in

Porady psychologa: Rodzinna demokracja

Jak wytłumaczyć dzieciom, że dorosłym wolno bić mniejszych i słabszych, że wolno im rozrzucać ubrania, bałaganić, a im tego nie wolno? Nie da się tego wyjaśnić, ponieważ na to wszystko nie powinni sobie pozwalać także dorośli.

Obowiązkiem rodziców jest pokazywać swoim pociechom, co dobre, a co złe własnym przykładem. Oczywiście, nie jesteśmy idealni, nikt nie jest. Nie powinniśmy wstydzić się przyznawania do popełnienia błędu. Mówmy szczerze, że zrobiliśmy źle i przeprośmy. W ten sposób uczymy też, że ludzie nie są nieomylni, że trzeba mieć swoje zdanie, odważnie go bronić, ale też umieć zaakceptować swoje pomyłki. Gdzie nauczą się tego nasze dzieci, jak nie w domu?

Od początku warto pokazywać maluchom, że każdy członek rodziny jest równy, ma prawo zabrać głos, przedstawić swój pogląd na daną sprawę. Potem cała rodzina powinna wspólnie szukać dobrego rozwiązania dla wszystkich.

Własny przykład to podstawa. Jeśli chcemy, żeby dzieci nas słuchały, sami powinniśmy słuchać ich z uwagą. Jeśli chcemy by nas szanowały, my też musimy obdarzyć je szacunkiem. Jeżeli pragniemy, aby żyły według naszych wskazówek, powinniśmy sami tak żyć. Tylko wtedy nasze wymagania, jakie stawiamy młodym ludziom, będą w zgodzie z zasadami rodzinnej demokracji. Krytykujesz dziecko za spóźnienie – a czy sam jesteś punktualny? Masz za złe wtrącanie się w nie swoje sprawy, a czy sam nie jesteś wścibski? Jeśli nazywasz dziecko tchórzem czy leniem – ono nazwie cię zrzędą albo głupkiem. Jeśli lekką ręką szastasz pieniędzmi, nie oczekuj, że twoja pociecha będzie oszczędna. Na nic nie zda się wpajanie maluchom zasad, jeśli sami ich nie przestrzegamy.

Tajemnica wychowawczego powodzenia tkwi w tym, żeby decyzje swoje uzasadniać. Postawa: ma być tak, bo ja tak chcę jest niedobra i nieskuteczna.

Umawiamy się z synem, że zawsze będzie dzwonił, kiedy nie wraca do domu o umówionej godzinie. Jeżeli takie żądanie postawimy bez uzasadnienia, chłopak odbierze to jako bezsensowne ograniczenie swobody. Po pierwsze, takie autorytarne postępowanie nie uczy zasad demokracji. Po drugie argument: „bo martwię się o ciebie, chcę być pewna, że nic ci się nie stanie” przemawia do dzieci w przeciwieństwie do słów: „bo ja tak chcę”.

Krótka historia pozwalająca bliżej poznać ten „mechanizm”: Rodzice dwojga dzieci w wieku 4 i 6 lat przeszli małą musztrę w domowej demokracji. Ich pociechy cały dzień wpadające na szalone pomysły, bardzo żywe, nie respektowały prawa mamy i taty do wieczornej chwili dla siebie. Po „buzi na dobranoc” protestowały, że nie chcą jeszcze spać. Wybiegały co chwilę w podskokach do salonu z okrzykami: „co robicie?”, „muszę siku”, itp. Rodzice tłumaczyli, że dorośli też potrzebują czasu dla siebie, dzieci jednak krzyczały, że nie chce im się spać. Dorośli zaakceptowali ostatni argument, ale wyznaczyli konkretne granice: „Jeśli nie jesteście zmęczeni, wolno wam pooglądać książeczki, pobawić się, ale nie możecie wychodzić z pokoju. Jeżeli nie dostosujecie się do tego, zamkniemy drzwi do salonu. A jeśli nie będziecie wychodzić, zostawimy drzwi otwarte, żebyście mogły nas słyszeć”. Dzieci natychmiast przeprowadziły test na wiarygodności rodziców i wyszły ze swojego pokoiku. Tata konsekwentnie wyprowadził je i zamknął drzwi. Dzieci zrozumiały, że słowa rodziców to nie przelewki, że rodzice mówią poważnie. Od tamtej pory nie łamały zakazów.

Psycholog Dorota Szeptuch-Gontarz

Tel. 327 082 12 65

www.dorotapsycholog.it

dorotapsyche@gmail.com

Oto, jak stworzyć profil na LinkedIn

Orle Gniazdo 2017: Trwają zapisy na XI Światowy Zlot Młodzieży Polonijnej