Diagnoza: „rak” sprawia, że szukamy wiadomości o metodach jego leczenia. Internet „pomaga” – można znaleźć wiele rzekomo cudownych recept na raka, np. stosowanie czosnku czy hipertermii. Jest gdzie sprawdzić wiarygodność takich metod.
To platforma edukacyjna, która została uruchomiona przez Fundację Polska Liga Walki z Rakiem. Serwis zawiera aktualne i – co istotne – rzetelne informacje na temat tzw. niekonwencjonalnych metod stosowanych przez chorych na nowotwory i osoby, które chcą się przed rakiem chronić.
Źródłem informacji jest amerykański portal Complementary and Alternative Medicine amerykańskiego Narodowego Instytutu Raka, który udzieliła licencji na wykorzystywanie jej treści przez polską fundację.
Badaniami nad niekonwencjonalnymi metodami federalny Narodowy Instytut Raka zajmuje się od lat 40. XX w., przeznaczając na ten cel co roku średnio 100 mln dolarów. Posługuje się on dobrze ugruntowanymi metodami sprawdzającymi, czy dana recepta rzeczywiście działa i jakie są jej skutki uboczne.
Medycyna konwencjonalna a tzw. alternatywna
Dlaczego trzeba uważać z tzw. medycyną niekonwencjonalną? Onkolog i radioterapeuta prof. Jacek Jassem z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego podkreśla, że terapie zwane niekonwencjonalnymi w najlepszym wypadku nie zaszkodzą, w gorszym – nie dadzą żadnego efektu, a w najgorszym – spowodują szkody.
Każdy onkolog zetknął się z pacjentem, który zawierzył jakiemuś szarlatanowi i na prawdziwe leczenie trafił wtedy, kiedy szanse na sukces znacznie zmalały. Są na przykład pacjenci, którzy w celu usunięcia raka wcierają w ranę nowotworową czosnek, postępując zgodnie z instrukcjami „naturoterapeuty” czy filmiku zamieszczonego w internecie.
Czosnek wykazuje działanie zapobiegające niektórym nowotworom (co nie znaczy, że jego jedzenie czy preparatów na jego bazie da gwarancję zdrowia), jednak nie jest lekiem zwalczającym te choroby.
– Cóż mogę powiedzieć pacjentowi, który otrzymywał tzw. niekonwencjonalne leczenie na wrzodziejącą ranę nowotworową, a któremu uzdrowiciel wmawiał, że ta rana ma się wyczyścić, wygnić i dopiero wtedy zostanie wyleczony? – pyta prof. Jassem.
Apeluje, by pacjenci, w trosce o swoje bezpieczeństwo i skuteczność leczenia, mówili lekarzom o zamiarze skorzystania z jakiejkolwiek tzw. „alternatywnej” metody.
Ostatnim hitem w Polsce w „leczeniu” raka jest hipertermia (leczenie przegrzaniem lub gorączką) – powstało już ok. 30 ośrodków tej metody, często w pobliżu szpitali onkologicznych. Krytyczne stanowisko wobec jej stosowania jako skutecznej i nieszkodliwej metody leczenia raka wyraziło pięć towarzystw zrzeszających onkologów oraz Polska Unia Onkologii.
– Hipertermia jest stosowana w onkologii, ale tylko lokalnie (czyli nie na całe ciało – przyp. red.) oraz w skojarzeniu z chemioterapią i radioterapią – podkreśla prof. Jassem.
„Zaobserwowano istotne zmniejszenie się rozmiaru guza w przypadku, gdy hipertermia była łączona z innym leczeniem. Jednakże nie we wszystkich tych badaniach zaobserwowano zmniejszenie umieralności związane z tą formą terapii” – czytamy na stronie Ligi Walki z Rakiem pod hasłem „hipertermia”.
Według prof. Jassema reklamowanie hipertermii jako skutecznej i nieszkodliwej terapii raka jest oszustwem i służy głównie wyciąganiu pieniędzy od ciężko chorych ludzi. Zabiegi kosztują na ogół po ok. 1,5 tys. zł za kilka.
Czy medycyna niekonwencjonalna może pomóc?
Niektóre metody tzw. medycyny niekonwencjonalnej mogą jednak wesprzeć terapię nowotworu. Onkolog i radioterapeuta prof. Sergiusz Nawrocki ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego wymienia tu m.in. działanie przeciwbólowe akupunktury, poprawiającą samopoczucie medytację. Nie są to jednak metody leczące raka, tj. doprowadzające do trwałego usunięcia nowotworu.
Fakty o diecie „odkwaszającej” organizm
– W naukach przyrodniczych podstawą jest metoda badawcza, oparta na ścisłych kryteriach i metodach eksperymentalnych – podkreśla profesor.
Badania takie wykazują obiektywnie nie tylko skuteczność danej metody, ale i poziom jej bezpieczeństwa; najpierw na liniach komórkowych, potem na zwierzętach, a następnie na ludziach. Istotne jest to, że wielokrotnie zdarza się, iż substancja stosowana z powodzeniem na myszach nie daje dobrych efektów u ludzi. – Człowiek nie jest dużą myszą – przypomina prof. Nawrocki.
W Polsce nie ma dokładnych badań, jaki odsetek pacjentów stosuje metody tzw. medycyny niekonwencjonalnej.
– Z praktyki klinicznej mogę jednak oszacować, że jest to przedział od 30 do 70 proc. pacjentów – mówi prof. Nawrocki.
We Włoszech odsetek ten wynosi 70 proc. – najczęściej ludzi wykształconych i z dobrym statusem materialnym.
Justyna Wojteczek
Źródło: www.zdrowie.pap.pl