in

Rodzina poszukuje zaginionej we Włoszech Iwony Domagały

9 listopada 2012, około godziny 9.00, roku Iwona Domagała wychodzi z domu na zakupy i nigdy więcej do niego nie wraca. Dopiero po 5 dniach partner kobiety zgłasza jej zaginięcie na miejscowym komisariacie karabinierów. Niestety, od prawie półtora roku nic się nie zmieniło, wydawać by się mogło, że 36-letnia Polka rozpłynęła się, ale czy na pewno?

Iwona Domagała / Fot. archiwum prywatne rodziny zaginionej Polki

Iwona Domagała przebywała za granicą od 1999 roku. Początkowo wyjechała do Wiednia, a następnie wraz z mężem przenieśli się na Sycylię do miejscowości Castelbuono. Małżeństwo Iwony nie przetrwało próby czasu. Po niedługim czasie kobieta wróciła do Polski, gdzie zatrzymała się w mieszkaniu po swojej matce chrzestnej, a jej mąż udał się z powrotem do Wiednia. Ostatecznie rozstali się na początku 2005 roku.

W kwietniu tego samego roku Iwona zdecydowała się na wyjazd do Salerno i od tamtej pory nie przyjeżdżała do Polski.
We Włoszech kilkakrotnie odwiedziła ją jej matka z ojcem i siostra.
– Iwona zajmowała się sprzątaniem mieszkań, opieką nad starszymi ludźmi, jak również pracowała fizycznie. Początkowo związana była z chłopakiem o imieniu Rafał, jednak szybko się rozstali. Potem poznała obywatela Bułgarii – Ivana, z którym mieszkała przez ostatnie 3 lata – mówi w rozmowie z redakcją brat zaginionej Marcin Jabłoński
Z opowiadań młodej kobiety wynikało, że była szczęśliwa z Bułgarem, ponieważ dużo opowiadała o sobie i o Ivanie podczas regularnych rozmów telefonicznych z rodziną w Polsce.

9 listopada 2012
Iwona zaginęła w piątek 9 listopada 2012 roku w Pontecagnano Faiano (SA), jednak jej narzeczony zgłosił o tym fakcie dopiero 14 listopada, czyli na 5 dzień po zaginięciu. Tego dnia około godziny 9.00 wyszła z domu po zakupy, przed tym jednak zadzwoniła jeszcze na chwilę do mamy.
– Około godziny 9.00 moja mama odebrała telefon od Iwony. Niestety przebiegu rozmowy nie pamięta i nie jest w stanie sobie przypomnieć o czym mówiły – opowiada Marcin. – 9 listopada w godzinach poranny prawdopodobnie pokłóciła się z Ivanem. Z informacji wynika, że była pod wpływem alkoholu. Tego dnia Iwona miała wyjść na zakupy, zasilić internet i zrobić kserokopię dokumentów rozwodowych.
Iwona w dniu zaginięcia ubrana była w dżinsy, brązową kurtkę o długości 3/4, sportowe buty i jasną torebkę. Nosiła okulary. Znakiem rozpoznawczym jest duży pieprzyk na prawym policzku oraz tatuaż w kształcie krzyża w dolnych okolicach pleców.

Rodzina szukała jej na własną rękę
– Moja mama była dwukrotnie we Włoszech w celu poszukiwania córki, Ivan bardzo ją wspierał, był przewodnikiem i pomagał szukać – kontynuuje Marcin. – Karabinierzy rozmawiali z Ivanem tylko podczas zgłoszenia zaginięcia siostry i nie jestem pewnien, czy dokładnie było to przesłuchanie. Wiadomym jest, że nigdy więcej nie został on wezwany w celu złożenia wyjaśnień.
Kilka dni po zaginięciu Iwony na plaży przy drodze Salerno-Paestum zostały znalezione jej włoskie dokumenty oraz portfel przez przypadkowego przechodnia. Mężczyzna oddał je policji drogowej. Do tej pory nie odnaleziono polskich dokumentów, zarówno dowodu osobistego, jak i paszportu.

Za tydzień miała przyjechać do Polski
– Iwona miała wyjechać z Włoch do Polski 15 listopada autobusem – mówi brat zaginionej. – Zakupiła upominki dla każdego i dla taty sprzęt, który by mu pomógł w codziennym życiu. Była bardzo zmartwiona, że tata jest ciężko chory i chciała go zobaczyć. Miała odłożone pieniądze na podróż. Początkowo, miała przyjechać z Ivanem, ale w międzyczasie plany uległy zmianie. Iwona miała też stawić się na sprawie rozwodowej w grudniu.
Iwona oczekiwała przyjazdu do Polski z niecierpoliwością. Z relacji matki zaginionej, która przyjechała do Włoch po zaginięciu córki wynika, że była ona spakowana do podróży i po sprawdzeniu bagażu okazało się, że nic nie zostało ruszone, nawet pieniądze.

O zaginięciu Iwony została powiadomiona także Ambasada RP w Rzymie, włoski program Chi l’ha visto, jak również instytucje zajmujące się poszukiwaniem zaginionych osób.
– Po zaginięciu siostry napisałem Ambasady RP w Rzymie. Niestety, mimo kilku prób, dopiero po interwencji Ambasady RP w Los Angeles, dostałem od nich pierwsze informacje. Od tego czasu mam stały kontakt z Ambasadą w Wiecznym Mieście – tłumaczy Marcin. – Wysyłają monity z prośbą o udzielenie informacji w sprawie zaginięcia mojej siostry do prokuratury w Salerno. Iwony zaczęliśmy szukać także poprzez różnego rodzaju portale społecznościowe, jak również ze instytucjami zajmującymi się problematyką zaginięć: Fundacją ITAKA, PENELOPE czy MISSING – ZAGINIENI, TERRA SCOMPARSI.
Oprócz oficjalnego zgłoszenia zaginięcia Iwony we Włoszech, jej rodzina zrobiła to samo także w Polsce, na Komendzie Policji w Pionkach i jest ona poszukiwana również przez policję w Kraju.
– Moja siostra prawdopodobnie jest też poszukiwana przez Interpol, taką informację dostałem od policji włoskiej – kontynuuje brat. – Niestety na stronie Interpolu nie widnieje taka informacja.

Czytaj także: Sprawa zaginionej Iwony Domagały. Wyjaśnienia Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Rzymie

Włosi nic nie robią, by dowiedzieć się, co tak naprawdę stało się z Iwoną
– Moja mama odnosi wrażenie, że policja włoska do tej pory nie zrobiła nic. Z informacji Ambasady wiem, że niby został użyty helikopter i psy tropiące, jednak z informacji karabiniera podczas rozmowy w cztery oczy z moją mamą, wynikało, że nie zrobili nic – przyznaje rozgoryczony mężczyzna. – A komputer mojej siostry wziął na własną rękę do sprawdzenia. Odmówili namierzenia telefonu mojej siostry i nie zrobili tego do tej pory, a przecież telefon moja siostra miała ze sobą tego dnia.

Zaginięcie Iwony jest wielką zagadką
Tak naprawdę nikt nie jest w stanie stwierdzić, co tak na prawdę mogło stać się Iwonie. Rodzina myśli, że mogła zostać porwana do niewolniczej pracy, czy domu publicznego. Mogła też zostać uprowadzona przez szalonego psychopatę, który przetrzymuje ją w odizolowanym miejscu.
– Iwona mogła wystraszyć się przyjazdu do Polski i uciec – twierdzi Marcin. – Nie wiem, naprawdę nie mam zielonego pojęcia, co się z nią stało. Bierzemy też pod uwagę wypadek, utratę pamięci, pobyt w szpitalu, a nawet to, że może jej z nami już nie być. Iwona nie jest złą osobą, ma dobre serce, jest serdeczna i skłonna do pomocy. Jest osobą wrażliwą, nie odmówiłaby nikomu pomocy.
Nie wiadomo także, dlaczego partner Polki nie został nigdy przesłuchany, dlaczego karabinier z miejscowego komisariatu wziął na własną rękę do sprawdzenia komputer zaginionej, może informacje w nim zawarte mogłyby chociaż w części wyjaśnić jej zaginięcie? Dlaczego organy ścigania podają nieprawdziwe informacje?
Niedopatrzenia w tej sprawie widać gołym okiem, dlatego też do wyjaśnienia tej sprawy przyłącza się nasz dwutygodnik. Będziemy śledzić poczynania włoskiej policji i dołożymy wszelkich starań, by znaleźć odpowiedź na pytania zrozpaczonej rodziny.
Anna Malczewska

170. rocznica urodzin Artura Wołyńskiego (1844-1893)

Rafał Krawczel: Po włosku znałem tylko trzy słowa: uno, due, tre