Prezentujemy drugą część artykułu autorstwa historyka sztuki Jerzego Dobrzyckiego, opublikowanego na łamach krakowskiego “Czasu” w kwietniu 1927 roku. W pierwszej części, którą można przeczytać TUTAJ – autor omówił historię Placówki. W drugiej, którą przedstawiamy poniżej, opisane zostały znajdujące się dzieła sztuki oraz życie codzienne Hospicjum i Kościoła św. Stanisława w Rzymie, w czasach mu współczesnych. Jak sam wspomniał w tej części artykułu, w lutym i marcu 1927 roku wygłosił tu kilka odczytów na temat starego Krakowa, malarstwa polskiego itp. Oba artykuły ukazały się na kilka miesięcy przed decyzją rady administracyjnej o zamknięciu Hospicjum. Oryginalny artykuł dostępny jest m.in. na stronie Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej http://mbc.malopolska.pl/publication/20747 .
W tym roku przypada 440. rocznica śmierci kard. Stanisława Hozjusza (†5 VIII 1579) – fundatora Hospicjum i Kościoła św. Stanisława w Rzymie.
Agata Rola-Bruni
„Czas” nr 91 z dnia 22 kwietnia 1927 r.
„Polski dom i kościół św. Stanisława w Rzymie”
Rzym w kwietniu
Kościół i dom św. Stanisława, których dzieje przytoczyliśmy, zajmują dużą parcelę, ujętą trzema ulicami. Kościół i główna fasada gmachu wychodzą na ulicę Botteghe Oscure, długi bok hospicjum biegnie wzdłuż ulicy via dei Polacchi, tył zaś gmachu mieści się od strony krótkiej, ślepej przecznicy Vicolo dei Polacchi. Dom leży zatem w samem centrum starego Rzymu, w najbliższym sąsiedztwie Corso Vittorio Emanuele, wspaniałej światyni Gesù, Piazza Venezia i Kapitolu. Ulica Botteghe Oscure, równoległa do Corso Vitt. Em. jest typową starą ulicą rzymską, wąską i bardzo ruchliwą, pełną sklepów i Frattoryj, z kilku poważnemi pałacami patrycjuszów. Środek głównej fasady hospicjum zajmuje front kościoła, skromny i tworzący z gmachem hospicjum jednolitą całość. Hospicjum jest wielkim domem 3-piętrowym. Obramienia bram i okien traktowano ozdobnie, w formach barokowych. Najsuciej przybrane są duże okna drugiego piętra, ponad któremi widnieją modelowane w stjuku orły z rozpiętymi skrzydłami. Kościół równej wysokości z budynkiem hospicjum, ma fasadę barokową o dwóch kondygnacjach. W dolnej zdobnej pilastrami toskańskimi, jest portal wejściowy, nad którym wiszą dwie owalne tarcze z herbami papieża i Polski. Dolną kondygnację zamyka belkowanie z silnie wyrzuconym gzymsem; na frizio widnieje wyryty napis: TEMPLUM S. SALVATORIS ET STANISLAI E. M. HOSPITII NATION. POLONOR. MDLXXX. – Kondygnacja górna, mieszcząca w środku duże ozdobne okno, ujęta pilastrami korynckiemi, jest u góry zamknięta trójkątnym frontonem.
Daleko okazalej przedstawia się wnętrze kościoła. Jest on niewielki, jednonawowy, z półkolisto zamkniętym prezbiterjum, jednakowoż wcale bogato przyozdobiony i pełen miłego i dziwnie swojskiego charakteru. Dekoracja i urządzenie wnętrza powstało w całości w XVIII wieku, fundowane częścią przez króla Stanisława Augusta. Ściany malowane na żółto są podzielone stjukowemi pilastrami ze złoconemi kapitelami jońskiemi. Pomiędzy pilastrami są z obu stron w nawie po dwie półkolisto zamknięte nisze, w których stoją cztery ołtarze. Ponad wejściem głównem stoją barokowe organy, a ponad niemi widnieją herby Hozjusza i biskupa krak. Jakóba Zadzika. Ponad tęczą, oddzielającą nawę od węższego nieco prezbiterjum widać złoty kartusz z Ciołkiem Stanisława Augusta. W prezbiterjum stoi barokowy wielki ołtarz z kolumnami marmurowemi, na ścianach zaś bocznych są zawieszone bogate falisto powyginane piętrowe loże.
Sklepienie kościoła, beczkowe z lunetami, pokrywa bogata dekoracja malowana i stjukowa z 2 poł. XVIII w., o motywach bujnej groteski roślinnej. Środek sklepienia nawy zajmuje wielki i bardzo piękny fresk, wyobrażający triumf św. Stanisława. Święty klęczy pośrodku na obłokach i przyjmuje z rąk Chrystusa palmę. Wokół wśród chmur zgrupowane rzesze anielskie i wszyscy święci patronowie Polski. U dołu biały orzeł w koronie szponami dzierży zieloną chorągiew Proroka. Malowidło to, pełne wybitnych zalet artystycznych o wybornej kompozycji i kolorystyce jest najprawdopodobniej dziełem kształcącego się w Rzymie Franciszka Smuglewicza. – Owalny fresk nad prezbiterjum wyobraża Trójcę św., inne w lunetach przedstawiają figury alegoryczne.
Na baczną uwagę zasługują obrazy w 5-u ołtarzach kościoła. Najstarszy z nich w ołtarzu głównym jest dziełem rzymskiego malarza Antiveduto della Grammatica (†1623), którego prace przechowują liczne kościoły Rzymu. Przedstawia on królujacego Zbawiciela i adorujacego Go ś. ś. Wojciecha, Stanisława i Jacka. W nawie, w ołtarzu po lewej stronie mieści się najpiękniejszy obraz kościoła, dzieło Szymona Czechowicza, ucznia Maratty i laureata Akademji św. Łukasza. Obraz przedstawia Chrystusa na krzyżu, przed którym z lewej strony stoi w zachwyceniu św. Jadwiga, z prawej zaś strony urocza grupa aniołów. Obraz w ołtarzu bliższym drzwi przedstawia św. Jana Kantego dzielącego szaty miedzy ubogich. Obraz ten jest dziełem malarza messyńskiego Salwatora Monosilio, protegowanego przez biskupa Załuskiego; inny obraz jego wyobrażający św. Andrzeja jest w katedrze wawelskiej, w ołtarzu kaplicy Olbrachta, zbudowanym przez Załuskiego. Tegoż znakomitego biskupa protegowanym i wychowankiem był również Tadeusz Konicz autor obrazu w ołtarzu z prawej strony, przedstawiającego św. Stanisława wskrzeszającego Piotrowina, z wspaniałą postacią barokowego biskupa. Drugi ołtarz po tejże stronie zawiera dwa interesujące płótna. Obraz główny, pędzla Fr. Smuglewicza, przedstawia św. Kazimierza objawiającego się wojsku polskiemu szukającemu brodu pod Połockiem; niżej, widnieje mały owalny obraz ze sceną komunji anielskiej św. Stanisława Kostki; jest to pełna słodyczy i wdzięku praca czechowicza. – Dla ołtarzy tych sprawił biskup Załuski wspaniałe gobelinowe antependja z warsztatu Glaize’a, z medaljonami ze scenami z życia św. Stanisława, unoszonemi przez białe orły. Cenne te antependja przechowane są dziś w muzeum XX. Czartoryskich w Krakowie.
Ważnemi dla dziejów kościoła są zachowane tu liczne tablice pamiątkowe i epitafja, osadzone częścią w ścianach, częścią w posadzce. Ogólem jest tu 5 tablic dziękczynnych lub pamiątkowych i 16 epitafjów. Są więc długie napisy pochwalne: ku czci Hozjusza, dziękczynny dla Anny Jagiellonki, Załuskiego, Stanisława Augusta i upamiętniający wizytę prymasa Michała Poniatowskiego. Epitafja odnoszą się głównie do pochowanych tu rektorów i prowizorów oraz zmarłych na studjach młodzieńców. Ciekawą jest skromna w posadzce osadzona płyta ku pamięci młodego ks. Tarczewskiego z Litwy, z którym zaprzyjaźnił się Mickeiwicz w czasie pobytu w Rzymie w r. 1830. On jest też autorem napisu na płycie. Pięknem dziełem sztuki jest empirowy nagrobek Jakóba Rafaellego, artysty nobilitowanego przez Stanisława Augusta, twórcy mozaikowej kopji Ostatniej Wieczerzy Leonarda da Vinci. Pomnik ten z białego marmuru, empirowy, wyobraża niewiastę płaczącą wpatrzoną w portret zmarłego. Jest on dziełem Carla Canigia z Aleksandrji z r. 1840.
Wyposażenie kościoła w cenne naczynia i szaty liturgiczne było niegdyś jak wykazują inwentarze bardzo bogate. Prawie wszystko niestety przepadło w dobie porozbiorowej, a następnie w czasach rosyjskiego zarządu, który bez żenady wysprzedał wiele kosztownych objektów antykwarzom i pośrednikom żydowskim. Tak przepadł stosunkowo niedawno wspaniały czerwony ornat gobelinowy ze scenami z życia św. Stanisława, dar Załuskich. Przechowane dziś w zakrystji stare szty liturgiczne należą do mniej cennych okazów. Z rzeczy złotniczych zwraca tu uwagę tylko relikwiarz z relikwiami św. Stanisława, darowany w r. 1754 przez bisk. Załuskiego oraz monstrancja srebrna rokokowa, ofiarowana przez księcia Stanisława Poniatowskiego. Wisi tu także dobry portret Hozjusza. Pozatem w jednej z sal na parterze, używanej dziś na salę odczytową, wisi kilkanaście obrazów z XVII i XVIII wieku, głównie portretów królów polskich i dostojników kościelnych. Z obrazów religijnych wiszą tu obrazy św. Wojciecha, św. Stanisława Kostki i wyborny Matki Boskiej z Dzieciątkiem; ten ostatni, pędzla zapewne Czechowicza jest osadzony w stjukowym barokowym ujęciu w postaci jakoby retakulum ołtarzowego, w którego górnej części jest umieszczony płaskorzeźbiony biust bisk. wileńskiego Massalskiego.
Po długich latach sponiewierania i zaopuszczenia, kościół odzyskany dziś przez naród polski skupia w swych murach bawiących w Rzymie Polaków w dni uroczystych świąt narodowych, w święta patronów polskich i w różnych radosnych czy smutnych okolicznościach. Jak przed wiekami, tak i dziś płyną tu modły błagalne lub dziękczynne. Poza tem co dnia rano odprawia tu Mszę św. ks. parł. Florczak, wieczór zaś o godz. 6.30 odbywa się tu stale krótkie nabożeństwo do N. Marji Panny. W nabożeństwach tych oprócz Polaków biorą też liczny udział Włosi.
Jak wspomnieliśmy gmach hospicjum jest jeszcze w znacznej większości zajęty przez lokatorów Włochów i oraz kilka rodzin polskich. Na hospicjum jest przeznaczonych dotąd kilkanaście pokoi. Kierownictwo i opieka nad hospicjum spoczywa w rękach S.S. Nazaretanek. Przełożona ich, Matka Józefa Waskiewicz z niezwykłą pieczołowitością i oddaniem poświęca pracę swą sprawie postawienia na wysokim poziomie polskiego domu rzymskiego. Zakon Nazaretanek, założony przed 50-u laty przez świątobliwą Marję Siedliską w celach wychowawczych i humanitarnych rozwinął się znakomicie, liczy obecnie 68 domów w całym świecie, głównie w Ameryce, utrzymuje liczne gimnazja, internaty, ochrony, szpitale i t. p. Dom centralny zakonu mieści się w Rzymie przy ul. Macchiavelli. W hospicjum mieszka stale kilkunastu studentów lub pracowników naukowych, bawiących czasowo w Rzymie. Za skromną opłatą otrzymują oni wygodne mieszkanie (pokoje przeważnie pojedyncze) oraz całodzienne utrzymanie. Przedmioty studjów bawiącyh tu gości są bardzo różne. Jest więc młody ekonomista, artysta malarz, filozof prawa, rzeźbiarz, matematyk, historyk sztuki, filozof ścisły, archeolog klasyczny, jest też trzech księży, w tem prof. Uniw. lubelskiego ks. Dr Umiński, przygotowujący tu pracę o Hozjuszu. Niedawno bawił tu w przejeździe do Paryża wybitny filolog prof. Uniw. warszawskiego dr. Zieliński, który wygłosił dwa odczyty, jeden w instytucie archeologicznym niemieckim na temat leukadyjskiego skoku Safony, drugi w „Circolo Romano” o chłopie w literaturze polskiej. Również mieszkał tu prof. Uniw. poznańskiego dr. Roman Pollak, który od dłuższego czasu wykładał na Sapienzy historję literatury polskiej. Pozatem hospicjum przyjmuje też większe grupy pielgrzymów i wycieczek, jak naprzykład, dużą wycieczkę krakowskiego Związku młodzieży rękodzielniczej ks. Kuznowicza, która zjechała na Boże Narodzenie z własną orkiestrą lub wycieczkę politechniki lwowskiej, która zjeżdża na Wielkanoc. Normalnie wre w hospicjum cicha lecz gorączkowa praca. Bawiących tu stypendystów Ministerstwa Oświaty odwiedza często i składa dowody opieki znany historyk Dr. Maciej Loret, stały delegat rzymski Ministerstwa.
W gmachu hospicjum mieści się nadto inna ważna placówka. Jest nią ulokowana w podwórzu na parterze Bibljoteka Polskiej Akademji Umiejętności, pozostająca pod kierunkiem hr. Józefa Michałowskiego. Bibljoteka ta stanowiła pierwotnie prywatną jego własność, a ofiarowana Akademji i pomnożona resztakami bibljoteki spalonego w czasie wojny pałacu w Dobrzechowie i darami instytucyj naukowych liczy dziś około 6.000 tomów. Charakter dzieł przeważnie historyczny. Bibjoteka Akademji Umiejętności posiada dla polskich badaczy naukowych, bawiących w Rzymie znaczenie pierwszorzędne, są tu bowiem dzieła polskie, których nie ma w innych bibljotekach rzymskich. Bibjoteka stale wzrasta przez nowe zakupy; przytem Akademja Umiejętności dosyła własne publikacje. Ze względu na ważność tej placówki winien się nią najżywiej zainteresować ogół polski, a autorzy i wydawcy prac naukowych winni dosyłać tu gratisowe egzemplarze. Konieczną jest również zmiana obecnego niewygodnego i ciemnego lokalu, który niedozwala na rozpoczęcie normalnego prowadzenia bibljoteki. Wogóle rozwój jej jest zagadnieniem ważnem i palącem, stanowi ona bowiem obecnie jedyną w Rzymie polską instytucję naukową, gdy inne państwa mają ich tu nawet po kilka (instytuty archeologiczne, historji sztuki, bibjoteki, akademie sztuk pięknych i t. p.). Pozatem hr. Michałowski z nadzwyczajną życzliwością ułatwia polskim pracownikom stosunki z władzami i instytucjami naukowemi włoskiemi, oraz daje im możliwość zetknięcia się z zagranicznym światem naukowym, urządzając u siebie perjodyczne przyjęcia, w których bierze udział prawdziwa elita naukowa. Na ostatniem takiem pzryjęciu, które odbyło się dnia 9 b. m. byli obecni najwybitniejsi uczeni francuscy, m. i. znakomity historyk sztuki prof. Emil Mâle, dyrektor Ecole Française de Rome, oraz p. Frans Cumont, głośny historyk religij i badacz kultów wschodnich.
Dla całości obrazu życia w polskim domu rzymskim wspomnieć wypada o odbywających się tu co czwartek odczytach, urządzanych pod egidą tutejszego Towarzystwa A. Mickiewicza. Odczyty te ściągają do pięknej Sali portretowej liczny zastęp słuchaczy, członków polskiej kolonji oraz młodych duchownych, bawiących w Rzymie na studjach w seminarjach i klasztorach. Wśród tych ostatnich jest wielu synów emigrantów amerykańskich, którzy nigdy Polski nie oglądali, a znali ją jedynie z nader niedostatecznych i nieścisłych opisów, zapominając nawet zwolna w obcych środowiskach ojczystego języka. Stąd też wykłady te z zakresu dziejów polskiej literatury, kultury i sztuki, posiadają znaczenie ważne. Przez długi czas wygłaszał tu odczyty w dziedziny literatury polskiej prof. Pollak, wykładający równocześnie ten przedmiot w tutejszym uniwersytecie . Pozatem w lutym i marcu wygłosił tu kilka odczytów dr. J. Dobrzycki, na temat starego Krakowa, malarstwa polskiego i t.p. Były one ilustrowane licznemi przeźroczami, należącymi do poselstwa polskiego.
W krótkim rzucie oka przeszliśmy dzieje polskiego domu w Rzymie, omówiliśmy jego rolę i działalność dzisiejszą. Stworzony dzięki przewidującej inicjatywie Hozjusza, wydarty narodowi w latach niewoli, obecnie znów powraca do dawnego przeznaczenia i stanowi ważne i jedyne ognisko polskie w wiecznem mieście. Rzeczą i obowiązkiem społeczeństwa, a zwłaszcza czynników rządowych jest zainteresowanie się niem i piecza o dalszy jego rozkwit dla dobra i pożytku Polski.
dr Jerzy Dobrzycki
Czytaj także: