Z okazji przypadającej w tym roku 440. rocznicy śmierci kard. Stanisława Hozjusza (†5 VIII 1579) – fundatora Hospicjum i Kościoła św. Stanisława w Rzymie, przypominamy dwuczęściowy artykuł autorstwa historyka sztuki Jerzego Dobrzyckiego, opublikowany na łamach krakowskiego czasu w kwietniu 1927 roku. W pierwszej części autor omówił historię Placówki; w drugiej przedstawił znajdujące się tam dzieła sztuki oraz życie codzienne w czasach mu współczesnych. Jak sam wspomniał w drugiej części artykułu, w lutym i marcu 1927 roku wygłosił tu kilka odczytów na temat starego Krakowa, malarstwa polskiego itp. Oba artykuły ukazały się na kilka miesięcy przed decyzją rady administracyjnej o zamknięciu Hospicjum. Oryginalny artykuł dostępny jest m.in. na stronie Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej http://mbc.malopolska.pl/publication/20747 .
Agata Rola-Bruni
„Czas” nr 90 z dnia 21 kwietnia 1927 r.
„Polski dom i kościół św. Stanisława w Rzymie”
1.
Rzym w kwietniu
Węzły religijne i kulturalne, zadzierżgnięte pomiędzy Polską i Rzymem przed blisko tysiącem lat, niezerwane nigdy, pozostawiły w wiecznem mieście na przestrzeni wieków liczne ślady, na które napotyka dziś często wędrowiec polski, zwiedzający tutejsze świątynie i pomniki przeszłości. Tu u relikwij apostołów przepędzali czas na wzniosłej kontemplacji święci patronowie polscy, św. Wojciech, Jacek, Czesław i Stanisław Kostka, tu wędrowały od wieków pobożne rzesze pielgrzymów polskich, liczne zwłaszcza za miłościwych lat Jubileuszu, tu podobnie jak w Padwie i Bolonji szukały wiedzy mnogie szeregi młodzieży polskiej, jak niemniej i tu również u boku papieży pracowali dla chwały społeczności chrześcijańskiej liczni dostojnicy duchowni z wielkim Hozjuszem na czele, tutaj szły z Polski częste poselstwa z ważnemi misjami państwowemi, a wjazd jednego z nich w r. 1633, pod przewodem Jerzego Ossolińskiego upamiętnił się w historji, jako najświetniejsza parada epoki baroku. Na murach Rzymu Dąbrowski i Kniaziewicz zatknęli orły napoleońskie, i na Kapitolu rządy sprawowali, a później tu zbierał plon potężnych natchnień wódz duchowy narodu, Mickiewicz. Tu wreszcie oddawna przybywali i tworzyli swe dzieła artyści polscy, malarze: Czechowicz, Konicz, Smuglewicz, potem Stattler, Siemiradzki… Imiona ich wszystkich stoją tu żywo przed oczyma, uzmysłowione licznemi pomnikami sztuki i pamiątkami.
Jest jednak w Rzymie miejsce, które żywiej i wyraźniej niż inne przywodzi na myśl Polskę i jej wielowiekowe stosunki z stolicą chrześcijaństwa. Jest niem polski dom narodowy i kościół św. Stanisława biskupa, istniejący od XVI wieku w samem centrum miasta, przy via delle Botteghe Oscure. Dom ten jest ogniskiem, w którym skupiały się zawsze z wyjątkiem lat niewoli, i skupiają do dziś żywioły polskie, a zwłaszcza studiująca tu młodzież*).
Powstanie domu tego i kościoła zawdzięcza Polska znakomitemu synowi swojemu, kardynałowi Stanisławowi Hozjuszowi. On to, widząc trudne położenie pozbawionych przytułku pielgrzymów polskich, przybyłych w r. 1575 do Rzymu, uprosił u papieża Grzegorza XIII darowiznę odpowiedniego domu i kościoła dla nacji polskiej. Papież przychyliwszy się do tej prośby, przeznaczył na ten cel kościół parafjalny San Salvatore przy ul. Botteghe Oscure, zwany „in Pensulo”, zbudowany był bowiem na potężnych zwaliskach cyrku cenzora Flaminjusza z r. 221 przed Chr. Kościółek ten był zawieszony niejako nad ruinami, w których dawnych arkadach gnieździły się ciemne kramiki, stąd też powstała nazwa ulicy. Wymagał on gruntownej przeróbki, a ponadto należało wykupić i uregulować przyległe tereny pod przyszłe hospicjum. Ostatecznie w r. 1578 objął Hozjusz w imieniu swojem i nacji polskiej kościół w posiadanie, szybkiej jednak przebudowie kościoła i budowie gmachu, stanęła na przeszkodzie śmierć jego, zaszła w roku następnym. Prac tych dokonał wykonawca jego testamentu, przyjaciel i sekretarz ks. Stanisław Reszka. Rozpoczęto budowę w r. 1580, użytkując na ten cel legat Hozjusza 1000 skudów, dalej 1500 dukatów Anny Jagiellonki oraz liczne mniejsze ofiary. Od kapituły krakowskiej otrzymano również relikwiarz w kształcie krzyża, zawierający relikwie św. Stanisława. Po 11 latach ukończono budowę, a konsekracji dokonał biskup krakowski, kardynał Jerzy ks. Radziwiłł. Takim był tedy początek polskiego kościoła i domu dla pielgrzymów i studjującej młodzieży. Powstał on z inicjatywy i dzięki wysiłkom wielkiego kardynała Hozjusza, nazwanego przez Grzegorza XIII „filarem Chrystusowego Kościoła”
W ciągu wieku XVII kościół i hospicjum osiągnęły wielki rozwój i dobrobyt. Gościli tu jako pielgrzymi lub studiujący członkowie najznakomitszych rodów. Archiwum kościoła a zwłaszcza 7-tomowa kronika wylicza nazwiska Radziwiłłów, Wiśniowieckich, Sapiehów, Denhofów, Działyńskich, Leszczyńskich, Mycielskich, Czartoryskich, Dembińskich, Opalińskich, Branickich, Potockich, Lubomirskich, Myszkowskich, Małachowskich, Męcińskich, Załuskich, Sierakowskich, Lanckorońskich, Jabłonowskich, Paców, Czapskich, Zaleskich, Ponińskich i wielu innych. W dziejach kościoła odbiło się każde radosne czy bolesne wydarzenie w ojczyźnie. Tutaj w r. 1621 modlono się nader uroczyście o zwycięstwo nad Turkami i Tatarami, przyczem w ciągu modłów biczowało się 24 przedstawicieli nacji polskiej. A gdy nadeszła wieść o wielkiej wiktorii chocimskiej tu znów słano do niebios dziękczynne modlitwy. Radośnie też obchodzono elekcje królów i wiadomości o zwycięstwach nad Moskwą lub Turkami, przyczem urządzano na całej ulicy ku radości gawiedzi rzymskiej nocną iluminację, zapalano beczki smolne i wypuszczano ognie sztuczne. Bardzo radośnie świecono w r. 1657 wieść o zwycięstwie w wojnie ze Szwedami; z bazyliki św. Marka prowadził Aleksander VII w asyście 29 kardynałów procesję do św. Stanisława, idąc jak pisze kronika „z odkrytą głową, mimo iż deszcz padał. Tenże papież po raz drugi w roku 1661 wznowił w kościele polskim „Te deum” w podzięce za zwycięstwo nad Moskwą i kozakami. Triumfy Sobieskiego pod Chocimem i Wiedniem stały się znów powodem uroczystych nabożeństw. Uratowanie Wiednia stało się nawet uroczystością ogólno-rzymską. Nabożeństwa i festyny, połączone z iluminacją bazyliki św. Piotra i procesjonalnem obnoszeniem chorągwi trofealnej od kościoła do kościoła trwały miesiąc. Odtąd rzadko już przyjdzie zapisać radosne uroczystości w dziejach Kościoła. Więcej żałobnych lub błagalnych o odwrócenie klęsk. Do radosnych dni zaliczyć wypada dzień 8 maja 1703 r., w którym Klemens XI odprawił tu pierwszą i jedyną dotąd mszę papiestwa, w której uczestniczyła również królowa-wdowa Marja Kazimiera.
Wkrótce potem zaszła potrzeba przebudowy kościoła i hospicjum. W r. 1712 przedłożył polski architekt Benedykt Renard projekty kościoła i nowego hospicjum po obu stronach fasady. Ze składek i darów rozpoczęto budowę, niestety fundusze okazały się za szczupłe, hospicjum popadło w długi, których spłacenia domagano się dwakroć na sejmach w latach 1724 i 1729. Roboty wobec tego postępowały powoli. Kierował niemi włoski architekt Francesco Ferrari, który je przeprowadził przed rokiem 1735. Nie zostały jednak w całości ukończone. Dzieła restauracji dokonał dopiero biskup krakowski Andrzej Stanisław Kostka Załuski w latach 1749-1757. Dokończył on restauracji kościoła wewnątrz, bogato go przyozdobił i nadał nowe statuty hospicjum. – W myśl konstytucyj sejmowych z lat 1764 i 1768 kościół i hospicjum poddane zostały wieczystej „protekcji i dyspozycji” króla i Rzeczypospolitej. Tej protekcji dowody złożył Stanisław August przeznaczając znaczne sumy na odnowienie i przyozdobienie kościoła.
W zamieszaniu, wywołanem rozbiorami, hospicjum opuszczone przez administratorów, zajęły w r. 1798 wojska napoleońskie. Generał Dąbrowski polecił kościół otworzyć i w dniu św. Stanisława tegoż roku kazał odprawić tu nabożeństwo, w którym wziął udział z innymi Polakami. Później w r. 1810 opuszczone hospicjum sprzedano prywatnym nabywcom, kościół zaś przeszedł pod zarząd wikarjatu miasta. Tym sposobem upadła instytucja, istniejąca bez przerwy od czasów Hozjusza. Restytucja jej nastąpiłą dopiero po kongresie wiedeńskim w r. 1818, na mocy pisma Piusa VII. Biskupi polscy wykupili budynki hospicjum za pieniądze zwrócone przez Francję oraz za otrzymane od rządu Królestwa Kongresowego kwoty z tak zwanych dóbr poduchownych, co nastąpiło dopiero w r. 1824. Wnet potem rozpoczął się dla instytucji okres najsmutniejszy w jej dziejach. Po powstaniu listopadowym kierownictwo jej zagarnęło przedstawicielstwo rosyjskie, które konsekwentnie usiłowało nadać jej charakter rosyjski. Hospicjum istniało nadal, lecz służyło już tylko prawie wyłącznie dla użytku Rosjan. Oficjalna jego nazwa brzmiała: „Ospizio Imperiale di San Stanislao pei pellegrini della Nazione Russa”. Kościół sam, zamknięty przez długie lata począł nosić nazwę “Chiesa russa”.
Stan taki trwał przez pełne 90 lat. Dopiero bowiem w marcu r. 1920 udało się władzom polskim wydobyć instytucję z rąk rosyjskich. Odebrano gmach hospicjum, zajęty prawie w całości przez prywatnych lokatorów Włochów, odzyskano kościół, atoli w stanie bardzo opłakanym. W krótkim jednak czasie odnowiono go, a pierwszym jego rektorem mianowanym został ks. prałat Florczak, sędzia św. Roty, najwyższego trybunału papieskiego. W opróżnionej z lokatorów części gmachu urządzono na nowo polskie hospicjum, gdzie mieszka młodzież i pracownicy naukowi, przebywający na studjach w Rzymie, jak również pielgrzymi polscy, przyjeżdżający na czas krótszy dla odwiedzenia świętych pamiątek rzymskich. Pieczę nad hospicjum powierzono SS. Nazaretankom, pełniącym ten obowiązek z wielkim oddaniem i poświęceniem. Administracja całej instytucji spoczęła w rękach poselstwa polskiego przy rządzie włoskim; z jego ramienia pełni funkcję administratora urzędnik poselstwa p. Leon Siemiradzki, syn znakomitego malarza.
Dr Jerzy Dobrzycki
*Historję i opisy domu i kościoła św. Stanisława podają prace ks. Polkowskiego, ks. Smoczyńskiego, ks. Janickiego, ks. Chodyńskiego, Dra Kętrzyńskiego i i. Zabytki i dzieła sztuki opracował w cennem studjum monograficznym prof. U. J. Dr Jerzy hr. Mycielski