rakiem oceniły, opierając się na systematycznym przeglądzie badawczych prac epidemiologicznych, że być może występują związki między: spożywaniem mleka a zmniejszonym ryzykiem raka jelita grubego, diety wysoko wapniowej a zwiększonym ryzykiem raka prostaty oraz ograniczone dowody na związek między spożywaniem mleka a zmniejszeniem ryzyka raka pęcherza.
Do tej pory badania naukowe dotyczące związku mleka z innymi nowotworami nie dały jednoznacznych wyników i konieczne są dalsze.
Hormony w mleku
W niektórych krajach, na przykład USA, krowom podaje się hormon wzrostu (BST), aby zwiększyć produkcję mleka (w Europie nie wolno tego robić).
Mleko siłą rzeczy zawiera krowie hormony żeńskie. Niektóre badania sugerują, że mleko może mieć związek z podwyższonym ryzykiem zachorowania na raka prostaty z powodu zawartych w nim estrogenów lub wapnia.
Na przykład praca naukowców z Clemson University z roku 2011 porównywała wpływ wstępnie sztucznie strawionego mleka krowiego oraz mleka „organicznego” na hodowane w laboratorium komórki raka prostaty oraz raka piersi i trzustki. W 14 oddzielnych eksperymentach krowie mleko pobudziło wzrost raka prostaty średnio o 30 proc. Natomiast mleko migdałowe zmniejszyło tempo wzrostu tych samych komórek o ponad 30 proc. Ani mleko krowie, ani migdałowe nie wpłynęło na tempo wzrostu komórek raka piersi MCF-7. Za to mleko sojowe przyspieszyło w niewielkim stopniu namnażanie komórek raka prostaty, zaś wyraźnie – raka piersi . Na podstawie tych wyników autorzy badań sugerują, by pacjenci z rakiem piersi i prostaty nie pili mleka, które mogłoby pobudzać rozwój choroby.
Niemniej były to badania na liniach komórkowych. Ciało człowieka jest jednak o wiele bardziej złożone niż tego typu grupy komórek, zatem nie wolno przekładać wyników eksperymentu na komórkach na prawdy dotyczące całego organizmu ludzkiego.
Pochopne wnioski
Mniej oficjalne strony i osoby luźno związane z medycyną nie mają jednak oporów przed stawianiem śmiałych hipotez na podstawie takich doniesień. Na przykład prof. Jane Plant (geochemik) opierając się na własnym doświadczeniu z rakiem piersi oraz statystykach dotyczących Chin ( gdzie mleka do niedawna praktycznie nie spożywano, a rak piersi był rzadki) uważa, że to właśnie ono odpowiada za zachorowania na raka piersi. W pracach opublikowanych choćby na łamach cytowanego Cancer and Nutrition można zaś wyczytać czarno na białym, że nie wiadomo, czy akurat mleko należałoby za to winić. Chinki rzadziej zapadały na raka piersi, przy czym z jednej strony rzeczywiście mało spożywały mleka, ale też z drugiej – dieta chińska jest uboga w mięso, za to bogata w warzywa i owoce.
Na dodatek na przykład holenderskie badania z lat 80. XX wieku wykazały, że chore na raka piersi rzadziej spożywały fermentowane produkty mleczne niż kobiety z dietą bogatą w te produkty. Może to wskazywać na działanie ochronne takich przysmaków jak jogurty czy kefiry.
Wiele badań wskazuje natomiast, że jeśli coś związanego mlekiem powoduje nowotwory, to jest to nadmiar spożywanego mlecznego tłuszczu. Bezpieczniej więc nie wybierać mleka pełnotłustego.
Trudności w znalezieniu winowajcy
Prowadzenie badań nad wpływem produktów mlecznych na zdrowie utrudnia wiele czynników. Są bardzo różnorodne (sery, jogurty, napoje mleczne), ich skład jest rozmaity w poszczególnych regionach świata, badania często prowadzone są na małych grupach, a wyniki bywają sprzeczne. Choć dane epidemiologiczne wskazują, że rak piersi rzadziej występował tam, gdzie mleka nie spożywano ( Chiny, Japonia), to są to kraje, gdzie spożywa się niewiele mięsa, za to dużo warzyw, a w przypadki Japonii – również zawierających kwasy omega-3 ryb.
Z kolei badania na zwierzętach utrudnia różna wrażliwość na działanie niektórych składników mleka w przypadku poszczególnych gatunków, a nawet osobników.
Coraz większe zainteresowanie naukowców budzi wpływ na florę jelitową (mikrobiom) oraz układ odpornościowy żywych bakterii zawartych w fermentowanych produktach mleczarskich ( takich jak jogurty) oraz niektórych serach. Pierwsze dostępne wyniki przemawiają na korzyść tych produktów nie tylko w kontekście profilaktyki nowotworów.
Jak na razie żadne poważne towarzystwo naukowe nie nakazuje odstawić mleka i produktów mlecznych, zaleca zaś urozmaiconą dietę. Wszystkie zaś uznają, że palenie tytoniu oraz otyłość to z pewnością czynniki narażające na rozwój nowotworów.
Paweł Wernicki
Źródło: www.zdrowie.pap.pl